8 października 2019

Przełomowy rok dla Sądu Najwyższego USA. Będzie rozstrzygał w wielu sprawach moralnych

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (skeeze))

Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, który w poniedziałek rozpoczął nową kadencję, będzie rozstrzygał w kluczowych kwestiach moralnych, począwszy od tzw. praw homoseksualistów, na aborcji kończąc. Wszystkie kwestie zostaną poruszone w trakcie gorącej kampanii prezydenckiej.

 

Analitycy spodziewają się – w związku z szeregiem spraw dotyczących tematów dzielących społeczeństwo, od aborcji po „prawa” LGBTQ – ideologicznie podzielonych decyzji, które mogą być wykorzystywane przez kandydatów na prezydenta i kongres w celu uzyskania korzyści politycznych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prawdopodobnie błędem byłoby oczekiwać, że wiele głośnych spraw będzie rozstrzyganych jednomyślnie lub prawie jednomyślnie. Bardziej prawdopodobna jest seria decyzji 5 głosów przeciw 4 – wynika ze słów Garretta Eppsa, profesora prawa na Uniwersytecie w Baltimore.

 

– Sąd jest niemal tak samo spolaryzowany jak naród i odbija się na nim – podobnie jak na reszcie społeczeństwa – nieprzewidywalność sytuacji politycznej administracji Trumpa – uważa Epps.

 

Ostatnia kadencja Sądu Najwyższego charakteryzowała się względnie wysokim stopniem „konsensusu” wśród sędziów, nawet gdy podejmowali oni decyzje w tak dzielących sprawach jak dodanie pytania o obywatelstwo do kwestionariusza spisu powszechnego czy starania o zmianę mapy okręgów wyborczych.

 

– Mogę uczciwie przewidzieć, że podczas nowej kadencji zapadną decyzje w wielu uważnie obserwowanych sprawach – sugeruje Ruth Bader Ginsburg, sędzia Sądu Najwyższego.

 

Zazwyczaj sąd rozstrzyga około 70 spraw rocznie. Do tej pory zgodził się na rozpatrzenie 56 spraw, w tym kwestii aborcyjnej. W miarę upływu terminu prawdopodobnie zostanie dodanych jeszcze kilkanaście spraw.

 

W najbliższym czasie ma być rozpatrywana kwestia prawa aborcyjnego w Luizjanie – chodzi o ostrzejsze wymogi stawiane ośrodkom aborcyjnym i medykom uśmiercającym dzieci poczęte. Sąd uchylił podobne prawo w Teksasie trzy lata temu, a teraz okaże się, czy sędziowie potwierdzą ten precedens.

 

Ponadto sąd wysłuchiwał ostatnio ustnych argumentów w trzech sprawach, które zadecydują o tym, jak nowo skonsolidowana większość pięciu konserwatywnych sędziów SN zajmie się sprawami homoseksualistów, biseksualistów, transseksualistów itd.

 

W dwóch przypadkach – Bostock przeciwko Clayton County oraz Altitude Express przeciwko Zarad – pytanie brzmi, czy tytuł VII Ustawy o prawach obywatelskich z 1964 roku, przewidujący zakaz dyskryminacji ze względu na płeć, obejmuje także „orientację seksualną”. Gerald Bostock, pracownik socjalny i Donald Zarda, instruktor skoków spadochronowych, twierdzili, że zostali zwolnieni, ponieważ są homoseksualistami.

 

W trzecim przypadku – R.G. I G.R. Harris Funeral Homes Inc. przeciwko Komisji ds. Równości Zatrudnienia – sędziowie ustalą, czy zakaz dyskryminacji ze względu na płeć w tytule VII obejmuje osoby transseksualne. Transseksualista Aimee Stephens, twierdzi, że stracił pracę dyrektora zakładu pogrzebowego z powodu swojej „tożsamości”.

 

Ustawa z 1964 roku mówi, że pracodawcy nie mogą dyskryminować „ze względu na płeć”. W 2015 roku (za administracji Obamy) Komisja ds. Równości Zatrudnienia orzekła, że ​​zakaz jest znacznie szerszy i dotyczy także osób LGBTQ.

 

Jednak administracja Trumpa cofnęła niektóre zabezpieczenia dla „tęczowych” z czasów Obamy i opowiedziała się w tych trzech przypadkach po stronie pracodawców.

 

– Jestem bardziej optymistyczna niż większość postępowców w kwestii możliwych wyników tych spraw – oceniła Katie Eyer, profesor prawa z Rutgers University podczas dyskusji w American Constitution Society w zeszłym tygodniu.

 

W listopadzie sędziowie usłyszą ustne argumenty w trzech przypadkach, które podważają legalność decyzji administracji Trumpa z 2017 roku dotyczących polityki migracyjnej. Chodzi o przyjętą przez administrację Obamy w 2012 roku ustawę DACA, mającą zapewnić ochronę przed deportacją imigrantom, którzy przybyli do kraju jako dzieci. Obecna władza uznała program za przykład „niekonstytucyjnego wykonywania władzy przez władzę wykonawczą”.

 

Powodami są osoby korzystające z DACA w Nowym Jorku, University of California i NAACP. Wcześniej zmusiły one sądy niższej instancji do zablokowania decyzji administracji Trumpa. Administracja jednak odwołała się do SN.

 

Kwestia dotyczy tego, czy sądy niższej instancji mogły mieć wpływ na decyzję administracji Trumpa o zakończeniu DACA i czy decyzja ta była zgodna z prawem.

 

Stawką jest los prawie 800 tys. imigrantów chronionych przed deportacją i korzystających z prawa do pracy. DACA zezwala im także na uzyskanie prawa jazdy i ubezpieczenia zdrowotnego. W miniony piątek ponad 140 firm i stowarzyszeń branżowych złożyło raport „przyjaciela sądu” na poparcie programu.

 

Do sądu powraca także – po raz pierwszy od prawie dekady – mocno dzieląca społeczeństwo sprawa dotycząca prawa do posiadania broni.

 

W sprawie New York State Rifle and Pistol Association przeciw City of New York sędziowie będą się zastanawiać czy obecnie niedziałający w Nowym Jorku zakaz noszenia broni z domu lub strzelnicy poza miasto narusza drugą poprawkę i inne konstytucyjne prawa.

 

Miasto Nowy Jork zniosło zakaz latem, a później poprosiło sąd o oddalenie sprawy, ale stowarzyszenie strzelców sprzeciwiło się, argumentując, że miasto może ponownie zmienić swoje zasady na ich niekorzyść. Sąd nie wydał jeszcze orzeczenia. Ustne argumenty w sprawie zaplanowano na grudzień.

 

Sędziowie są zasadniczo podzieleni. Znajduje się wśród nich grupa konserwatystów, którzy uważają posiadanie broni za prawo indywidualne oraz liberałów, którzy chcą je ograniczyć.

 

Obecna sesja SN, która rozpoczęła się w poniedziałek, będzie drugą sesją z nowym składem sędziów. O ile w poprzedniej sesji, która rozpoczęła się rok temu i trwała do czerwca, sędziowie rozstrzygali w kilku dużych sprawach dotyczących kwestii prawniczych (np. prawo administracyjne), o tyle w tej kadencji będzie sporo spraw o znaczeniu politycznym.

 

Co ciekawe, sąd w roku 2019 unikał jak ognia rozstrzygania w sprawach dotyczących aborcji. Ostatecznie zaakceptował tego typu sprawy, gdy niemożliwa była odmowa.

 

Trybunał rozpatrzy sprawę June Medical Services przeciwko Gee, która dotyczy ustawy antyaborcyjnej w Luizjanie. Jest ona praktycznie identyczna z tą, którą Sąd Najwyższy uchylił w swojej decyzji z 2016 roku w sprawie Whole Woman’s Health przeciwko Hellerstedt.

 

Zarówno Gee, jak i Hellerstedt dotyczą prawa wymagającego od przeprowadzających aborcje uzyskania możliwości przyjmowania pacjentek w pobliskim szpitalu. Jak wyjaśnił Trybunał w wyroku Hellerstedt, aborcjoniści rzadko uzyskują zgodę od lokalnych szpitali, by w razie komplikacji po aborcji ich pacjentki mogły być natychmiast przyjmowane do szpitala.

 

Największe otwarte pytanie w Gee dotyczy tego, jak daleko Sąd Najwyższy jest skłonny ograniczyć dostęp do aborcji. Jeśli ostatecznie zezwoli stanom na uchwalenie przepisów TRAP (utrudniających możliwość uśmiercania dzieci poczętych poprzez różne regulacje sanitarne, budowlane itp.), prawodawcy antyaborcyjni prawdopodobnie wykorzystają tę nową władzę, nakładając coraz większe obciążenia na ośrodki aborcyjne, aby uniemożliwić im funkcjonowanie.

 

We wtorek – drugiego dnia kadencji – Sąd Najwyższy rozpozna aż trzy sprawy dotyczące homoseksualistów, które określą czy zwolnienie kogoś z powodu jego „orientacji seksualnej” lub „tożsamości płciowej” jest legalne.

 

Te trzy sprawy są również pierwszą poważną próbą SN – od przejścia sędziego Anthony’ego Kennedy’ego na emeryturę – dotyczącą „praw osób LGBTQ”. Kennedy często głosował ze swoimi liberalnymi kolegami w sprawach dotyczących „praw” homoseksualistów. Są to też sprawy, które nabierają jeszcze większego znaczenia, ponieważ ostatecznie trybunał wskaże, jak powinny postępować sądy w przypadku ustaw dawno uchwalonych, z których wywodzone są jakieś prawa w odniesieniu do rzeczy, które pojawiły się znacznie później. Lobby homoseksualne chce przekonać Sąd Najwyższy, że chociaż wprost nie zapisano w ustawie z 1964 roku zakazu dyskryminacji w zatrudnieniu z powodu „orientacji seksualnej” czy „tożsamości płciowej”, to jednak sam zakaz dyskryminacji powinien odnosić się do rzeczy nawet jeszcze niewyartykułowanych ponieważ „ekspansywny język wyklucza wszelką dyskryminację” „z powodu… płci”. Ten język sugeruje, że wszelka dyskryminacja w miejscu pracy, która dotyczy płci pracownika, jest zabroniona.

 

 

Źródło: voanews.com / vox.com

AS

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram