Radykalni islamiści jako cele swoich napaści wybierają chrześcijaństwo. Tymczasem prowokacje w postaci karykatur Mahometa wychodzą od środowisk laickich, występujących przeciwko wszystkim wyznaniom i antykatolickich, jak redakcja tygodnika „Charlie Hebdo”. Głos w tej sprawie zabrał biskup ordynariusz diecezji w Nicei, która została dotknięta takimi atakami.
Wesprzyj nas już teraz!
W sobotnim wywiadzie opublikowanym na łamach dziennika „Nice-Matin” ksiądz biskup André Marceau mówi wprost, że „nie jest Charlie”. Dodaje jednak, że „nie wolno dać się zniewolić”, a wolność słowa jest w naszej kulturze ważna. Nie oznacza to jednak, iż można lekceważyć pewne inne wartości.
Do tego, by „nie naśmiewać się z religii”, wzywał też dzień wcześniej arcybiskup Tuluzy Robert Le Gall. Powiedział on, że „wolność słowa ma granice” i został natychmiast skrytykowany przez szefa lewicowej partii Zbuntowana Francja, a także lokalnych polityków socjalistycznych. Ksiądz arcybiskup dodał, że karykatury „Charlie Hebdo” są kierowane przeciwko muzułmanom, ale także przeciwko wierze chrześcijańskiej. Wskazał na głęboką różnicę w pojmowaniu wolności i obrony prawa do „bluźnierstwa”.
Przywódca lewackiej LFI Jean-Luc Melenchon zarzucił biskupowi, że „usprawiedliwia zbrodnie”. Szefowa Partii Socjalistycznej regionu Oksytanii Carole Delgi dodała z kolei, że „sekularyzacja, wolność wypowiedzi i prawo do krytykowania każdej instytucji religijnej są nierozerwalnie związane z demokratyczno-republikańskim paktem i nie podlega to negocjacji!”. Karykatur bronił też prezydent Emmanuel Macron, co wywołało oburzenie przedstawicieli wielu państw muzułmańskich.
Jednak radykalna wizja laickości prowadzi na manowce. Tym bardziej, że celem radykalnych islamistów stają się przecież chrześcijanie. Dlatego ważna wydaje się deklaracja biskupa Nicei, który mówi: „nie jestem Charlie, jestem André Marceau! Bądźmy sobą z naszymi własnymi przekonaniami”. Dorzuca jeszcze: „wolność słowa we Francji jest święta, ale niech każdy bierze na siebie odpowiedzialność”.
Chrześcijanie nie czują się odpowiedzialni za ateistyczne szaleństwo walki z religią jako taką. Ważna jest tu także wypowiedź pasterza archidiecezji Albi, księdza arcybiskupa Jeana Legreza, który pyta o sens używania obraźliwych karykatur: „jak możemy uznać, że kwintesencja ducha francuskiego tkwi w wulgarności i złośliwości?”. Hierarcha dodał, że „wolność słowa nie powinna nigdy lekceważyć szacunku wynikającego z przekonań innych”.
Bogdan Dobosz