20 lipca 2017

Upadek katolickiej Malty. Martwy zapis o „religii państwowej”

(fot. REUTERS/Darrin Zammit Lupi)

Legalizacja homo-małżeństw na Macie to kolejny przejaw obyczajowej rewolucji w wyspiarskim kraju. Pamiętajmy jednak, że wszystko zaczęło się, gdy w 2011 roku zalegalizowano tam rozwody. Od tej pory zamieszkałe przez 431 tysięcy osób państwo stoczyło się pod pewnymi względami niemal na sam dół równi pochyłej. Z drugiej jednak strony aborcja pozostaje tam całkowicie… nielegalna, a katolicyzm zajmuje miejsce religii państwowej. Taka paradoksalna sytuacja nie istnieje chyba w żadnym innym zakątku globu.  


Maltański ląd to jedno z pierwszych miejsc świata, gdzie zawitało chrześcijaństwo. Wszystko za sprawą rozbicia się tam statku wiozącego nie lada pasażera, bo świętego Pawła. Już Dzieje Apostolskie opisują kościół założony tam przez Apostoła Narodów. Długa historia wyspiarskiego kraju obfitowała w liczne wydarzenia. Władzę nad nim sprawowało między innymi Bizancjum, Arabowie i Normanowie. Z kolei od 1530 do 1798 Malta znajdowała się pod władzą rycerskiego zakonu szpitalników. Następnie podbił ją Napoleon, a w 1800 roku trafiła pod rządy brytyjskie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dopiero w 1964 roku uzyskała niepodległość, a w 2004 roku została przyjęta do Unii Europejskiej. Nie przeszkodziło to jednak w zachowaniu artykułu drugiego maltańskiej ustawy zasadniczej. Zgodnie z nim „religią Malty jest rzymsko-katolicka religia apostolska”. Katecheza stanowi element obowiązkowego nauczania, a władze Kościoła posiadają prawo i obowiązek (!) nauczania w sprawach moralnych.

 

Zaczęło się od rozwodów

Przez lata prawo Malty nie dopuszczało rozwodów. Zmieniło się to jednak w 2011 roku. Trzy lata później dopuszczono tam jednopłciowe związki cywilne. W kolejnym roku media doniosły o przypadkach adopcji dzieci przez samcołożników. Ponadto wiosną 2015 roku Malta zezwoliła na zmianę płci w dokumentach bez konieczności weryfikacji lekarskiej.

 

Z kolei przed tygodniem parlament tego kraju zalegalizował homo-małżeństwa. Inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie poparło 69 posłów. Przeciw opowiedział się tylko jeden parlamentarzysta. Premier kraju Joseph Muscat uznał to za przejaw dojrzałości tamtejszej demokracji.

 

Demokracja demokracją, ale o dojrzałości trudno tu mówić. Wszak oprócz skandalicznej legalizacji homo-ślubów nowe przepisy zakazują także stosowania w prawie określeń takich jak „matka”, „ojciec”, „mąż” czy „żona”. Inżynierowie społeczni postanowili zastąpić je sformułowaniami „neutralnymi genderowo”. Zabroniona została także odmowa świadczenia usług dla homoseksualistów. Jedynie duchownym pozostawiono prawo do sprzeciwu sumienia.

 

Sprzeciw biskupów i zwykłych ludzi

Choć ustawa w parlamencie przeszła gładko, to jednak spotkała się ze społecznym sprzeciwem. Jak bowiem podał „Times of Malta” 11 lipca oburzeni mieszkańcy i działacze międzynarodowych organizacji pro-life uczestniczyli w wieczornym cichym proteście na Placu Castille. Trzymali transparenty z napisami: „pozwólcie na głos sumienia”, „pozostawcie Męża i Żonę” „matka to nie to samo co ojciec”. Protestujący przeszli spod Castille do siedziby parlamentu. Tam też wysłuchali przemówienia Philipa Beatie z Koalicji Życia, Małżeństwa i Rodziny. Wspomniany działacz podkreślił, że parlament rozstrzyga o przyszłości kraju bez jakiejkolwiek dyskusji czy konsultacji. Zwrócił też uwagę na „komunistyczne” aspekty nowej ustawy. Podkreślił, że narusza ona wolność sumienia. 

 

Na „komunistyczne” i „totalitarne” aspekty nowej ustawy wskazał także uwagę także Paul Vincenti, rzecznik organizacji „Gift of Life”. W rozmowie z „Malta Today” podkreślił on, że nowe prawo narusza prawa innych. Dokonuje tego za sprawą demokracji i „wolności słowa”.

 

Oprócz świeckich działaczy, polityków i zwykłych ludzi, głos przeciwko skandalicznej ustawie zabrał także maltański Episkopat, złożony z arcybiskupa Malty Charlesa Sciclunę oraz biskupa Gozo Mario Grecha. Ten pierwszy, cytowany uznał zakazanie używania określeń, takich jak „mąż, żona, matka, ojciec” za godne pożałowania.

 

Choć w tej sprawie maltańscy hierarchowie zachowali się konserwatywnie, to pamiętajmy, że zasłynęli oni w styczniu 2017 roku z liberalnej interpretacji adhortacji „Amoris Laetitia”. Stwierdzili, że w szczególnych przypadkach rozwodnicy w nowych związkach mogą przystępować do sakramentów, o ile „sumieniem ukształtowanym i oświeconym uznają i wierzą, że znajdują się w pokoju w Bogiem”.

 

Maltańska rewolucja obyczajowa od 2011 roku potoczyła się w niespotykanym tempie. Czy istnieje więc możliwość jej odwrócenia? Niewykluczone, gdyż co najmniej dwie rzeczy w tym kraju pozostają na właściwym torze. Nadal katolicyzm jest religią państwową. Nadal też obowiązuje całkowity zakaz aborcji. Wyspiarski naród znajduje się więc w zdumiewającym rozdwojeniu. Cóż, walka o dusze jego mieszkańców jeszcze się nie zakończyła.

 

 

Marcin Jendrzejczak

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie