Trwa genderowy blitzkrieg Joe Bidena. Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych powrócił do polityki Baracka Obamy i pozwolił pełnić służbę wojskową ludziom nieutożsamiającym się z własną płcią biologiczną.
Wesprzyj nas już teraz!
„Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden uchylił w poniedziałek zakaz służby w wojsku dla osób transpłciowych. Bardziej inkluzywna armia jest silniejsza – argumentuje Biały Dom” – czytamy w serwisie Polsat News.
Jak oznajmiła nowa administracja USA, „zezwolenie wszystkim wykwalifikowanym Amerykanom na służbę swojemu państwu w mundurze jest lepsze dla wojska i dla kraju, gdyż inkluzywna siła jest skuteczniejsza. Mówiąc najprościej, jest to słuszne i leży w naszym interesie narodowym” – głosi oficjalne oświadczenie.
„Prezydent Biden wierzy, że tożsamość płciowa nie powinna przeszkadzać w odbywaniu służby wojskowej, a siła Ameryki tkwi w jej różnorodności” – napisali urzędnicy.
Demokrata, który zajął na fotelu prezydenckim miejsce Donalda Trumpa, spełnił w ten sposób obietnicę z kampanii wyborczej.
W trakcie rządów Obamy liczba tak zwanych osób transpłciowych w armii USA wynosiła 2,5 tysiąca.
Jedną z pierwszych formalnych decyzji Bidena było podpisanie rozporządzenia o „zapobieganiu i zwalczaniu dyskryminacji ze względu na tożsamość płciową lub orientację seksualną”. Szkoły publiczne w całym kraju mogą od tej pory utracić dostęp do funduszy federalnych jeśli nie zezwolą na udział w kobiecych zawodach sportowych biologicznym chłopcom i mężczyznom podającym się za kobiety (i – teoretycznie – vice versa).
Źródło: Polsat News
RoM