27 kwietnia 2016

Biblioteka i ideologia. Lewactwo nad Wartą

(Prezydent Słupska Robert Biedroń i prezydent Poznania Jacek Jackowiak. Fot.Lukasz Dejnarowicz/FORUM)

Poznań – miejsce niedawnych obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski – to doskonałe miejsce do upamiętniania historycznych wydarzeń dokumentujących chrześcijańską tożsamość naszego kraju. Miasto idealnie pasuje do poznania tego dziedzictwa, chociaż współczesność nad Wartą jest jego radykalnym zaprzeczeniem.

 

Stolica Wielkopolski była w dziewiętnastym wieku symbolem wytrwania „Poznańczyków” w najdłuższej wojnie nowoczesnej Europy: przeciw germanizacyjnej polityce Berlina. Wytrwania, które było możliwe dzięki umiejętnemu połączeniu nowoczesności i tradycji. Na czele poznańskiego ruchu organicznikowskiego, który wprowadzał na ziemie polskie nowoczesne instytucje życia gospodarczego i społecznego, stali z reguły przedstawiciele tzw. warstw historycznych: ziemiaństwa i duchowieństwa (kolejne pokolenia księży-społeczników).

Wesprzyj nas już teraz!

 

W dwudziestym wieku Poznań (jak i cała Wielkopolska) był prawdziwą twierdzą prawicy w panoramie politycznej II Rzeczypospolitej. W okresie dyktatury komunistycznej to w Poznaniu robotnicy po raz pierwszy (w 1956 roku) wystąpili z żądaniami „wolności, chleba i wiary”. To wspaniała przeszłość.

 

Dzisiaj Poznań jest jednak prawdziwą twierdzą Platformy Obywatelskiej. Tutaj „partia Europy i ulicy” od lat odnotowuje rekordowe poparcie, nawet wtedy, gdy w skali całego kraju przegrywa walkę wyborczą (vide rok 2015). W 2014 roku przedstawiciel PO Jacek Jaśkowiak został wybrany na urząd prezydenta miasta Poznania, kończąc tym samym długoletnie rządy Ryszarda Grobelnego, także wywodzącego się z PO (od której potem zaczął się dystansować).

 

Nowy prezydent Poznania – wcześniej zatrudniony w holdingu Jana Kulczyka – jest kojarzony z najbardziej „postępowym” skrzydłem PO, czyli ze skrajną lewicą typu palikotowo-sierakowskiego. Jeszcze przed swoim wyborczym zwycięstwem zasłynął z udziału w publicznym odczytywaniu bluźnierczego „Golgota picnic”. Po objęciu urzędu zainaugurował politykę systematycznego narzucania swojej „lewicowej wrażliwości” całemu miastu.

 

Świadczy o tym cały ciąg podejmowanych przez niego decyzji, względnie zaniechań. Rozpoczął od wojny wytoczonej w 2015 roku próbie tymczasowego umieszczenia makiety pomnika Najświętszego Serca Jezusowego na Placu Mickiewicza, co miało upamiętniać tą historyczną lokalizację tego Wotum Wdzięczności Wielkopolan za odzyskaną niepodległość, a jednocześnie przypominać o inicjatywie ponownego erygowania pomnika już w nowej lokalizacji. Nagle okazało się, co skwapliwie poświadczyli wszyscy zależni od prezydenta miasta urzędnicy, że tymczasowe ustawienie makiety pomnika „zburzy estetyczną jedność centrum miasta”.

 

Akcja przeciw makiecie pomnika była najprawdopodobniej częścią anonsowanych przez prezydenta Jaśkowiaka „świeckich obchodów” 1050. rocznicy chrztu Polski, bo idąc w ślady „towarzysza Wiesława” prezydent Poznania nie chciał dopuścić do zdominowania tych uroczystości przez „jedną narrację”.

 

A to przecież nie koniec wysiłków platformianego prezydenta, by odciąć się od dusznej atmosfery, która zapanowała w całym kraju po wyborach roku 2015. Tak należy tłumaczyć chociażby propagandową akcję sponsorowaną przez magistrat (czyt.: przez podatników) nakłaniania rodziców do wysyłania sześciolatków do szkół.

 

Aktywność władz miasta Poznania kierowanych przez reprezentanta skrajnej lewicy kulturowej nie wyczerpuje się na poziomie szkół podstawowych. Za rządów prezydenta Jaśkowiaka podporządkowane magistratowi Centrum Kultury Zamek stało się kolejnym miejscem propagowania „lewicowej wrażliwości” za pieniądze podatników. Z kolei w ostatnich dniach wszyscy korzystający z zasobów Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu mogą zapoznać się z ulotkami i plakatami (jest nimi oblepiona z zewnątrz cała wypożyczalnia) propagującymi akcję „Żywa Biblioteka”. Wszystko przypomina ideologiczną agitkę, której nie powstydziliby się aktywiści LGTB oraz rozmaitych „kampanii przeciw homofobii”.

 

„Jestem ateistką, czuję się wolna!”, „Jestem feministką, nie jestem przeciw mężczyznom”, „Człowiek to nie tylko płeć”, „Czy jeśli płód jest gejem, także będziesz walczyć o jego prawa?”, oprócz tego coś naprawdę odkrywczego: „Jestem schizofrenikiem. Moja wrażliwość to nie choroba” – oto wybór haseł, które widnieją na ulotkach dystrybuowanych w gmachu Biblioteki UAM. Wśród  haseł jest także jedno, którego nie powstydziłaby się obecna prezydent Warszawy, ujęte w formie pytania: „Czy masz jakiegoś przyjaciela, który jest Żydem?”.

 

Z ulotek-agitek dowiadujemy się, że patronat honorowy nad cała akcją objął prezydent Poznania. Zważywszy na jego, dobrze udokumentowaną „lewicową wrażliwość”, to akurat nie dziwi. Dziwi natomiast, że na liście patronów wśród innych widnieją m. in. TVP3 Poznań, a przede wszystkim Uniwersytet im. Adama Mickiewicza oraz Biblioteka Uniwersytecka.

 

Te dwie szacowne instytucje dobrze wiedzą kogo należy wspierać, a komu odmawiać wsparcia. W 2013 roku poprzedni rektor UAM odmówił zgody na użyczenie pomieszczeń uniwersyteckich z okazji wręczenie medalu AKO dla pani Wandy Półtawskiej. Rok później w gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej otworzono wielką wystawę o masonerii, tak aby przekonać wszystkich zwiedzających, że wolnomularze byli i są gronem „fajnych, uśmiechniętych” (no może trochę „zakręconych”) ludzi.

 

Partia i jej ideologia jest więc ciągle żywa w „Żywej Bibliotece”.

 

Grzegorz Kucharczyk

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie