8 września 2017

Bezbronność bezdusznej edukacji…

(FOT. flickr.com)

Współczesną edukację przepełnia frustracja wynikająca z moralnego oraz intelektualnego chaosu. Wszystko to spowodowane jest, w przeważającym stopniu, przez… Lutra i Kalwina, którzy nie tylko zapoczątkowali Reformację, ale są także ojcami Rewolucji Kulturalnej sprzed pięciu dekad! W dzień edukacji w roku pięćsetletniej rocznicy buntu Lutra, warto zdać sobie z tego sprawę.

 

Kenneth Colston, amerykański publicysta i były nauczyciel zwrócił uwagę na skrajną dysfunkcjonalność współczesnej edukacji, która w jego opinii, ma źródła w protestantyzmie. To bardzo ciekawe spostrzeżenie. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dzisiejszy system oświaty jest, zdaniem autora, bezbronny wobec niewłaściwych zachowań młodzieży. Nauczyciele nie wierzą, że mogą zmienić swoich podopiecznych – wychować ich. Co gorsze, jak podkreśla Colston, tylko nieliczni są skłonni przekazać uczniom „moralną informację” dotyczącą ich postępowania. Stanowi to między innymi konsekwencję odrzucenia przez Lutra i Kalwina idei „racjonalnego apetytu” w życiu.  

 

„Inni nauczyciele uważali, że toczymy walkę na gruncie pedagogiki, jednak osobiście uważam, tak jak uczył mnie Chesterton, że wszelkie spory mają ostatecznie charakter teologiczny”, pisze Colston. Zdaniem autora większość zachodnich szkół średnich i wyższych znajduje się obecnie w „krainie Nod”, czyli biblijnej krainie położonej na wschód od Edenu, zamieszkałej przez ludzi błądzących, którzy zdecydowali się podążać inną drogą niż ta wyznaczona przez Pana Boga.

 

Warto pamiętać katolickie rozumienie duszy ludzkiej różni się od protestanckiego. To pierwsze podąża za myślą św. Tomasza z Akwinu, a jeszcze wcześniej za Arystotelesem. Dusza ludzka w tym ujęciu składa się z intelektu (który wie) oraz woli (która kocha). Wola, podobnie jak dorastający nastolatek, pozostaje rozdarta pomiędzy wiedzącym rodzicem (intelektem) a młodzieńczymi namiętnościami.  To właśnie namiętności targają wolą, która to stara się być posłuszna intelektowi. Św. Tomasz z Akwinu do myśli Arystotelesa dodał spostrzeżenie, że wola oraz intelekt „wzajemnie się uzupełniają”, ponieważ „intelekt rozumie wolę, a wola pragnie intelektu, by wiedzieć” (Summa Theologiae, II-I. 16.4). Jednakże „imperium” rezyduje w intelekcie. Życie moralne rozgrywa się w skomplikowanych, czasami tragicznych, czasami heroicznych relacjach pomiędzy dziecinną wolą a „imperialnym ojcem”, czyli edukacją (kształtowaniem nawyków).  To właśnie te nawyki, zdaniem Arystotelesa, są przyczyną „praktycznie wszystkich różnic” – jeśli nawyki są cnotliwe, cnota staje się prosta i odwrotnie może być bardzo trudna do osiągnięcia, jeśli są zepsute.

 

Św. Tomasz z Akwinu, jak zauważa Colston, podążał nie tylko za Arystotelesem, ale także świętym Augustynem, który rozwinął pojęcie grzechu pierworodnego, którego efektem jest pożądliwość godząca w intelekt oraz wolę. Przez katolików racjonalna wola uważana jest za wystarczająco wolną, by wybrać dobro, natomiast intelekt pozostaje wystarczająco wolny, by to dobro dostrzegać. Jednakże nie jest to już tak oczywiste dla Lutra oraz Kalwina, pisze Coslton.

 

Zniewolenie woli jest czymś oczywistym w poglądach Lutra, nie wszyscy natomiast wiedzą, że z rozumu czyni on ślepego tyrana, „zaraźliwą bestię” , źródło wszelakich złośliwości. Rozum nie obawia się Boga, nie kocha Boga i nie ufa Bogu (por. Komentarz do Listu do Galatów,  1531). Wola atakowana przez irracjonalne namiętności jest nieustannym więźniem i niewolnikiem zła i „nie może odwrócić się ku dobru”. Sama łaska Boża jest już świadectwem nawrócenia, czyny mają znaczenie drugorzędne. Dlatego właśnie, jak pisze Colston, edukacja ma tak ogromne znaczenie w oświeceniu opisanego bełkotu. Jak naucza Katechizm Kościoła Katolickiego: „Im więcej człowiek czyni dobra, tym bardziej staje się wolnym” (KKK, 1733). To właśnie w nowoczesnej pedagogice jednostka powinna odnaleźć pewnik, za którym może podążać: „Postęp w cnocie, poznanie dobra i asceza zwiększają panowanie woli nad jej czynami” (KKK, 1734). Oczywiście taka praca nie jest ani łatwa ani kompletna, ale „długa i wymagająca”. Taki wysiłek „nigdy” też nie powinien być postrzegany jako „dany raz na zawsze”, natomiast „powinien być bardziej intensywny w pewnych okresach – gdy kształtuje się osobowość, w dzieciństwie i w młodości” (KKK, 2342).

 

Colston podkreśla, że pogarda dla racjonalnej woli jest jeszcze silniejsza u Kalwina niż u Lutra. Po pierwsze naturalny intelekt po doświadczeniu upadku, w przeciwieństwie do okrutników znajduje się „wciąż pod wpływem miłości do prawdy”, ostatecznie jednak „zawodzi przed osiągnięciem celu”, potyka się jak ktoś „idący po omacku w ciemnośoci” i „ostatecznie pozostaje całkowicie oszołomiony” (zob. Ustanowienie  religii chrześcijańskiej, Institutio religionis christianae, Księga 2, Rozdz. 2, Sek. 12). Po drugie wola jest ogromnie zepsuta „taka jest deprawacja jego natury, że [człowiek] nie może poruszać się i działać inaczej niż w kierunku zła” (Rozdz. 3, Sek. 5). Podobnie jak u Lutra wszystko co dobre stanowi efekt działania łaski (Sek. 6). „Człowiek pozostaje tak zniewolony przez jarzmo grzechu”, pisze Kalwin, „że nie może w swej naturze dążyć do dobra, ani w pragnieniu, ani w rzeczywistym działaniu” (Rozdz. 4, Sek. 1). Dogmat, zgodnie z którym za wyjątkiem łaski Bożej, każdy wybór ma zatraceńcze oblicze, zdaniem Colstona zdejmuje jakikolwiek obowiązek z edukatorów, odbiera zatem sens ich pracy.

 

Oczywiście protestanci nie są jedyną przyczyną apatii w edukacji moralnej młodych ludzi. Warto pamiętać, że za zmianę oblicza racjonalnej woli odpowiadają chociażby relatywizm moralny, perspektywizm, zaprzeczenie przyczynowości, woluntaryzm, materializm czy behawioryzm. Jednakże współczesny warsztat pracy oświatowej, zdaniem Colstona  przyjmuje postać „improwizowanej psychologii”, zainicjowanej przez ruch Reformacki, który to odwrócił się od filozofii Arystotelesa czy św. Tomasza z Akwinu.

 

Kryterium animacji – czyli w teologii uduchowienie – a więc połączenie się niematerialnej duszy z materialnym ciałem tworzące całość jaką jest osoba, stanowi obecnie pojęcie postrzegane jako fundamentalistyczne, które liberałowie uznają za prymitywne, reakcyjne a nawet magiczne. Dla autora z kolei kryterium animacji jest wyrazem poszukiwania dobra i miłości, jest wyrazem odwagi i zachwytu pięknem.

 

„Jeśli nie wierzysz w duszę, jak możesz wierzyć w wyznawanie wartości, w istotność jakichkolwiek nawyków, w to że każda ludzka aktywność ma swoje konsekwencje?” – pyta Colston. Jedynymi pojęciowymi ekwiwalentami mogą w tym wypadku okazać się „pamięć” oraz „charakter” jednakże „pamięć” nie ma mocy sprawczej a „charakter” nie trwa wiecznie. Autor przypuszcza, że wielu z tych, którzy nawet wierzą w wartości, wierzy również, że po prostu mogą one istnieć lub nie, że prawdopodobnie są zawarte w genach. Nie stanowią jednak rozsądnych zasad, które ukierunkowują rozwój młodzieży w kierunku bardziej niezależnej mądrości.

 

Autor zauważa, że z dyskursu edukacyjnego praktycznie zniknęło słowo „grzech”. Nauczyciele dostrzegają błędy i złe uczynki uczniów, jednak interpretują je jako działania niezgodne z prawem, sprzeczne z obowiązującymi przepisami lub kodeksem społecznym. Nie powinno w związku z tym dziwić, że sami uczniowie włączają do jednej kategorii występki takie jak kradzież, oszukiwanie, jazdę bez prawa jazdy, rozwiązłość czy kłamstwo – są to zachowania, które mogą być dopuszczalne na mocy innego zbioru zasad lub prawa, kiedy to byliby dorośli i wolni oraz mieliby status studenta lub byliby swoimi własnymi szefami.

 

Autor dostrzega w przestrzeni edukacji również brak słowa miłość. Idea poświęcającej się i ofiarnej agape, która nie wymaga odwzajemnienia, jest samoistna, nakazuje cielesne i duchowe dzieła miłosierdzia (odrzucone przez Lutra i Kalwina), a także świętość „działań dobrowolnych” zostały zastąpione przez powszechny oraz oziębły wymóg służby. Colston odnosi się do „(nie)obowiązkowych” działań na rzecz społeczności uczniowskiej, które każdy młody człowiek w Stanach Zjednoczonych powinien podjąć, by „wypracować sobie” odpowiednio cnotliwy wizerunek widoczny w jego dokumentach szkolnych. „Jeśli wola nie może być trenowana, miłosierdzie staje się przypadkowe i najlepiej kwantyfikowane przez biurokrację” – zauważa.

 

Podsumowując swoje rozważania Colston wskazuje, że brak racjonalnej woli zbiera żniwo w tysiącach „słabych” przekonań dotyczących kultury powszechnej, takich jak:

– przekonanie, że uzależnienie można pokonać poprzez odpowiednio wysokie nakłady pieniężne ze strony państwa;

– przekonanie, że odtrutką na depresję są pigułki;

– przekonanie, że klasy z przyrzeczeniem abstynencji są bezcelowe;

– przekonanie, że ubóstwo i przestępczość są wyłącznie efektem działania czynników materialnych lub być może genów, ale z pewnością nie formacji moralnej itd.

 

Autor przypomina słowa grzesznego wszak Makbeta, który mówił o „najcenniejszym klejnocie”, czyli nieśmiertelnej duszy, stworzonej przez miłość Bożą, ale rozwijanej także przez człowieka. Czy szkoła naprawdę nie może dziś o niej nauczać naszych dzieci?

 

 

 

malk

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie