27 czerwca 2012

Były esbek spoczął w Alei Zasłużonych

(Fot. Filip Blazejowski/FORUM)

We wtorek odbyły się uroczystości pogrzebowe gen. Petelickiego. Został on – po Mszy świętej – pochowany na cmentarzu powązkowskim w Alei Zasłużonych. Fakt ten zestawiony z życiorysem generała, może wywoływać wątpliwości o zasadność takiego uhonorowania zmarłego.


Czy tego typu wiadomość wywoływać będzie jeszcze kiedykolwiek oburzenie? Po pogrzebie gen. Petelickiego mam co do tego duże wątpliwości. Był on wszak oficerem komunistycznej policji politycznej. Mówimy tu o służbie, która funkcjonowała w ramach państwa o mocno ograniczonej suwerenności, a w szeroko rozumianych sprawach bezpieczeństwa, całkowicie niesuwerennym. Zależność „naszych” służb od decydentów kremlowskich jest faktem. Zatem Petelicki służył de facto interesom moskiewskim, których realizacji pilnowały tubylcze służby. UB, SB, informacja wojskowa były formacjami powołanymi nie do czuwania nad bezpieczeństwem obywateli, ale do ich zniewalania.

Wesprzyj nas już teraz!

Petelicki podjął współpracę z SB w wieku 23 lat, zaraz po skończeniu studiów prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim. Przeszedł kolejne stopnie wtajemniczenia w działalność służb PRL-owskich. Pracuje w Departamencie I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Działa jako „dyplomata” w Wietnamie, Chinach, oraz w Konsulacie Generalnym PRL w USA. Jest odpowiedzialny za kontrwywiad zagraniczny, zajmuje się rozpoznawaniem fałszywych dyplomatów – takich jak on sam – pełniących służbę wywiadowczą. Można powiedzieć, że był fachowcem, a jego coraz to lukratywniejsze placówki to potwierdzają. Jednak, czy fachowiec, który swoje talenty oddaje komunistycznemu reżimowi może być wzorem do naśladowania? Czy należy mu się miejsce w panteonie zasłużonych?

Z postacią kpt. Petelickiego związana jest również realizacja misternego planu inwigilacji środowisk polonijnych w Szwecji. Petelicki był wówczas zastępcą naczelnika Wydziału XI Departamentu I MSW. Kluczowym elementem tego planu było wyszkolenie i skierowanie do działań TW o pseudonimie „Grej”. Był nim Ryszard Nowak już wcześniej współpracujący z SB, pod pseudonimami „Anka” i „Krzysztof”.  W 1980 r. podpisał zobowiązanie do współpracy z wywiadem PRL pod pseudonimem „Grej”. Miał zbierać informacje na temat emigrantów, którzy wyjechali do Skandynawii dzięki pomocy osób działających w opozycji na terenie kraju. Za plecami tego agenta czujnie stał kpt. Petelicki, bacząc by ten nie stracił pionu ideologicznego.

Osoby, takie jak Petelicki w normalnym kraju, nie konserwującym układu komunistycznego, nie byłyby dopuszczone do tworzenia służb specjalnych. III RP, z braku swoich kadr, zmuszona (?) była do korzystania z usług takich ludzi. Peany nad faktem stworzenia przez Petelickiego GROMU, przypominają propagandę komunistyczną, chwalącą się, iż zlikwidowała analfabetyzm. Kraje Zachodu – nie dotknięte czerwoną zarazą – też przecież uporały się z tym problemem. Co więcej nikogo po drodze nie zabijając i zniewalając. Taka jednostka i tak by powstała, kto wie, może była by lepsza. Cena za dopuszczenia do decydowania o kształcie służb ludzi wprost wywodzących się z komunistycznego reżimu była ogromna. Rachunek, jaki za to wystawili, płacimy do dziś. Czy naprawdę były funkcjonariusz SB zasługuje na miejsce w Alei Zasłużonych?

Gen. Petelicki w ostatnim czasie stał się krytykiem obecnej ekipy rządzącej. Szczególnie ostro wypowiadał się o przyczynach katastrofy smoleńskiej. Podkreślał skale zaniedbań do jakich doszło w trakcie przygotowań do wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Zyskał tym sympatię wielu środowisk, które do tej pory były sceptyczne wobec generała. Czy jednak te, zdroworozsądkowe opinie Petelickiego są wystarczające, by zapomnieć o jego esbeckiej przeszłości?

Kiedyż to gen. Petelicki potrafił iść pod prąd obiegowym opiniom, dyktatowi politycznej poprawności, grze pozorów, jak mówił o nim podczas pogrzebu abp Sławoj Leszek Głódź? Wtedy gdy wstępował w szeregi SB, czy kiedy dostosował się do zmieniających się okoliczności historycznych, podejmując wierną współpracę z nowymi szefami z ekipy solidarnościowej? – Nie sposób odpowiedzieć, czy na drogach tamtej służby nie miał moralnych wahań, wątpliwości. Czy był tylko sprawnym i skutecznym profesjonalistą? –powiedział hierarcha. Doprawdy, przypomina to próbę usprawiedliwiania, jaką podejmuję inny znany generał, odpowiedzialny za wprowadzenie stanu wojennego. On też deklaruje, że miał wątpliwości, wahania, wybierał mniejsze zło.

Zresztą, sam pomysł, by chować samobójcę, nawet domniemanego, i udawać, że nie był to krok wyraźnie sprzeciwiający się prawu Boskiemu też zasługuję na podkreślenie. Czasem warto faktycznie stanąć wbrew obiegowym opiniom i zaznaczyć prymat tego prawa nad naszymi sympatiami czy specyficznie rozumianą empatią.

Łukasz Karpiel

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie