Do belgijskiego parlamentu trafiło kilka groźnych poprawek do liczącej sobie 20 lat ustawy dotyczącej tak zwanej aborcji. Propozycje idą w kierunku dalszej banalizacji i ułatwiania zabijania nienarodzonych dzieci. Deputowani chcą m.in. przedłużyć okres legalnej aborcji z 12 do 18 tygodni, czy znieść wszelkie sankcje karne, co w praktyce oznaczałoby pełną swobodę popełniania tej zbrodni.
Wesprzyj nas już teraz!
Na tym nie koniec możliwych zmian. W Belgii kobieta decydująca się na zabicie dziecka w swoim łonie otrzymuje sześć dni na tak zwaną refleksję nad decyzją, którą chce podjąć. Teraz okres zastanowienia się miałby zostać skrócony do… 48 godzin.
Tymczasem w tym kraju obrońcy życia są po prostu wykluczani z dyskusji publicznych, a nawet prześladowani. Nie tak dawno za rozpowszechnienie wśród swoich studentów argumentów na rzecz życia, wykładowca na… Katolickim Uniwersytecie w Louvain został zwolniony z pracy. Stéphane Mercier, 34-letni profesor filozofii z UCL został wezwany przez rektora i otrzymał wymówienie. Poszło o wykład dla 500 studentów pierwszego roku krytykujący aborcję. Liczący 15 stron wykład nosił tytuł „Filozofia życia”.
Argumenty profesora studenci umieścili w mediach społecznościowych, a później zaatakowała je prasa mainstreamowa. Doradca rektora UCL „do spraw polityki płci” wydał oświadczenie, że „prawo do aborcji jest zawarte w prawie Belgii”. W rzeczywistości od 1990 roku zabijanie dzieci przed narodzeniem nie jest żadnym „prawem”, ale jedynie aktem zdepenalizowanym. Teoretycznie na razie nadal jest przestępstwem, chociaż parlament chce je teraz legalizować w każdej formie.
W sprawie zareagował arcybiskup Mechelen-Bruksela, który stwierdził, że karanie Stéphane’a Merciera za jego postawę pro-life stawia Uniwersytet w sprzeczności z nauczaniem Kościoła, który stwierdza, że „aborcja i dzieciobójstwo są ohydnymi przestępstwami” (Gaudium et Spes). Jednak biskupi belgijscy, choć potępili aborcję to napisali w tej sprawie, że ufają „procedurze wewnętrznej, obecnie prowadzonej przez UCL”. Zostało to odebrane jako wyraz braku odwagi.
Historia filozofa pokazuje przy okazji warunki „wolności dyskusji uniwersyteckiej”. Solidarność ze zwolnionym wykładowcą wyraziło wielu profesorów. Dało to zresztą dodatkowy impuls do zaangażowania się świeckich katolików w obronę życia. Marsz Życia w Brukseli zorganizowany przez studentów w marcu zgromadził 3 tysiące ludzi, a jego gościem był zwolniony wtedy z pracy wykładowca.
Nie zmienia to jednak faktu, że ofensywa propagatorów cywilizacji śmierci trwa w Belgii w najlepsze. Poza próbami ułatwień aborcyjnych, nowe pomysły mają miejscowi „euta-naziści”. Chcą już obecnie zabijać osoby „zmęczone życiem”. Taki projekt poparła szefowa flamandzkiej partii liberalnej Open Vld, Gwendolyna Rutten, która jest właśnie – a jakże – absolwentką… Uniwersytetu Katolickiego w Leuven.
Nie wykluczone, że już niedługo Belgowie „będą mogli prosić” o eutanazję, bo już „spełnili swoje życie”. Debata taka trwa co prawda już od 2017 roku, jednak teraz Flamandzka Open Vld wznowiła ten temat, a pani Rutten uważa, że nadszedł czas, aby „sprostać prośbom ludzi po prostu zmęczonych życiem”. Trzeba tu dodać, że belgijski parlament poza ułatwianiem aborcji, podejmuje prace także nad ustawami, które poszerzają zakres eutanazji.
Bogdan Dobosz