9 kwietnia 2015

Zachód nienawidzi chrześcijaństwa tak jak islamscy fanatycy

Gwiazdy stu czterdziestu ośmiu nowych męczenników jasno świecą na firmamencie Kościoła. Młodych chrześcijańskich ofiar islamu, zamordowanych w Wielki Czwartek w Kenii nie należy żałować, ale z zazdrością postrzegać daną im ogromną łaskę męczeństwa. Inną sprawą jest, że milczenie Europy w sprawie wojny religijnej przeciwko Jezusowi Chrystusowi i Jego Kościołowi, obrazuje nienawiść zachodu do własnych, chrześcijańskich korzeni.


Co sprawia, że chrześcijanin staje się męczennikiem? Nie tylko gwałtowna śmierć, ale fakt, że mord motywowany był nienawiścią do wiary w Chrystusa – pisał święty Augustyn. Nie wszystkie więc ofiary prześladowań można nazywać męczennikami, ale tych, którzy giną z rąk ludzi nienawidzących Wiary, zawsze.

Wesprzyj nas już teraz!

Męczennicy z kampusu Uniwersytetu w Garissa dołączyli więc do niezliczonych rzesz świadków Wiary – ofiar prześladowań chrześcijaństwa ostatnich dwóch wieków. Pierwszymi w naszej erze męczennikami stały się ofiary ludobójstwa rewolucji francuskiej, z których co najmniej 438 zakonników, zakonnic i świeckich już czczeni są jako błogosławieni, a procesy 591 z nich są na etapie uznawania męczeństwa in odium fidei. Możemy dodać także ofiary holokaustu hiszpańskiej wojny domowej (1936-1939) spośród których 1512 zostało już beatyfikowanych a 11 kanonizowanych – liczba ofiar anarchistów i komunistów sięga jednak przecież dziesiątek tysięcy. Ich nazwiska są dodawane do niezliczonych męczenników komunizmu, sekularyzmu oraz islamu na całym świecie.

Musimy mieć odwagę nazwać zabójców po imieniu. Do tej pory bowiem zbyt cicho jest o wydarzeniach, które obserwujemy już od jakiegoś czasu: systematyczne, planowe prześladowania chrześcijan z rąk wyznawców islamu spotyka się z milczeniem. Po wydarzeniach w Kenii, papież Franciszek przeczytał piękną modlitwę: „W Twojej twarzy, pobitej i oplutej, widzimy nasz grzech, ale widzimy w niej również naszych braci i siostry, prześladowanych, ściętych i ukrzyżowanych za ich wiarę w Ciebie na naszych oczach, a często również przez nasz współudział milczenia”.

Antonio Socci, często potępiający ów „współudział milczenia” najwyższych kościelnych władz napisał niedawno: „Czekamy na papieża Franciszka, który korzystając z szacunku jakim cieszy się w mediach, z wysokości watykańskiego okna wstrząśnie ziemią, zmobilizuje swą dyplomację i sprawi, że wszyscy usłyszą okrzyki smutku i bólu prześladowanych chrześcijan. To papież może nakazać ciągłe modlitwy  całego Kościoła, może rozpocząć wielką inicjatywę humanitarną na rzecz prześladowanych chrześcijan”.

Ernesto Galli della Loggia, włoski dziennikarz, zaproponował z kolei by tamtejszy rząd obmyślił projekt pozyskiwania funduszy niezbędnych do pomocy humanitarnej chrześcijanom w krajach, gdzie są mordowani. To jednak w dobie szalejącej wojny nie wystarczy! Musimy wreszcie przyznać, że trwa wojna religijna przeciwko Jezusowi Chrystusowi i Jego Kościołowi! Wojna, w imię Koranu, który w surze 2191 mówi: „Zabijajcie niewiernych, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili, to będzie ich kara”. Wojna ta jednak nie jest prowadzona przez chrześcijan, przeciwnie – została rozpoczęta przeciwko nim. Dlaczego zatem zachodnie rządy nie chcą walczyć? Odpowiedź jest prosta – Zachód nienawidzi swych chrześcijańskich korzeni tak samo, jak islamscy prześladowcy nienawidzą wyznawców Chrystusa.

Zachodni sekularyzm nie tylko prześladuje i wyśmiewa broniących naturalnego, chrześcijańskiego stanu rzeczy, ale również sam praktykuje ludobójstwo. Biskup Luc Ravel, kapelan francuskich sił zbrojnych, mówi: „Stajemy wobec wyboru zła oczywistego i mniej oczywistego, bardziej przebiegłego. Chrześcijanin czuje, że złapany jest w kleszcze dwóch ideologii, z jednej strony proponuje mu się karykaturę Boga kończącą się pogardą dla człowieka, z drugiej zaś doświadczyć może manipulacji człowiekiem, kończącej się pogardą dla Boga. Z jednej strony mamy więc nieznanych choć  zidentyfikowanych przeciwników – uzbrojonych po zęby wyznawców proroka, z drugiej zaś strony stoją niejawni, ale znani przeciwnicy: terroryści myśli, promotorzy sekularyzmu i bałwochwalcy republikanizmu. W której z tych ideologii chrześcijanie mają się odnaleźć? Nie chcemy być wzięci jako zakładnicy przez muzułmanów. Ale nie chcemy być również wzięci do niewoli przez konformistów. Islamiści zamordowali siedemnastu Francuzów. Ale ideologia konformistów niesie za sobą 200 tysięcy ofiar rocznie w łonach ich matek! Aborcja jest przecież bronią masowej zagłady!”

Słowa te potwierdzał Benedykt XVI, mówiąc, iż Zachód żywi nienawiść do Kościoła i chrześcijańskiej cywilizacji, a więc do własnej duszy i tożsamości. Papież z Niemiec przypominał, ze „Europa jest otwarta i pełna zrozumienia dla zewnętrznych obyczajów i wartości, ale przestała kochać i szanować samą siebie. Dziś Zachód widzi w sobie już tylko to, co jest karygodne i destrukcyjne, nie będąc w stanie dostrzec tego, co jest wielkie i czyste”.

Zachód odrzuca na naszych oczach wszystkie wartości, na których zbudował swoją tożsamość i wybiera destrukcyjne dziedzictwo oświecenia, marksizmu i freudyzmu – to zamienia się w patologiczną nienawiść do samej natury ludzkiej. Andreas Lubitz uderzając Airbusem w Alpy ze 150 pasażerami na pokładzie pozostaje wyrazem tego ducha samozniszczenia. Samobójstwo to ekstremalna, ale spójna metafora wyrażająca depresję Zachodu – stan umysłu, w którym dusza pogrąża się po utracie wszystkich powodów do życia. Wyznając przecież relatywizm, jednym samospełnieniem w przypadku „utraty sensu” jest właśnie śmierć.

Rzeź w Garissa nie jest „bezsensownym okrucieństwem”, tak jak „rozszerzone samobójstwo” niemieckiego pilota nie jest wyłącznie aktem czystego szaleństwa – czyny te mają swoją nienormalną logikę. Depresji apostatów z chrześcijaństwa towarzyszy wzmożenie fanatyków Allaha: równowaga w świecie została bowiem złamana, gdy odwrócił się on od zasad chrześcijańskich. Książę ciemności, nie jest w stanie stać się Bogiem, chce więc zniszczyć wszystko co Boże, w tym wszystko przypominające o cywilizacji chrześcijańskiej. Bez tej diabelskiej inwazji trudno jest więc zrozumieć współczesny świat. Bitwa ta miała swą pierwszą odsłonę w momencie stworzenia świata, gdy armia aniołów podzieliła się, a opozycja ta miała decydujący wpływ na losy świata. Bez pomocy aniołów trudno więc będzie tę wojnę wygrać.

Orędzie fatimskie poprzedzone było objawieniami aniołów. Czytelnicy trzeciej tajemnicy pamiętają tragiczną wizję wielkiego krzyża, u którego podnóża leży zabity papież: „pod dwoma ramionami krzyża byli dwaj Aniołowie, każdy z kryształowym naczyniem w ręku, do którego zbierali krew męczenników i polewali nią dusze, zbliżające się do Boga”. Od samego początku chrześcijaństwa krew męczenników jest bowiem nasieniem odrodzenia w historii i zwycięstwa w wieczności.

 

Roberto de Mattei

 „Corrispondenza Romana”

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie