29 października 2012

Klasztor Shaolin to jedna z najbardziej znanych chińskich atrakcji turystycznych. Buddyjscy mnisi, jak rasowi kapitaliści, oczywiście starają się z tego czerpać zyski. I trzeba przyznać, że są nie tylko pomysłowi ale i skuteczni. Jednym z pomysłów przedsiębiorczych duchownych była próba wprowadzenia Shaolin na giełdę. Ten plan jednak się nie powiódł.

 

Klasztor to prawdziwa maszynka do robienia pieniędzy. Początek komercyjnego rozmachu to film „Klasztor Shaolin” z 1982 roku. Dzięki niemu ten zapomniany zakątek Chin stał się słynny na całym świecie. Dziś każdego roku przybywają do klasztoru miliony turystów. Nazwa Shaolin jest zarejestrowana jako znak towarowy, do którego prawo posiadają wyłącznie mnisi. Mają oni nawet własną agencję produkcji filmowej, że nie wspomnieć o sklepie internetowym.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Klasztor zasłynął jednak głównie z kung-fu, sztuki walki, którą uprawiają mieszkający w nim mnisi. W samej tylko sąsiedniej wiosce powstało dzięki temu 70 szkół, oprócz tego na całym świecie istnieje sieć „centrów kulturalnych” pod patronatem Shaolin, które również propagują tę wschodnią sztukę walki, gdyż chętnych do nauki przybywa.

 

Na terenie klasztoru kręcone było także reality-show „Chiny szukają gwiazdy kung-fu”. Sprawami finansowymi z tego tytułu zajęła się powołana na tę okazję spółka Shaolin Temple Industrial Development Ltd. Sam znak towarowy to źródło sporych przychodów. Prawa do jego użytkowania nabyło kilkaset firm, m.in. kasyno internetowe, producent mebli czy firma produkująca konserwy. Za zasługi dla rozwoju lokalnej turystyki opat Shaolin otrzymał nawet od chińskiego rządu kluczyki do Volkswagena Tuarega.

 

Parę lat temu powstał pomysł wprowadzenia klasztoru na giełdę. Wówczas realizacji planów przeszkodził nadciągający kryzys. Niedawno jednak do niego wrócono. Znów jednak nie dojdzie on do skutku, tym razem za sprawą chińskiego biura do spraw religii. Wprowadziło ono zakaz sprzedaży udziałów dla wszystkich obiektów świątynnych. Jest to reakcja na coraz częstsze tego typu przypadki. Chiński rząd nie godzi się na to, aby ośrodki religijne czerpały korzyści materialne z prowadzonej działalności religijnej. Są one w Chinach objęte ścisłą kontrolą. Mimo to coraz więcej z nich decyduje się na zakładanie spółek, a nawet, omijając zakaz, są wprowadzane na giełdę. Tak było w przypadku klasztoru na górze Emei w Syczuanie, który wprowadził na giełdę należący do niego hotel wraz z całą infrastrukturą turystyczną.

 

Klasztor Shaolin z biegiem czasu stał się więc miejscem „pielgrzymek chińskich kapitalistów”. Postępująca komercjalizacja sprawia, że coraz częściej turyści przyjeżdżają podziwiać przepych świątyni, a coraz rzadziej szukają przeżyć duchowych.

 

Iwona Sztąberek

Źródło:polonos.com,biznes.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram