24 września 2020

Badania nie pozostawiają wątpliwości: gwałtowny spadek religijności na Zachodzie po 2007 roku

(Zdjęcie ilustracyjne pixabay.com)

Profesor Ronald F. Inglehart z uniwersytetu stanowego Michigan, który specjalizuje się w badaniach dotyczących religii, twierdzi na łamach magazynu „Foreign Affairs”, że od 2007 r. następuje bardzo szybka erozja przekonań religijnych w społeczeństwie. Taka sytuacja nie miała miejsca wcześniej, mimo założeń postępowych uczonych, iż ​​industrializacja i rozprzestrzenianie się wiedzy naukowej spowoduje szybki zanik religii na świecie.

 

W najnowszym numerze magazynu „Foreign Afffairs”, wydawanego przez Council on Foreign Relations związanego z rodziną Rockefellerów, prof. Inglehart nawiązał do swoich badań z początku XXI wieku.

Wesprzyj nas już teraz!

Wskazał, że upadek zarówno komunizmu, jak i Związku Radzieckiego pozostawił ideologiczną próżnię, którą w Rosji wypełniło prawosławie. W USA za prezydenta George’a W. Busha w siłę rośli ewangelicy. Po ataku z 11 września 2001 r. na bliźniacze wieże World Trade Center, cała uwaga światowej opinii skupiła się na sile politycznego islamu w świecie muzułmańskim.

 

Uczony analizując dane dot. trendów religijnych w 49. krajach, wraz z Pippą Norris, doszedł do wniosku, że nie było powszechnego odrodzenia się religii na świecie, chociaż w 33. z 49, badanych państw tuż po upadku komunizmu „ludzie stali się bardziej religijni”. Taki trend zaobserwowano w większości byłych krajów komunistycznych, w większości krajów rozwijających się i w wielu krajach o wysokich dochodach. Na tej podstawie pierwotnie wysnuli wniosek, że odkrycia naukowe i postęp technologiczny wcale nie oznaczają – jak chcieliby niektórzy progresiści – śmierć religii.

 

Jednak już od 2007 r. wszystko – zdaniem analityków – zaczęło się zmieniać i obecnie następuje bezprecedensowa laicyzacja. Z prowadzonych przez uczonych badań wynika, że w okresie od około 2007 do 2019, 43 z 49. krajów stała się mniej religijna. Upadek wiary jest obserwowany w większości krajów na świecie.

 

Co takiego się stało? Czy uczeni rzeczywiście wyciągają uzasadnione wnioski? Twierdzą oni, że „coraz więcej ludzi nie uważa już religii za niezbędne źródło wsparcia i sens ich życia.” Laicyzacja postępuje w krajach zamożnych, w tym w USA, a ma ją napędzać kilka czynników, w tym w sposób szczególny „zanikający zestaw przekonań ściśle powiązanych z imperatywem utrzymania wysokiego wskaźnika urodzeń”.

 

Innymi słowy współczesne społeczeństwa stały się mniej religijne dlatego, że nastąpiło „wyzwolenie seksualne” i ludzie przestali przestrzegać norm płciowych i  seksualnych, które główne religie świata zaszczepiły od wieków.

 

Inglehart przekonuje, że chociaż niektórzy konserwatyści religijni ostrzegają, iż odwrót od wiary doprowadzi do upadku spójności społecznej i moralności publicznej, „dowody nie potwierdzają tego twierdzenia”.

 

Dalej uzasadnia, że rzekomo kraje mniej religijne są mniej skorumpowane, odnotowują niższy wskaźnik morderstw niż kraje bardziej religijne. Jego zdaniem, wskutek  poprawy ogólnego bezpieczeństwa i dobrobytu, zmniejsza się przemoc i ludzie stają się mniej religijni.

 

Swoje wniosku uczeni uzasadniają wynikami ankiet przeprowadzonych w latach od 1981 do 2011.

W każdej ankiecie respondenci byli proszeni o wskazanie, jak ważny jest Bóg w ich życiu, wybierając wartość w skali od 1: „w ogóle nieważny” do 10:  „bardzo ważny”.

 

Zaobserwowano, że w większości badanych krajów rosła wiara w znaczenie Boga i ten trend początkowo był bardzo silny w byłych krajach komunistycznych. Wzrost religijności tłumaczono poważnym upadkiem bezpieczeństwa ekonomicznego, fizycznego i psychicznego, jaki nastąpił po rozpadzie Związku Radzieckiego. Religia miała wypełnić ideologiczną próżnię pozostawioną przez upadek komunizmu. Przekonania religijne wzrosły również w wielu krajach rozwijających się poza byłym Związkiem Radzieckim, w tym w Brazylii, Chinach, Meksyku i RPA. W tym samym czasie postępowała szybka laicyzacja większości krajów zamożnych.

 

Od 2007 roku obserwuje się bardzo silny trend utraty wiary. Do krajów bogatych dołączyło większość byłych sowieckich satelitów.

 

Jednak co ciekawe w latach 2007-2019 pięć krajów stało się bardziej religijnych np. Indie, co zdaniem uczonych – zbiega się z powrotem do władzy hinduskiej partii nacjonalistycznej Bharatiya Janata, która łączy tożsamość narodową z tożsamością religijną, podsycając nastroje religijne i polaryzując społeczeństwo.

 

Najbardziej dramatyczne odejście od religii miało mieć miejsce wśród Amerykanów. Jeszcze do 2007 r. USA były jednym z najbardziej religijnych krajów świata, potwierdzającym tym samym, że modernizacja gospodarcza nie musi powodować sekularyzacji. Obecnie w rankingu najmniej religijnych państw na świecie USA plasują się na 11 pozycji.

 

Uczeni zauważyli, że sugestie Karola Marksa, Maxa Webera i Émile’a Durkheima, którzy przewidywali, że rozprzestrzenianie się wiedzy naukowej unicestwi religię na całym świecie, nie sprawdziły się, ponieważ wiara dla wielu pozostaje kwestią emocjonalną, a nie poznawczą.

 

Ludzkość od zawsze obawiała się o swój los. Religia zaś zapewniała, że ​​świat jest w rękach nieomylnej siły wyższej, która obiecywała, że ​​jeśli ktoś będzie przestrzegał zasad, wszystko ułoży się jak najlepiej.

Religia po prostu pomagała radzić sobie z niepewnością i stresem. Ale wraz z rozwojem gospodarczym i technologicznym ludzie są mniej zależni od religii i nieskorzy do zaakceptowania jej ograniczeń – sugeruje Inglehart.

 

Komentuje on, że sekularyzacja postępuje, gdy kraje osiągają wysoki poziom bezpieczeństwa egzystencjalnego i nastąpi wymiana pokoleń. W sytuacji pogorszenia bezpieczeństwa, społeczeństwa znowu stają się bardziej religijne.

 

Sekularyzacja postępowała wolno od XIX wieku, głownie na Zachodzie, by przyspieszyć w naszych czasach i rozprzestrzenić się na inne kraje. „Chociaż sekularyzacja zwykle zachodzi w tempie międzypokoleniowej wymiany populacji, może osiągnąć punkt krytyczny, gdy dominująca opinia się zmieni i pod wpływem sił konformizmu oraz społecznej pożądliwości, ludzie zaczną faworyzować pogląd, któremu kiedyś się sprzeciwiali, powodując wyjątkowo szybką zmianę kulturową . Młodsze i lepiej wykształcone grupy w krajach o wysokich dochodach niedawno osiągnęły ten próg.” – czytamy na łamach „Foreign Affairs”.

 

Na postępującą laicyzację mają wpływ także inne czynniki np. zmiana poglądów politycznych wskutek ostentacyjnego powoływania się przez polityków na wartości religijne przy braku ich respektowania w życiu. Trend ten pogłębia kryzys instytucjonalny i wewnętrzny głównych religii np. wykorzystywanie seksualne przez duchownych. Zgorszenie, jakie powodują sami duchowni sprawa, że ludzie odwracają się od praktyk religijnych.

 

Zdaniem uczonych jednak największy wpływ na laicyzację ma przemiana dotycząca norm rządzących ludzką płodnością.

 

Upowszechnienie antykoncepcji, aborcji, rozwodów, homoseksualizmu i wszelkich zachowań seksualnych niezwiązanych z prokreacją służy laicyzacji.

 

Wysoki poziom bezpieczeństwa ekonomicznego i fizycznego, dorastanie młodszego pokolenia, przyjmującego to bezpieczeństwo za coś oczywistego, sprzyja rozluźnieniu norm moralnych dotyczących płodności. Upowszechnienie  idei, praktyk oraz prawa dotyczącego równości płci, rozwodów, aborcji i homoseksualizmu, przyspiesza laicyzację.

 

„To przesunięcie jest wymierne. Dane gromadzone przez lata w ramach World Values ​​Survey dają wgląd w głęboką transformację. W badaniu zastosowano dziesięciopunktową skalę opartą na akceptacji rozwodów, aborcji i homoseksualizmu w każdym kraju. Punkt krytyczny znajduje się mniej więcej pośrodku skali, na poziomie 5,50: niższe wyniki wskazują, że większość mieszkańców kraju ma bardziej konserwatywne poglądy, a wyższe wyniki wskazują, że większość ma bardziej liberalne poglądy skupione na indywidualnym wyborze.” – czytamy.

 

Około 1981 roku większość w każdym kraju popierała normy sprzyjające płodności. Nawet w krajach o wysokich dochodach średnie wyniki wahały się od zaledwie 3,44 (Hiszpania), 3,49 (Stany Zjednoczone), 3,50 (Japonia), 4,14 (Wielka Brytania) i 4,63 (Finlandia) aż do 5,35 dla Szwecji – wówczas najbardziej liberalnego kraju.  

 

Później nastąpiła głęboka zmiana. Do 2019 roku średni wynik Hiszpanii wzrósł do 6,74, Stanów Zjednoczonych do 5,86, Japonii do 6,17, Wielkiej Brytanii do 6,90, Finlandii do 7,35, a Szwecji do 8,49. Wszystkie te kraje znajdowały się poniżej punktu krytycznego 5,50 w momencie pierwszego badania, a już w 2019 r. wszystkie były powyżej niego. Liczby te zdaniem uczonych oddają skalę niedawnego przyspieszenia trendu sekularyzacyjnego.

 

Obecnie, jedynie kraje muzułmańskie pozostały znacznie poniżej punktu krytycznego, silnie religijne i zaangażowane w zachowanie tradycyjnych norm dotyczących płci i płodności.

Analitycy wskazują, ze konserwatyści niepotrzebnie martwią się, iż wyrugowanie religii zaowocuje wzrostem przestępczości i uderzy w spójność społeczną. Twierdzą wręcz, że ta obawa nie jest poparta dowodami.

 

Powołując się na dane dotyczące korupcji Transparency International, wskazują, że w rzeczywistości kraje religijne są bardziej skorumpowane niż kraje świeckie, a państwa wysoce świeckie nordyckie mają jedne z najniższych poziomów korupcji na świecie. Z kolei kraje wysoce religijne, takie jak Bangladesz, Gwatemala, Irak, Tanzania i Zimbabwe, mają jedne z najwyższych wskaźników korupcji.

„Oczywiście religijność nie powoduje zepsucia. Kraje o niskim poziomie bezpieczeństwa ekonomicznego i fizycznego mają zwykle wysoki poziom religijności, a także wysoki poziom korupcji. Chociaż kiedyś religia mogła odegrać kluczową rolę we wspieraniu moralności publicznej, rola ta maleje w miarę rozwoju gospodarczego społeczeństw” – czytamy.

 

Wykładowca uniwersytetu w Michigan sugeruje, że z danych wynika, iż również wskaźnik morderstw jest znacznie wyższy w krajach najbardziej religijnych (islamskich)  niż w krajach najmniej religijnych. Przestępczość, jak i religijność idą w parze z niskim poziomem bezpieczeństwa egzystencjalnego.

Autor analizy na łamach „FA” dochodzi do wniosku, że wraz z upadkiem tradycyjnej religijności „wyłania się równie silny zestaw norm moralnych, aby wypełnić pustkę”.

 

Te „nowe normy” to: przywiązywanie większej wagi do wyrażania siebie, wolny wybór z coraz większym naciskiem na „prawa człowieka,” tolerancja, ochrona środowiska, równość płci i wolność wypowiedzi.

 

Inglehart uważa, że „tradycyjne religie mogą powodować niebezpieczne podziały we współczesnym społeczeństwie globalnym” dlatego, że „religie z natury mają tendencję do przedstawiania swoich norm jako wartości absolutnych, mimo że w rzeczywistości odzwierciedlają one historie ich społeczeństw i cechy społeczno-ekonomiczne”.

Autor przestrzega przed fanatyzmem i nietolerancją wyznawców tradycyjnych religii z „sztywnymi absolutnymi systemami norm.” Prognozuje ponadto, że na świecie utrzyma się trend marginalizacji religii, chociaż nigdy nie wiadomo, co nam przyniesie przyszłość.  

 

Straszy, że jeśli „pandemia COVID-19” potrwa wiele lat lub doprowadzi do nowego wielkiego kryzysu, „zmiany kulturowe ostatnich dziesięcioleci mogą zacząć się odwracać”.

 

Z drugiej strony dodaje, że taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny,  ponieważ „byłby sprzeczny z silnym, długoterminowym, napędzanym technologią trendem rosnącego dobrobytu i zwiększonej średniej długości życia, która pomaga odpychać ludzi od religii”.

 

Sugeruje, że ludzie bardzo szybko odwrócą się od autorytetów religijnych i postępować będzie „kultura rosnącej tolerancji.”

 

W czerwcu br. jedno z badań – na podstawie analizy haseł najczęściej wyszukiwanych w Google w czasie lockdownu w 95 krajach – pokazało, że w czasach kryzysu ludzie mają tendencję do zwracania się ku religii w celu pocieszenia i szukania odpowiedzi na trudne pytania.

 

W związku z kryzysem koronawirusowym, Google odnotowało, zwłaszcza w marcu – najwyższą w historii – liczbę wyszukiwań dotyczących modlitwy. Ponad połowa światowej populacji (w badaniu nie uwzględniono danych dotyczących Chin) modliła się o „zakończenie koronawirusa”. Wzrost wyszukiwań dotyczących modlitwy odnosi się do osób o różnym poziomie dochodów, nierówności i niepewności.

 

Domniemana pandemia COVID-19 i zamrożenie gospodarek spowodowało znaczne koszty dla społeczeństw na całym świecie. Wpłynęła także na zakorzenione wartości i przekonania.

 

Według badań Morelli 2020, Baldwin i Weder di Mauro 2020, pandemia może mieć wpływ na populizm i nacjonalizm; ponadto wywołuje lęk gospodarczy (Fetzer i in. 2020). W nowej pracy Bentzen dokumentuje sposób, w jaki kryzys COVID-19 wpłynął religię. Ludzie modlą się, aby poradzić sobie z niepewnością i przeciwnościami losu. Ta rosnąca religijność może mieć różne konsekwencje dla gospodarki. Działa ona jak bufor podczas dużych kryzysów makroekonomicznych.

 

COVID-19 może trwale przyczynić się do zwiększenia poziomu religijności, co z kolei może wpłynąć na całą gospodarkę – sugerują badacze. Należy również zauważyć, że trzęsienia ziemi trwale zwiększają religijność od pokoleń (Bentzen 2019). Wcześniejsze badania dokumentowały korelację między religijnością a czynnikami społeczno-ekonomicznymi: od zdolności ludzi do radzenia sobie ze stresem i niepewnością, przez ograniczenie zachowań przestępczych (Guiso i in. 2003, Miller i in. 2014), do obniżenia wzrostu PKB oraz wzmocnienia tradycyjnych ról płciowych (McCleary i Barro 2006, Inglehart i Norris 2003).

 

Rosnąca „intensywność modlitwy” ujawnia, że ​​ludzie z całego świata doświadczają stresu emocjonalnego w obliczu „pandemii COVID-19” i używają religii, aby sobie z tym stresem poradzić – zasugerowali badacze.

 

„Skoki” zainteresowania modlitwą i w ogóle religijnością obserwuje się po wielkich kataklizmach, trzęsieniach, erupcjach wulkanów, powodziach, pożarach  itp.

 

W marcu 2020 r. liczba wyszukiwań „modlitwy” w Google wzrosła do najwyższego w historii poziomu, przewyższając wszystkie inne ważne wydarzenia związane z obchodami świąt.

 

Najnowsza ankieta pokazuje, że ludzie potrzebują religii, ale nie chcą uczestniczyć w modlitwie wspólnotowej. Wcześniejsze badania wykazały, że 95 proc. Amerykanów, którzy modlą się, czynią to w samotności, a tylko 2 proc. modli się wspólnie w kościele.

 

Niedawna ankieta wykazała, że 24 proc. Amerykanów umocniło swoją wiarę od początku kryzysu koronawirusowego.

Czy większe zainteresowanie religijnością będzie trwałe, trudno powiedzieć, chociaż wcześniejsze badania wykazały, iż klęski żywiołowe pozostawiają długotrwały wpływ na religijność, która jest przekazywana przez pokolenia.

 

Najnowsze badanie Pew Research Center potwierdza postępującą laicyzację państw zachodnich, zwłaszcza w Europie.

 

Według badania przeprowadzonego z udziałem niemal 38,5 tysiąca osób w 34 krajach, ​​obecnie jedynie 45 procent osób uważało, że ​​wiara w Boga jest niezbędna do tego, aby być moralnym i kierować się w życiu dobrem.

 

Z ankiet wynika, że młodzi dorośli (zwłaszcza w wieku od 18 do 29 lat) są najmniej religijni. W większości z 34 badanych krajów osoby w wieku 50 lat i starsze znacznie częściej niż osoby w wieku od 18 do 29 lat uważają, że wiara w Boga jest niezbędna dla moralności.

 

Różnice wiekowe w tej kwestii występują w prawie każdym regionie świata.  Zgodnie z dobrze udokumentowanymi trendami świadczącymi o upadku chrześcijaństwa w Europie Zachodniej od 1991 r. zmniejszył się odsetek pobożnych Europejczyków. Hiszpania, Włochy i Polska odnotowały najbardziej dramatyczne spadki odpowiednio aż o 26, 21 i 14 punktów procentowych. Tendencja ta znajduje odzwierciedlenie w wielu innych krajach europejskich, w tym na Litwie. Od czasu upadku ZSRR na Litwie odnotowano 12-procentowy spadek odsetka ludności uznającego, że ​​Bóg odgrywa ważną rolę w ich życiu.

 

W tym samym czasie w innych byłych republikach sowieckich, w których religia była surowo represjonowana lub skutecznie zakazana, odnotowano wzrost odsetka ludzi, którzy twierdzą, że Bóg odgrywa ważną rolę w życiu. Zarówno Ukraina, jak i Rosja odnotowały dwucyfrowy wzrost odsetka osób, które zgadzają się, że Bóg jest dla nich ważny. W Bułgarii, byłym państwie satelickim ZSRR, w 1991 roku 41 proc. twierdziło, że Bóg jest ważny w ich życiu. Obecnie większość respondentów w Bułgarii (55 proc.) wyraża ten pogląd.

 

Źródła: foreignafffairs.com., PCh24.pl.,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram