19 września 2017

Australia: zaciekła debata o legalizację „homomałżeństw” i postępową modernizację

(REUTERS / FORUM)

Trwa zaciekła debata o legalizację tzw. małżeństw jednopłciowych w całej Australii. Od września przez dwa miesiące Australijczycy mają możliwość wypowiedzenia się w plebiscycie przeprowadzonym za pośrednictwem poczty. Wyniki, które będą niewiążące, poznamy w połowie listopada. Wówczas parlament zadecyduje, czy wszcząć po raz kolejny debatę w sprawie włączenia  homozwiązków do ustawy o małżeństwie. Jednocześnie w ub. tygodniu przyjęto prawo ad hoc – obowiązujące w trakcie plebiscytu – zabraniające „mowy nienawiści”.

 

Ankieta wywołała spore kontrowersje. Działacze homoseksualni skarżyli się, że pozwala ona przeciwnikom sodomii na propagowanie nienawistnych wiadomości. Nowe ustawodawstwo ma zapewnić ochronę osobom narażonym na zagrożenia, zastraszanie, oczernianie podczas referendum. Wprowadza ono grzywny w wysokości do 12,6 tys. 600 USD australijskich. Przepisy mają obowiązywać do połowy listopada.

Wesprzyj nas już teraz!

 

– Chcemy, aby ten proces był sprawiedliwy, a Australijczycy mieli możliwość wypowiedzenia się w odpowiedniej atmosferze – tłumaczył decyzję o wprowadzeniu prawa ad hoc minister  finansów Mathias Cormann.

 

Karty pocztowe może wypełnić ponad 16 milionów Australijczyków. Znajduje się na nich tylko jedno pytanie: „Czy należy zmienić prawo, aby pary tej samej płci mogły zawierać małżeństwa?”

 

Ludzie do dnia 7 listopada mają oddać swój głos za pośrednictwem poczty i drogą majlową. Wyniki ogłoszone zostaną 15 listopada. Premier Malcolm Turnbull powiedział, że parlament będzie debatować nad zmianą prawa, jeśli za „homomałżeństwami” opowie się większość Australijczyków.

 

Plebiscyt, do którego nie chcieli dopuścić działacze homoseksualni polaryzuje nie tylko całą Australię, ale także polityków. Zdaniem gazety „The Financial Times”, kampania o legalizację tzw. małżeństw jednopłciowych, to przede wszystkim test dla rządzącej słabej koalicji. Debata już przerodziła się w wojnę proxy między dwoma frakcjami Partii Liberalnej: konserwatystami i lewicowymi radykałami.

 

Jeśli większość mieszkańców Australii opowie się za legalizacją tzw. małżeństw jednopłciowych, wówczas rząd złoży w parlamencie projekt ustawy legalizującej „małżeństwo homoseksualne” przed świętami Bożego Narodzenia. Ale biorąc pod uwagę fakt, że jest to dobrowolna, niewiążąca ankieta i jeśli większość Australijczyków sprzeciwi się uznaniu sodomskich „małżeństw”, wówczas prawdopodobnie pogrąży to koalicję w ponownych walkach o przeprowadzenie głosowania w parlamencie.

 

Może się rozpaść koalicja liberałów z nacjonalistami rządząca od 2013 roku z premierem Malcolmem Turnbullem na czele. Koalicja ma zaledwie jednogłosową przewagę w parlamencie i jest pochłonięta wewnętrznym konfliktem między konserwatywnymi a liberalnymi skrzydłami w sprawach polityki klimatycznej, energetycznej i prawa dot. niedyskryminacji rasowej.

 

– Partia liberalna jest ogromnie podzielona na ten temat i przeżywa głębszy kryzys tożsamości. Walka toczy się w niej między modernistami a tradycjonalistami  – tłumaczy prof. Ian McAllister, politolog z Australian National University.

 

Premier Turnbull niechętnie zgodził się w tym roku na przeprowadzenie plebiscytu w sprawie „homomałżeństw”.  Ich zwolennicy chcieli przegłosować je w parlamencie, obawiając się kolejnego sprzeciwu konserwatywnych Australijczyków. Na organizację plebiscytu przeznaczono 122 mln USD australijskich.

 

Rywalizujący o przywództwo w partii liberalnej były premier Tony Abbot wzywa Australijczyków do głosowania na „nie”. – Jeśli nie podobają ci się małżeństwa tej samej płci, głosuj na „nie”. Jeśli martwisz się o [ograniczenie] wolności religijnej i wolności słowa, nie głosuj wcale, a jeśli nie lubisz politycznej poprawności, głosuj na „nie,” ponieważ głosowanie na „nie” pomoże powstrzymać poprawność polityczną – przekonuje.

 

Abbot stanął na czele kampanii sprzeciwiającej się postępowym liberalnym elitom partyjnym, podobnie jak Trump w czasie kampanii prezydenckiej w USA. Australia, podobnie jak Singapur i Irlandia Północna są jednymi z niewielu anglojęzycznych krajów rozwiniętych, które nie zalegalizowały tzw. małżeństw tej samej płci. Ich legalizacji sprzeciwiają się tradycyjnie mieszkańcy mniejszych ośrodków i konserwatywne elity polityczne, które uważają, że reformistyczne skrzydło liberałów zagraża tradycyjnym wartościom rodzinnym i wolności religijnej.  Obawiają się oni wprowadzenia w szkołach radykalnych programów edukacji seksualnej i utrudnienia nauczania moralnego przez wspólnoty religijne, a także prześladowania grup religijnych.  

 

Obecna debata rozciąga się na cały kraj. Poza plakatami, kampanią w mediach społecznościowych, a nawet na niebie, odbywają się marsze i pikiety. Zaangażował się w nią także Kościół katolicki, który zagroził, że wyrzuci pracowników zatrudnionych w swoich instytucjach, jeśli ci zawrą „homomałżeństwo”, jak tylko ono zostanie przyjęte. 

 

Aktywiści homoseksualni złożyli pozew w Sądzie Najwyższym, by zablokować plebiscyt pod pretekstem zagrożenia dla zdrowia psychicznego młodych gejów i lesbijek oraz dzieci par homoseksualnych. Ich zdaniem trwa „kampania nienawiści” przeciwników „homomałżeństw”.

 

Przeciwko legalizacji „homoseksualnych małżeństw”  występują przedstawiciele licznych grup wyznaniowych i religii, które zawiązały Koalicję na rzecz Małżeństwa. Emituje ona m.in. spoty reklamowe, przestrzegając przed politykę gender.

 

W Sydeny co roku odbywa się jedna z największych na świecie gejowskich i lesbijskich imprez Mardi Gras. Miasto zaliczane jest do dziesięciu najlepszych na świecie, jeśli chodzi o atmosferę sprzyjającą sodomitom, a pary homoseksualne cieszą się od 2009 r. prawami niemal identycznymi jak małżeństwa.

 

Jak zauważa „Financial Times” – imigracja (liczba ludności Australii podwoiła się od 1970 roku), pomogła zmienić postawy. Spis powszechny z 2016 r. wykazał, że prawie 30 proc. społeczeństwa nie identyfikuje się z żadną religią. Australia – posobnie jak USA – jest krajem o wyraźnym podziale na tereny miejskie i wiejskie, gdzie mieszkańcy zachowują konserwatywne poglądy. Stamtąd wywodzą się też konserwatywni politycy, którzy – wg gazety – blokują konieczne postępowe ustawodawstwo klimatyczne, energetyczne i obyczajowe.

 

Źródło: news.com.au., bbc.com., ft.com.,

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 104 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram