14 lutego 2020

Asia Bibi: w Pakistanie nawet dzieci cierpią w imię Chrystusa [FRAGMENT AUTOBIOGRAFII]

Pewnego dnia moja Sidra, która jest bardzo wrażliwa, wróciła do domu wstrząśnięta. W szkole dla chłopców, która sąsiaduje z jej placówką, Sharoon, piętnastoletni chłopak wyznania chrześcijańskiego, który od wielu miesięcy był maltretowany przez grupę, został pobity i skopany. Obrażenia były tak dotkliwe, że zmarł. Policja nie przyznała, że był dręczony z powodu swojego wyznania – pisze Asia Bibi w swojej biografii „Nareszcie wolna”.

 

Jestem dumna z tego, że jestem katoliczką. O ile wiem, razem z protestantami stanowimy mniej niż dwa procent populacji Pakistanu. Nie jesteśmy postrzegani jako zagrożenie, ale też nie uważa się nas za osoby godne szacunku. A może raczej nie ma się do nas zaufania, bo nie wierzymy w Allaha. Kiedy w naszym kraju wyrabia się dowód osobisty, trzeba złożyć oświadczenie o wyznawanej religii. Nasze paszporty też mają inny kolor – są czarne. Zanim ktoś je otworzy, wie, że jesteśmy chrześcijanami. Zupełnie jakby ktoś naznaczył nam twarze – a w Pakistanie to nic dobrego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Śmierć dziecka

Powszechnie przyjęło się, że wspólnota chrześcijańska jest tu traktowana z pogardą; nazywa się̨ nas zresztą̨ choori, a to bardzo obraźliwe przezwisko, które oznacza „tego, kto czyści toalety”. Większość́ chrześcijan w miastach skazana jest więc na sprzątanie ulic. Na wsiach natomiast trudno nam uprawiać́ ziemię, bo muzułmanie nie chcą̨ nam sprzedawać́ ziarna na zasiew w normalnej cenie. Dla nas jest dużo drożej.

 

Nie mogłam pójść́ do szkoły, bo moja rodzina była na to za biedna. Jest wiele dobrych szkół chrześcijańskich, ale one są̨ dla nas za drogie i często uczą̨ się̨ w nich muzułmanie. Absurd.

Zależało mi na tym, żeby moje dzieci umiały czytać́ i pisać́ i żeby wyuczyły się̨ dobrego zawodu. Żeby nie traktowano ich jak choori.

 

Bałam się̨ o moje dzieci, kiedy chodziły do szkoły. Koledzy z klasy codziennie namawiali je, by się̨ nawróciły, wyzywali je albo popychali, kiedy mówiły, że wierzą̨ w Jezusa i że są̨ dumne ze swojej religii.

 

Pewnego dnia moja Sidra, która jest bardzo wrażliwa, wróciła do domu wstrząśnięta. W szkole dla chłopców, która sąsiaduje z jej placówką̨, Sharoon, piętnastoletni chłopak wyznania chrześcijańskiego, który od wielu miesięcy był maltretowany przez grupę̨, został pobity i skopany. Obrażenia były tak dotkliwe, że zmarł. Policja nie przyznała, że był dręczony z powodu swojego wyznania. Stwierdzono, że chłopcy zazdrościli Sharoonowi świetnych wyników w nauce i dlatego go pobili.

 

Dorośli przymknęli na to oczy, a Sidra nie mogła przestać́ płakać́. Pocieszałam ją, przytulałam. Bracia Sharoona bardzo się̨ bali, że spotka ich to samo, i nie chcieli już̇ wrócić́ do szkoły. To takie niesprawiedliwe! Dla nas, chrześcijan, życie nie jest łatwe.

 

W podręcznikach szkolnych też są̨ treści obraźliwe dla chrześcijan i innych mniejszości. Pewnego dnia Sidra przeczytała mi tekst, z którego wynikało, że jesteśmy gorsi, źli, straszni i trzeba nas traktować́ jak wrogów. Nawet w tego rodzaju książkach pisze się̨ kłamstwa.

Uczniowie chrześcijańscy, nawet jeśli mają świetne wyniki, nie mają szans na punkty dodatkowe, przyznawane muzułmanom, którzy potrafią̨ recytować́ Koran.

 

Więzienie za bluźnierstwo

W dużych pakistańskich miastach chrześcijanie nie żyją tak jak na wsi. Skupiają̨ się̨ w dzielnicach nazywanych gettami.

 

Każdego roku jeździliśmy z Ashiqiem i dziećmi do Lahaur, żeby uczestniczyć́ we mszy wielkanocnej w Joseph Colony. Dzielnica leży na terenie bagnistym i nigdy nie była zbyt przyjazna niechrześcijanom. Na błotnistej ziemi walają̨ się̨ śmieci, a w powietrzu unosi się̨ czarny pył, pochodzący z pobliskich fabryk. Pośród czterystu pięćdziesięciu chrześcijan stłoczonych w małych budynkach dzielnicy mieliśmy przyjaciół. Chazia i Akbar zapraszali nas każdego roku na wspólny posiłek wielkanocny. Bardzo ich lubiłam, mieli dobre serca, ich trojka dzieci także. Wiem, że wiele się̨ za mnie modlili i Niebiosa wysłuchały ich próśb. Żałuję tylko, że już̇ ich nie zobaczę̨ i nie będę̨ mogła im podziękować́.

 

W 2013 roku bałam się̨ o nich. Podczas odwiedzin Ashiq powiedział mi, że cała Joseph Colony stała się̨ celem ataku muzułmańskich sąsiadów. Tam nazywają̨ to mobs: podżegany przez fanatyków religijnych tłum sieje spustoszenie w imię̨ obrony islamu. My, chrześcijanie, bardzo się̨ tego boimy. Na skutek sprzeczki muzułmanina z chrześcijaninem zniszczono sto pięćdziesiąt domów. Sawana Mashi oskarżono o bluźnierstwo, a ci, którzy uczestniczyli w piątkowej modlitwie w meczecie, zostali natychmiast wezwani do manifestacji. Tłum wszystko palił; rzucał na domy i kościołki substancje chemiczne stosowane przy wytopie stali. Ashiq uspokajał mnie, że Chazia i Akbar mają się̨ dobrze i że rząd zgodził się̨ wypłacić́ wszystkim odszkodowanie. Ten, który został niesłusznie oskarżony o bluźnierstwo, zapewne siedzi dalej w więzieniu.

 

Koszmar rzekomego bluźnierstwa

Nie rozumiem, jak może istnieć́ tak niesprawiedliwa i szkodliwa ustawa jak prawo o bluźnierstwie. Może z niej skorzystać́ każdy, kto chce się̨ zemścić́ na kimś́ innym, bo go nienawidzi albo tak mu się̨ akurat podoba. A jeśli należy się̨ do mniejszości, jest się̨ jeszcze bardziej narażonym na głupotę̨ i nienawiść́. Zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie żyją w ciągłym strachu przed niesłusznym oskarżeniem przez kogoś́, kto ma złe intencje. Mnie się̨ to przydarzyło. Zostałam wrzucona do jakiegoś́ strasznego koszmaru, który trwał prawie dziesięć́ lat. Myślałam, że on się̨ nigdy nie skończy.

 

Podobnego koszmaru doświadczyli inni, na przykład Shakil, kobieta z sąsiedniej wioski, i jej zaledwie dziewięcioletni syn Masih. Muzułmańscy sąsiedzi nie mogli znieść́ tego, że chrześcijański chłopiec przychodzi bawić́ się̨ z ich dziećmi. Oskarżyli go wiec o spalenie Koranu. Przyjechała policja, która aresztowała Masiha i jego matkę̨, nie sprawdzając nawet, czy oskarżenia są prawdziwe. Traktowano ich bardzo brutalnie, groziła im kara śmierci. Dziewięcioletniemu dziecku! Tyle lat miała wtedy moja Isha! Serce mnie boli, gdy tylko o tym pomyślę̨. Oni wszyscy oszaleli. Na szczęście w Pakistanie są̨ też ludzie, którzy stają w naszej obronie. Zakładają̨ stowarzyszenia, żeby chronić́ niewinnych przed niesprawiedliwością̨. Tak nagłośnili oni sprawę̨ Shakil i Masiha i zrobili taką awanturę̨ na policji, na ulicach i wszędzie, gdzie się̨ dało, że matka i syn zostali wypuszczeni na wolność́. A tamci byli gotowi zabić́ dziewięcioletniego chłopca tylko za to, że bawił się̨ z dziećmi muzułmańskimi!

 

Czekając na śmierć

Często tłum jest tak naładowany nienawiścią̨, że nie czeka na wydanie wyroku. Tak było w przypadku Shahzada i Shamy, małżeństwa chrześcijańskiego pracującego w wiosce niedaleko nas. Byli oni rodzicami trzyletniego dziecka. Zostali oskarżeni o zbezczeszczenie Koranu. Ich sąsiedzi wezwali policję, ale zanim przyjechała, wrogi tłum – setki ludzi – rzucił się na nich i zalał jak ogromna fala. Muzułmanie z nieludzką wściekłością̨ napadli na nich i spalili ich żywcem. Policja nie mogła nic zrobić́.

 

Nie rozumiem, jak człowiek może być́ zdolny do takiego szaleństwa. Jak można z taką zajadłością̨ odnosić́ się̨ do kogoś́, kto nic nie zrobił? Jak można kogoś́ zabić́ i uważać́, że zrobiło się̨ coś dobrego? Jak można pozbawić́ dzieci rodziców? Jak można sadzić́, że Bóg cieszy się̨ z takiego okrucieństwa? W więzieniu zdałam sobie sprawę̨ z tego, że są̨ nas setki – ludzie gniją̨ w tych ścianach, czekając na śmierć́, skazani za często wymyślone przestępstwa.

 

Asia Bibi

 

 

Powyższy tekst jest fragmentem autobiografii Asii Bibi „Nareszcie wolna”,

która ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit.

 

Nareszcie wolna!

Format: 130×200 mm

Stron: 248

Data wydania: 2020-02-14

Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami

ISBN: 978-83-66407-00-8

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie