24 marca 2016

Asia Bibi – gehenny ciąg dalszy

(Na zdjęciu: córki Asi Bibi ze zdjęciem matki. Fot.REUTERS/Adrees Latif/FORUM)

Katoliczka z Pakistanu Asia Bibi nadal przebywa za kratami, mimo że Sąd Najwyższy nakazał ponowne rozpatrzenie jej sprawy. Kobieta mogłaby wyjść z więzienia, uznała jednak, że tam jest… bezpieczniejsza. Ciąży na niej bowiem także inny „wyrok” – wydany przez działających poza prawem radykalnych islamskich liderów. Mogą oni liczyć na masowe poparcie zindoktrynowanych Pakistańczyków. Za obronę katoliczki zabili oni już dwóch państwowych urzędników, z których jeden może trafić na ołtarze.

 

Aby zrozumieć problem, przed którym stoi Asia Bibi, warto dowiedzieć się, co mówi pakistańskie „prawo przeciwko bluźnierstwu”. Przepis chroniący miejsca kultu został ustanowiony w 1860 r. przez okupacyjne władze brytyjskie. Dotyczył on wszystkich religii na równi. W 1927 r. dodano zakaz obrazy uczuć religijnych – również niewprowadzający rozróżnienia na muzułmanów i niemuzułmanów. Choć Pakistan odłączył się od Indii Brytyjskich już w 1947 r., prawo obowiązywało tam w tej samej formie jeszcze przez kilkadziesiąt lat.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dopiero w 1982 roku wprowadzono karę dożywotniego więzienia za bezczeszczenie Koranu. Był to decydujący krok ku współczesnemu systemowi islamskiej opresji wobec innowierców. Kolejny nastąpił cztery lata później. W 1986 r. rządzący wówczas Pakistanem generał Zia-ul-Haq pod presją islamistów wprowadził nowy paragraf – 295 C. Dotyczy on bluźnierstw przeciwko Mahometowi, nie tylko jawnych, ale także insynuacji. Ustanowiono za nie karę grzywny oraz dożywocia lub śmierci. Ponadto, jak podaje portal pakistanblasphemylaw.com, od 1991 r. sędzia nie ma już możliwości wyboru dożywocia – pozostaje kara śmierci i grzywna. W obecnym kształcie prawo nie wymaga, by obraza Mahometa była celowa, co oznacza, że nawet za nieumyślne działanie można zostać skazanym na śmierć. W obradach sądu przewodniczyć musi islamski sędzia.

 

W latach 1986-2007 zarzuty o bluźnierstwo postawiono 647 osobom. Aż połowa z nich nie była muzułmanami, i to w kraju, gdzie wyznawcy islamu stanowią aż 97 procent ludności. Ponadto około 20 oskarżonych zginęło w wyniku samosądów. Te są poważnym problemem w Pakistanie. Fanatycy działający pod wpływem fundamentalistycznej ideologii często biorą sprawy w swoje ręce. Nawet uniewinnieni przez sądy nie mogą u nich liczyć na pobłażanie.

 

Dramat trwa

Jedną z ofiar pakistańskiego prawa o bluźnierstwie jest Asia Bibi, katoliczka zatrudniona w pakistańskiej wiosce Ittanwali przy zbiorach falsy. Była pracowita, więc właściciel powierzył jej funkcję nadzorczyni. Fakt bycia podwładną chrześcijanki nie spodobał się muzułmańskim współpracownicom. Gdy w 2009 roku Bibi podeszła zaczerpnąć wody ze studni, wyznawczynie islamu oskarżyły ją o zanieczyszczenie ujęcia. Broniąc się kobieta powiedziała ponoć słowa stanowiące potem podstawę do skazania jej pod zarzutem bluźnierstwa: „Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzechy świata. A co zrobił Mahomet dla ludzi?”.

 

W 2010 r. Asia została skazana na śmierć przez powieszenie. Czeka na wyrok razem z pospolitymi przestępcami, w celi bez okien i podstawowych udogodnień, takich jak zlew czy ubikacja. W jej obronie interweniował między innymi 17 listopada 2010 r. Ojciec Święty Benedykt XVI. W pakistańskim sądzie złożono apelację, jednak 16 października 2014 r. sąd podtrzymał wyrok.

 

O nieprawidłowościach w procesie opowiada między innymi nakręcony przez Michała Króla i Macieja Grabysę film „Uwolnić Asię Bibi”. Inspirowany książką „Bluźnierstwo” autorstwa francuskiej dziennikarki Anne Isabelle Tollet, przedstawia wypowiedzi głównych oskarżycieli w procesie Bibi – Mohammeda Idrisa (właściciela pola, gdzie doszło do zdarzenia) oraz imama Qari Mohammeda Salima. Obaj mężczyźni przyznają, że nie słyszeli osobiście „bluźnierczych słów” Bibi. Salima do działania w tej sprawie motywuje nie dążenie do poznania prawdy o zdarzeniu, ale… religijny obowiązek obrony Mahometa. Czy tego typu proces może być wiarygodny?

 

Bibi nadal w więzieniu

W lipcu 2015 r. Sąd Najwyższy Pakistanu uznał, że podczas procesu doszło do poważnych nieprawidłowości. Dlatego też nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Oskarżona mogłaby zatem opuścić więzienie w oczekiwaniu na nowy werdykt. Nie uczyniła tego jednak – z własnego wyboru. Dlaczego? Powodem są wspomniane samosądy. Kobieta nadal nie może opuszczać kraju, a w Pakistanie czeka ją lincz ze strony fanatyków. Mufti Islamabadu wyznaczył dla zabójczyni Bibi nagrodę opiewającą na równowartość 430 tysięcy euro. Niebezpieczeństwo grozi także mężowi i dzieciom katoliczki. Muszą oni stale przebywać w ukryciu.

 

Asia, choć żyje i żyć pragnie, jest gotowa na męczeństwo. Zaświadczyła to już po wyroku śmierci, gdy przyszedł do niej sędzia i zaproponował przejście na islam. Wyrzeczenie się Chrystusa miało być ceną za życie. Jednak Bibi z pełną świadomością odmówiła. – Zostałam skazana, ponieważ jestem chrześcijanką – powiedziała wówczas. – Wierzę w Boga i w Jego wielką miłość. Jeśli pan skazał mnie na śmierć za to, że kocham Boga, z dumą oddam za Niego moje życie – dodała w grudniu 2012 r. (jej słowa cytowała KAI).

 

Katolicki męczennik…

Niebezpieczeństwo w Pakistanie grozi nie tylko „bluźniercom”, lecz także ich obrońcom. Pokutuje bowiem pogląd jakoby pomiędzy obrażaniem Allaha (lub Mahometa), a obroną osoby oskarżonej o dopuszczenie się tego, nie istniała żadna różnica. Kto wstawia się za rzekomym bluźniercą, sam uznawany jest za bluźniercę. Na własnej skórze przekonało się o tym już dwóch obrońców Asii Bibi: wyznający islam gubernator prowincji Pendżab, Salman Taseer oraz chrześcijanin, minister ds. mniejszości – Shahbaz Bhatti. Obydwaj zostali zamordowani.

 

Bhatti zginął od kul w maju 2011 r. Gdy jechał do pracy, jego samochód został wciągnięty w pułapkę. Minister sprzeciwiał się drastycznemu prawu, bronił Asii Bibi, a także postulował zmiany w systemie edukacyjnym. To wystarczyło, by sam został uznany za bluźniercę. Do zamachu przyznała się grupa Tehrik-i-Taliban.

 

Jak podaje portal catholicculture.com, Bhatti był pobożnym katolikiem, żyjącym w celibacie. Wielokrotnie otrzymywał groźby śmierci z powodu obrony praw mniejszości chrześcijańskiej. Ostatnio jego diecezja – Islamabad – rozpoczęła zbieranie świadectw do przyszłej beatyfikacji. Poprzedni biskup miejsca, Anthony Lobo mówił o śmierci Bhattiego jako o męczeństwie za wiarę.

 

…i muzułmanin – „bluźnierca”

W obronie Asii Bibi niejednokrotnie wypowiadał się także gubernator Salman Taseer. Występował on także przeciwko obowiązującemu Pakistanie prawu o bluźnierstwie. W efekcie 4 stycznia 2011 r. został zastrzelony przez własnego ochroniarza – Mumtaza Qadriego. Mimo, że obecni przy zdarzeniu byli inni funkcjonariusze służb bezpieczeństwa, żaden z nich nie zareagował – wynika z materiałów organizacji Open Doors. Qadri sam pozwolił się aresztować. Jak twierdził, zabójstwa musiał dokonać z przyczyn religijnych, gubernator był bowiem w jego oczach bluźniercą. Rodzina zabitego miała problem ze znalezieniem muzułmańskiego duchownego do odprawienia pogrzebu. Zgodnie bowiem z sygnowanym przez pięciuset islamskich uczonych dekretem, byłoby to sprzeczne z prawem religijnym. Tymczasem morderca cieszył się sławą bohatera. Mimo to 29 lutego br. wykonano na nim wyrok śmierci przez powieszenie.

 

Po egzekucji dziesiątki tysięcy muzułmanów w Pakistanie uczestniczyło w procesjach żałobnych upamiętniających straconego mordercę. Rozmaite muzułmańskie „autorytety”, nie tylko w Pakistanie, wypowiadały się w obronie Qadriego. Mohammed Shafiq prowadzący stronę Ramadan Foundation opublikował modlitwę wychwalającą zabójcę. Z kolei uważany za mainstreamowego konserwatystę imam Muhammad Masood Qadiri uznał mordercę gubernatora za męczennika. Zdaniem tego Pakistańczyka i obywatela Wielkiej Brytanii, nie należy nazywać Qadriego terrorystą. W swoim facebookowym wpisie imam powoływał się na wolność słowa i prawa człowieka.

 

Czy jest szansa ?

W tym przypadku pakistański wymiar sprawiedliwości nie ugiął się pod presją muzułmańskich fanatyków. Kolejnym promykiem nadziei jest decyzja pakistańskich władz z lutego 2016 r. o zamknięciu 254 „madras” – nielegalnych szkół koranicznych. To one w znacznej mierze są źródłem powszechnego w pakistańskim społeczeństwie fundamentalizmu. Czyżby więc Pakistan odchodził od ulegania islamistom? Z jednej strony można zauważyć działania władz sprzeczne z pragnieniami fundamentalistów, co może wynikać choćby z presji społeczności międzynarodowej. Jednak silna jest również tendencja przeciwna, wewnętrzna – płynąca od samych fundamentalistów. Wszystko wskazuje więc na to, że w Pakistanie nigdy już ani Asia Bibi, ani jej rodzina nie będą bezpieczne. Jedynym rozwiązaniem jest więc emigracja. Ta jednak, na skutek przeciągania się procesu, nie jest obecnie możliwa. Naszej współwyznawczyni wciąż grozi śmierć, pamiętajmy wciąż o modlitwie.

 

 

Marcin Jendrzejczak





Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie