Obchodzona w ostatnich dniach maja rocznica stulecia odrodzenia Armenii przebiegała pod znakiem niepewnej przyszłości państwa. Na nowe stulecie wyzwaniem dla Erywania będzie wybór strategicznego partnera zagranicznego i ułożenie relacji z sąsiadami, szczególnie z Azerbejdżanem, z którym Armenia już trzecią dekadę toczy spór o region Górskiego Karabachu.
Symbolika niepodległości
Wesprzyj nas już teraz!
Ogłoszenie 28 maja 1918 roku niepodległości obudziło nadzieje Ormian zamieszkałych na Kaukazie i licznie rozproszonych po świecie na posiadanie własnego państwa. Stało się to po zwycięstwie nad Turkami ochotniczych oddziałów ormiańskich w bitwie pod Sardarapatem, rozegranej między 21 a 24 maja 1918 r. W ciągu pierwszego roku niepodległości powierzchnia państwa zwiększyła się pięciokrotnie – z 12 tys. km kwadratowych do 60 tys. km kwadratowych (obecnie 29,8 tys. km kwadratowych). Upadek państwa przyszedł wraz z atakiem Turków oraz falą komunizmu w 1920 roku. Z tą datą wiąże się utrata na rzecz Turcji zachodniej części Armenii wraz z górą Ararat, symbolem znajdującym się w herbie państwowym.
Tegoroczne obchody stulecia niepodległości, z centralną ich częścią w Sardarapacie, przypomniały o trudnych stosunkach Armenii z Turcją oraz bliskim jej Azerbejdżanem. Na relacjach z Baku od 1991 roku ciąży nierozwiązywalny problem Górskiego Karabachu, którego prezydent, Bako Saakjan, również wziął udział w święcie niepodległości Armenii.
Bliższa i dalsza zagranica
Sąsiadująca z czterema państwami Republika Armenii z dwoma z nich (Turcją i Azerbejdżanem) ma złe relacje. Na kontaktach z Ankarą ciąży nadal cień ludobójstwa Ormian w latach 1915 – 1917, straty terytorialne z 1920 roku oraz położenie liczącej około 60 tys. osób mniejszości ormiańskiej w Turcji. Jeszcze trudniejszy do rozwikłania jest spór z bliskim Turcji Azerbejdżanem, z którym Armenia jest w stanie wojny i który oskarża o złe traktowanie Ormian. Dwustronne deklaracje o woli pokojowego rozwiązania sporu o Górski Karabach mają się nijak do faktycznych poczynań obydwu stron. Przy okazji setnej rocznicy niepodległości Armenii amerykański kongresmen Bradley Sherman zaapelował do Turcji o zdjęcie blokady z Armenii i nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Erywaniem.
Zamknięcie granicy turecko – ormiańskiej w 1993 roku ogranicza Armenii możliwości handlowe. Sherman wezwał też Azerbejdżan do powstrzymania się od agresji wobec Górskiego Karabachu, który w drodze referendum w 1993 roku oderwał się od Azerbejdżanu. W przededniu głównych obchodów święta niepodległości szefowie spraw zagranicznych Francji i Azerbejdżanu omówili przyszłość regionu ale doniesienia po ich rozmowach dowiodły braku pomysłu na rozwiązanie sporu, który już przyniósł ok. 30 tys. ofiar śmiertelnych i ok. 1 mln uchodźców. Zarówno Armenia, jak i jej sąsiedzi coraz silniej zdają sobie sprawę z tego, że klucz do pokojowego załatwienia sprawy leży w długotrwałych negocjacjach dyplomatycznych i w poprawie sytuacji ekonomicznej w regionie.
Dwie marchewki dla Erywania
Prognozy gospodarcze dla Armenii są optymistyczne i mówią o kilkuprocentowym wzroście gospodarczym. Dotychczasowy rozwój bazował głównie na handlu z Rosją, skąd pochodzi jedna czwarta wpływów z eksportu. Kolejni partnerzy wymiany towarowej to Szwajcaria, Bułgaria, Niemcy, Irak, ZEA, Holandia, Chiny, Iran i USA. Ta sytuacja może się jednak wkrótce zmienić dzięki podpisaniu porozumienia o strefie wolnego handlu między Iranem a posowieckimi krajami Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej. Najwięcej na tym może zyskać Armenia, która liczy na zwiększony przepływ towarów przez otwartą w ubiegłym roku strefę wolnego handlu w „Meghri” na granicy ormiańsko – irańskiej, która będzie mostem EUG do Iranu.
Erywań stanął więc wobec wyboru partnera strategicznego, który może zająć tę pozycję na kolejne lata. Albo będzie to zdominowana przez Rosję Eurazjatycka Unia Gospodarcza albo Unia Europejska. W niedzielę 31 maja media w Armenii podały, że na lata 2017 – 2020 Erywań dostanie z UE 176 mln euro na wdrożenie umowy o rozszerzonym partnerstwie.
Wybór, przed jakim stoi wybrany niedawno nowy premier Nikol Paszynian, nie jest łatwy. Jego rząd nie dysponuje większością w parlamencie a sam Paszynian stał się zakładnikiem składanych na demonstracjach obietnic zbliżenia z UE ale też poprawy warunków życia Ormian. Teraz musi wybrać, który sojusz zapewni mu realizację wielu obietnic i uchroni Armenię przed kolejnymi zawirowaniami politycznymi.
Jan Bereza
Źródła: „News.am”, „EurAsiaDaily”, „Regnum.ru”, „Kawkazkij Uzeł”, „Azatutyn.am”, „Aysor.am”, „Westi Kawkaza”, „Rambler.ru”, „AMI Nowosti Armenia”,