7 kwietnia 2014

Arcybiskup Sheen o Krzyżu

„Gdyby Chrystus zszedł z krzyża, nigdy by nas nie zbawił” – uczy arcybiskup Fulton Sheen. Prezentujemy wywiad* z Sługą Bożym poświęcony właściwemu rozumieniu wiary i własnego powołania.

 

Ekscelencjo, czy Pan Bóg odpuszcza grzechy tym, którzy za nie nie żałują?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Proszę sobie wyobrazić, że ukradłem panu zegarek. Kilka dni później przychodzę do pana i proszę o przebaczenie. Pan mnie pyta: „A gdzie jest mój zegarek?”, na co ja: „Ale ja chcę zachować zegarek, chcę tylko przebaczenia”. Czy w takiej sytuacji wybaczyłby mi pan?

 

Jakie znaczenie ma dla nas wierzących Krzyż? Czy ludzie odrzucający Krzyż mogą uznawać się za ludzi wierzących?

 

Gdyby Chrystus zszedł z krzyża, nigdy by nas nie zbawił. Ten srebrny krucyfiks, który noszę, noszę w ramach zadośćuczynienia. Pewnego dnia byłem w żydowskim sklepie jubilerskim w Nowym Jorku; znałem tego jubilera od dwudziestu lub dwudziestu pięciu lat. Powiedział do mnie: „Mam dla ciebie trochę srebrnych krucyfiksów.” Podał mi torbę wypełnioną srebrnymi krucyfiksami, było ich ponad sto. Spytałem: „Skąd je wziąłeś?”. „Och” – odpowiedział – „od zakonnic, przyniosły je i powiedziały: 'nie będziemy już nosić krucyfiksu, za bardzo oddziela nas od świata. Ile nam za nie zapłacisz?’ ” Jubiler powiedział: „Odważyłem im trzydzieści srebrnych monet”. Później spytał mnie: „Co jest nie tak z twoim Kościołem? Myślałem, że krucyfiks coś dla was znaczy.”


Opowiedziałem mu zatem, co było nie tak. Trzy miesiące później przyjąłem go na łono Kościoła. Jest zatem wielu, którzy mówią: „Uwierzę we wszystko, uwierzę, że jest Bogiem, uwierzę w Jego Kościół i w Jego Papieża, byle nie w Krzyż, byle nie w Ofiarę”. To wszystko. George Bernard Shaw powiedział o Krzyżu: „To właśnie jest przeszkoda, która blokuje drogę.” Jasne, że blokuje drogę. Blokuje drogę do piekła. A nasz Pan modlił się jedynie o przebaczenie dla nich. Powiedział: „Ojcze, przebacz im, albowiem nie wiedzą, co czynią”.

 

Czy zatem naśladując Chrystusa mamy przyjąć Jego Krzyż i Jego cierpienie? Czy Chrystus chciał, żebyśmy cierpieli?

 

Rozmawiałem z młodą kobietą, która od dwudziestu jeden lat leżała w żelaznym płucu. Jedyną częścią ciała, którą mogła poruszać, była jej głowa. Powiedziała mi, że tydzień wcześniej odwiedziło ją sześciu seminarzystów. Oznajmili jej, że wkrótce zostaną wyświęceni na księży. Powiedziała im: „Mam nadzieję, że zostaniecie również wyświęceni na ofiary. Nasz Zbawiciel nie tylko był kapłanem, był również ofiarą, gdyż wydał samego siebie za innych. Wy również musicie to uczynić”. Odpowiedzieli jej, że nasz Pan nie chciał, aby cierpieli. Odrzekła im: „Młodzieńcy, nakładacie na mnie ogromną, dodatkową pokutę, którą muszę cierpieć, aby uczynić was godnymi waszego kapłaństwa”. Dopełniała ona w swoim ciele tego cierpienia, którego im brakowało. Ci z nas, którzy mają wiarę, powinni zacząć przywracać ideę wynagrodzenia.

 

Czy godzi się przyjmować Komunię Świętą na rękę, zamiast na język?

 

Zamiast odpowiedzi, opowiem pewną historię. Kiedyś w Chinach, pewien kapłan właśnie rozpoczął celebrację Mszy świętej, gdy wpadli komuniści, zaaresztowali go i uczynili go więźniem domu przylegającego do owego małego kościoła. Z okna tego domu kapłan mógł dostrzec tabernakulum. Krótko po jego uwięzieniu, komuniści otworzyli tabernakulum, wyrzucili Hostie na podłogę i ukradli święte naczynia. Kapłan postanowił wówczas adorować naszego Pana w Najświętszym Sakramencie jak tylko mógł najbardziej, dniem i nocą. Około trzeciej w nocy, zobaczył małą dziewczynkę, która tego poranka była na Mszy świętej. Otworzyła ona okno kościoła, wdrapała się przez nie do środka, zbliżyła się do podłogi prezbiterium, uklękła na oba kolana, przycisnęła swój język do Hostii i przyjęła Komunię świętą. Ów kapłan powiedział mi, że w cyborium znajdowało się około trzydziestu Hostii. Każdej nocy o tej samej porze dziewczynka przychodziła do kościoła, aż została tam tylko jedna Hostia. Gdy przycisnęła swój język, aby otrzymać Ciało Chrystusa, rozległ się wystrzał. Komunistyczny żołnierz zauważył ją. Ta ostatnia Hostia okazała się być jej Wiatykiem.

 

Współcześnie wiele osób narzeka na to, że nie dość, iż ich praca jest bardzo ciężka, to jeszcze pracodawca coraz bardziej podnosi swoje wymagania względem nich. Co Ekscelencja powiedziałby tym osobom?

 

Powinniśmy pamiętać, że każde polecenie przełożonego, jeśli tylko nie jest nieetyczne, należy przyjmować jako wolę samego Boga.

 

A narzekającym na nudną czy monotonną pracę?

 

Niech te z kolei osoby pamiętają, że robotnik, który na taśmie produkcyjnej wkręca pojedynczą śrubkę i robi to na chwałę Bożą, robi więcej dla swojego zbawienia, niż gdyby niósł chorego człowieka przez półtorej mili w imię nauki.

 

Co Ekscelencja sądzi o współcześnie budowanych kościołach? Wiele z nich nie zachwyca, a niektóre są wręcz brzydkie.

 

Czy zauważył pan, jak bardzo współczesna architektura pozbawiona jest dekoracji? W jakim kontraście stoi ona wobec katedr, w których znaleźć było można wszystko, nawet krowy i anioły, czasem również małe diabły wyglądające zza węgła! Dawna architektura zawsze wykorzystywała rzeczy materialne jako symbole spraw duchowych. Dzisiaj nasza architektura jest nudna, nic tylko stal i szkło, prawie jak pudełko krakersów. Dlaczego tak jest? Ponieważ nasi architekci nie mają do przekazania żadnego duchowego przesłania. Materiały budowlane są tylko materiałami, niczym więcej, stąd brak detalu, brak doniosłości, brak znaczenia, brak duszy. Zastanawiam się, czy detal i dekoracja w architekturze nie zanikły w świecie w tym samym czasie, w którym zanikła uprzejmość. Z całą pewnością nie jesteśmy w tym stuleciu tak uprzejmi, jak byliśmy w innych stuleciach. Prawdopodobnie przyczyną jest to, że nie wierzymy już, iż ludzie mają dusze. Są po prostu innymi zwierzętami i dlatego powinni być traktowani jako środek do realizacji naszych celów. Gdy uwierzysz, że obok ciała istnieje też dusza, zaczynasz nabierać wielkiego szacunku wobec osoby.

 

Czy wypada, aby arcybiskup jeździł tak luksusowym samochodem, jakim jest Cadillac?

 

Pewien waszyngtoński sprzedawca samochodów zwierzył mi się kiedyś, że przechodzi okropne chwile ze swoimi pracownikami i nie może sobie z nimi poradzić. Poradziłem mu: “Podziel się z nimi swoim majątkiem. Daj im część zysków, które wypracowujesz”. Ów człowiek tak uczynił i jego firma zaczęła odnosić sukcesy. Od tego czasu, co dwa lata otrzymuję od niego nowego Cadillaca.

 

Ludzie często proszą Ekscelencję o pieniądze, mówiąc, jak źle im się powodzi. Wręcza im Ekscelencja banknot dwudziestodolarowy. Skąd może Ekscelencja wiedzieć, że Go nie oszukują, że naprawdę potrzebują pomocy?

 

Nie mogę zaryzykować.

 

Jak ważne w życiu kapłana jest posłuszeństwo?

 

Po święceniach kapłańskich spędziłem dwa lata w Waszyngtonie na studiach, a następnie 5 lat za granicą. Gdy zakończyłem naukę, wysłałem mojemu biskupowi dwa listy. Jeden z nich zapraszał mnie do utworzenia szkoły filozofii scholastycznej na Uniwersytecie Columbia. Drugi z listów zawierał zaproszenie do Oksfordu, gdzie, wraz z ks. Ronaldem Knoxem miałem współtworzyć pierwszy katolicki wydział od czasów reformacji. Wysłałem oba listy biskupowi i zapytałem: „Które zaproszenie mam przyjąć?”. Jego odpowiedź brzmiała: „Wracaj do domu”. Wysłał mnie do najgorszej parafii w naszej diecezji i mianował mnie wikarym. Był to prawdziwy dopust Boży. Tylko 20 proc. parafian władało językiem angielskim. Żadna z ulic nie była wyłożona chodnikiem. Powiedziałem: „W porządku. To jest to. Tego chce ode mnie Chrystus”. Byłem całkowicie zadowolony. Po roku zadzwonił do mnie biskup i powiedział: „Pojedziesz do Waszyngtonu i obejmiesz profesurę na tamtejszym Uniwersytecie Katolickim. Obiecałem im trzy lata temu, że im ciebie przyślę”. Spytałem: „Dlaczego zatem Ekscelencja nie wysłał mnie tam, gdy wróciłem do domu?” Odpowiedział: „Chciałem tylko sprawdzić, czy będziesz posłuszny. A teraz już biegnij” – i od tego czasu wciąż biegnę.

 

Wiem, że pod wpływem Ekscelencji nawróciło się bardzo wiele osób. Ile ich było? Ile osób Jego Ekscelencja nawrócił w swoim życiu?

 

Nie chcę nawet próbować liczyć, gdyż boję się, że mógłbym zacząć wtedy myśleć, że to ja ich nawróciłem, a nie Chrystus.

 

Dziękuję bardzo za rozmowę.

 


 

* Rozmowa ta faktycznie nigdy się (niestety) nie odbyła. Tekst został stworzony na podstawie różnych wypowiedzi Sługi Bożego i informacji dotyczących jego życia.

 

 

Leszek Pawlisz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie