3 października 2017

Arabska wiosna w Tunezji okazała się wielką porażką. Kraj wraca na stare tory

(fot. H. Grobe/praca własna/commons/creative)

Tak zwana arabska wiosna okazała się w kolejnym kraju wielką porażką. Tunezja, z której rekrutuje się kilkutysięczna rzesza dżihadystów Państwa Islamskiego powraca na stare tory. W ciągu zaledwie jednego tygodnia rząd podjął trzy kroki, które przyczyniły się do zaognienia sytuacji w kraju.

 

11 września parlament zatwierdził przebudowę rządu, która umożliwiła zastąpienie 13 z 28 ministrów. Nowi ministrowie w większości mają silne powiązania z dawnym reżimem dyktatora Zine el Abidene Ben Ali, który został aresztowany w 2011 r. podczas „arabskiej wiosny”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Drugi incydent miał miejsce trzy dni później, gdy mocno podzielony parlament po burzliwej debacie przyjął stosunkiem głosów 119 do 98 nowe prawo administracyjne pojednawcze. Ustawa przewiduje amnestię dla skorumpowanych urzędników służby cywilnej za rządów Ben Ali bez przeprowadzania jakiegokolwiek procesu. Zastępuje też nowym organem Komisję Prawdy i Godności, której zadaniem było zbadanie przypadków korupcji i innych przestępstw gospodarczych poprzedniej ekipy rządzącej. Ustawa pozwala rządowi na przywrócenie urzędników służby cywilnej do pracy, którzy zostali uznani winnymi korupcji przez komisję.

 

Wreszcie 18 września rząd ogłosił, że pierwsze wybory w Tunezji, zaplanowane na 17 grudnia, zostaną odłożone po raz trzeci, najprawdopodobniej do końca marca 2018 r. Wybory miały pierwotnie odbyć się w październiku 2016 r., ale zostały przesunięte na marzec 2017 r., a następnie ponownie na grudzień 2017 r. z powodu różnych czynników logistycznych i politycznych. Latem szef organu wyborczego zrezygnował z funkcji, spowalniając proces przygotowania wyborów.

 

Prezydent Essebsi nie zamierza – ku przerażeniu zachodnich obserwatorów – realizować tzw. demokratycznych reform. Już teraz nie cieszy się zaufaniem ludzi. W kraju narasta napięcie, które najbardziej widoczne jest na ulicach.

 

W 2014 r. dwie trzecie tunezyjskiej młodzieży zbojkotowało wybory parlamentarne i prezydenckie. Kandydaci nie odzwierciedlali ich poglądów. Urzędnicy państwowi nie mają motywacji do angażowania się w pozyskiwanie przychylności młodych Tunezyjczyków, wiedząc, że oni i tak nie będą głosować.

 

Ci zaś chętnie garną się w szeregi Państwa Islamskiego i innych grup ekstremistycznych. Osoby, które przeprowadziły straszne ataki w  Tunisie i Sousse w 2015 r. odbyły szkolenie w obozie ISIS w Libii. W Syrii i Iraku wciąż znajduje się tysiące zradykalizowanych Tunezyjczyków, którzy kiedyś zamierzają powrócić do domu.

 

18 września prezydent Essebsi powiedział w telewizji, że rozważa zmianę konstytucji z 2014 roku, która przewiduje wzmocnienie władzy wykonawczej kosztem parlamentu.

 

Rząd tunezyjski podjął w latach sześćdziesiątych kroki zmierzające do zmniejszenia wzrostu liczby mieszkańców i nierówności płci w celu poprawy rozwoju społeczno-gospodarczego. Poprzez wprowadzenie krajowego programu planowania rodziny (pierwszego w Afryce) i podnosząc prawny wiek małżeństwa, Tunezja szybko ograniczyła dzietność z około 7 dzieci na kobietę w 1960 roku do 2 obecnie.

 

W kraju jest spora liczba młodych ludzi w wieku produkcyjnym, którzy nie mają dostępu do pracy. Bezrobocie utrzymuje się na poziomie ponad 37 proc.

 

W latach sześćdziesiątych znaczna liczba tunezyjskich imigrantów o niskich kwalifikacjach udała się do Europy. Rząd tunezyjski podpisał dwustronne umowy o pracę z Francją, Niemcami, Belgią, Węgrami i Holandią. Jednocześnie coraz większa liczba Tunezyjczyków wyjeżdżała do Libii, często nielegalnie, do pracy w rozwijającym się przemyśle naftowym. W połowie lat siedemdziesiątych, kiedy kraje europejskie zaczęły ograniczać napływ imigrantów i w związku z napięciami tunezyjsko-libijskimi, tunezyjscy migranci ekonomiczni zwrócili się w kierunku krajów Zatoki Perskiej. Po masowym wydaleniu z Libii w 1983 r. migranci z Tunezji coraz częściej domagali się łączenia rodzin w Europie lub przemieszczali się nielegalnie do Europy Południowej. Tunezja stała się punktem tranzytowym dla imigrantów z krajów Afryki subsaharyjskiej, którzy zmierzają na nasz kontynent.

 

Po tzw. arabskiej wiośnie nastąpiła fala nielegalnej migracji bezrobotnych młodych Tunezyjczyków do Włoch i do Francji.  Milion Tunezyjczyków i zagranicznych pracowników uciekło w  obliczu wojny domowej w Libii do Tunezji.

 

Obecnie przyrost naturalny Tunezji utrzymuje się na  poziomie 1  proc. i jest więcej mężczyzn niż kobiet. Kraj stał się miejscem przeznaczenia i tranzytu dla mężczyzn, kobiet i dzieci z Afryki subsaharyjskiej, będących ofiarami pracy przymusowej i prostytucji.

 

Źródło: foreignaafairs.com., cia.gov

AS

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram