3 lipca 2017

Władimir Putin w sobotę przeprowadził rozmowy telefoniczne z królem Bahrajnu i emirem Kataru, co na Zachodzie odebrano jako mocniejsze włączenie się Rosji w spór między bogatymi krajami arabskimi. Po zerwaniu stosunków przez cztery kraje arabskie z Katarem ten ostatni został wsparty przez Rosję i Turcję. Arabska „czwórka” może natomiast liczyć na pomoc ze strony Stanów Zjednoczonych, które mają coraz chłodniejsze relacje z Rosją i Turcją.

 

Co było pierwsze?

Wesprzyj nas już teraz!

Na pytanie, czy na początek konfliktu Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Bahrajnu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich z Katarem od razu miały wpływ Stany Zjednoczone czy ich poparcie pojawiło się dopiero wtórnie, po ujawnieniu rozbieżności między stronami sporu, trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Wiadomo jednak, że postulaty arabskiej „czwórki” skierowane do emira Kataru były paralelne z oczekiwaniami Waszyngtonu. Żądania czterech sojuszników z rejonu Półwyspu Arabskiego dotyczyły bowiem zerwania przez Katar stosunków dyplomatycznych z Iranem, zaprzestania wspierania organizacji terrorystycznych, wydalenie wojsk tureckich z terenu Kataru i zamknięcia satelitarnego kanału „Al-Dżazira”.

Zbieżność interesów USA i „czwórki” arabskiej dotyczą wszystkich postulatów przekazanych do emira Kataru za pośrednictwem Kuwejtu. Iran jest od lat wrogiem głównym Waszyngtonu i Rijadu. Arabia Saudyjska, mająca ambicje odgrywania większego znaczenia w regionie Zatoki Perskiej, w Iranie upatruje głównego konkurenta, ze względu na jego potencjał ludnościowy, ekonomiczny i militarny.

 

Wydalenie wojskowych tureckich z Kataru jest naturalnym żądaniem tak USA, jak i „czwórki”, obawiających się rozszerzeniu obecności Turcji w Zatoce Perskiej. Wspieranie terroryzmu to zarzut adresowany do wielu państw Azji i Afryki więc w tej kwestii podejrzanych może być wielu. Zamknięcie TV „Al-Dżazira”, która stała się wpływową telewizją w środowiskach arabskich może wynikać z faktu, że często z tej TV świat dowiadywał się o żądaniach ekstremistów islamskich.

 

Turcja i Rosja w zastępstwie

Czarę goryczy wśród polityków arabskich dopełnił zarzut o odejście przez Katar od współpracy z Radą Współpracy Zatoki Perskiej, która skupia Arabię Saudyjską, Bahrajn, Katar, Kuwejt, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie. W miejsce RWZP Katar wybrał sobie nowych sojuszników, grając na nosie Arabii Saudyjskiej, ale też jej największemu sojusznikowi – Stanom Zjednoczonym. Dla antyamerykańsko nastawionemu rządowi w Turcji zwiększenie dystansu Kataru do USA i jego sojuszników jest małym sukcesem, stąd też od początku Ankara stała po stronie Kataru. Rosja, mająca coraz więcej interesów z Turcją, także stara się wykorzystać kryzys z Katarem w roli głównej do pokazania Waszyngtonowi jego miejsca w szeregu. Zarówno Turcja, jak i Federacja Rosyjska do stracenia mają niewiele, a każde wzmocnienie Kataru czy osłabienie sojuszy w części świata arabskiego, przyjaźnie nastawionej do Stanów Zjednoczonych, będzie wycięciem z amerykańskiego tortu sojusznika. Stąd też wzrost aktywności prezydenta Rosji, który emirowi Kataru zadeklarował wsparcie w dążeniu do polityczno – dyplomatycznego sposobu rozwiązania sporu wokół „Kataru”. Natomiast z królem Bahrajnu rozmawiał jako zwolennik zamknięcia sporu wokół Kataru w drodze pokojowej i w drodze dialogu dwustronnego wszystkich zainteresowanych stron. Aktywne włączenie się Władimira Putina w konflikt katarski skomentowano na Zachodzie, używając m.in. sformułowania o „mieszaniu się” Putina w sprawy państw arabskich.

 

Nowy punkt zapalny

Zauważono także „twitterową” wymianę sarkazmów między ministrami spraw zagranicznych Kataru i Arabii Saudyjskiej. Szef katarskiej dyplomacji stwierdził, że sankcje (wprowadzone 5 czerwca br.) nałożone na jego kraj są nielegalne. Na to szef MSZ Arabii Saudyjskiej odpowiedział na „Twitterze”, że żądanie od Kataru zaprzestania finansowania terroryzmu nie podlega negocjacjom.

 

Wszystko więc wskazuje na to, że zimne relacje między mocarstwami światowymi znalazły swoją emanację w kolejnym regionie globu. Obok napięć na Kaukazie, w Iraku, Syrii, Turcji i na Bliskim Wschodzie na mapę regionalnych konfliktów nanieść należy spór obozu Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Bahrajnu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich z patronem za oceanem z Katarem wspieranym przez klarujący się sojusz Turcji i Rosji. Na szczęście, konflikt wokół Kataru nie ma wymiaru militarnego. Przynajmniej na razie.

 

 

Źródło: ORF.at/RIA.Nowosti

Jan Bereza

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 675 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram