24 września 2019

Rusza proces o próbę zamachu na katedrę Notre Dame w 2016 roku

(Fot. Pixabay)

Po wielkim pożarze katedry Notre Dame, policja niezbyt intensywnie zajęła się sprawdzaniem hipotezy zamachu i celowego podpalenia. Świątynia była jednak pośród celów zamachowców od lat. W poniedziałek 23 września rozpoczął się proces zradykalizowanych muzułmanek, które taką próbę podjęły już wcześniej.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Przed sądem stanęło w sumie 6 kobiet. Jedna odmówiła udziału w procesie, a ich mentor jest sądzony zaocznie. Według informacji amerykańskich, miał zginąć w Syrii, jednak nie ma na to formalnego dowodu.

 

Chodzi o wydarzenia sprzed trzech lat. Muzułmanki usiłowały wysadzić katedrę za pomocą auta-pułapki wypełnionego butlami z gazem. Tragedii zapobiegł tylko ich brak technicznych umiejętności. 4 września 2016 roku policja odkryła bowiem zaparkowanego obok katedry peugeota 607. Bagażnik auta był wypełniony butlami z gazem oraz amatorsko sporządzonym zapłonem. Terrorystki popełniły jednak błąd i zamiast benzyny, użyły trudniej zapalającego się oleju napędowego. Tylko to zapobiegło tragedii.

 

Próba tamtego zamachu wpisywała się wówczas w całą serię zbrodniczych aktów, które rozlały się wówczas po Francji. Policja ustaliła, że rozkazy do zamachu na Notre Dame były wydane z Syrii przez Rachida Kassima, jednego z organizatorów fali terroru na terenie Francji (miał tam później zginąć).

 

Zradykalizowane muzułmanki zostały zatrzymane kilka dni później w regionie paryskim, a jedna z nich w regionie Vaucluse. Akcję zorganizowały cztery kobiety, korzystając ze wsparcia i pomocy kilku innych. Niektóre z nich to „nawrócone” neofitki, a motywem przejścia na islam był na przykład afekt do terrorysty lub szukanie życiowego sensu.

 

Najmłodsza z grupy Ines Madani miała wtedy zaledwie 19 lat, ale to ona była przywódczynią. Od 2015 roku mieszkała w blokowisku Tremblay-en-France (Seine-Saint-Denis), nie uczyła się. W radykalizacji pomógł jej internetowy kontakt z Kassimem. To ona stworzyła wirtualną postać niejakiego „Abu Souleymana” (Kassim), rzekomo przywódcę grupy Państwa Islamskiego w regionie paryskim, przez którego rekrutowała kolejne dżihadystki. Poza tym zajmowała się mobilizowaniem kandydatów do wyjazdu na wojnę do Syrii i zachęcała do popełnienia aktów terroru. Postać „Souleymana” była bardzo przydatna, jedna ze wspomagających grupę kobiet (Selima A.) chciała nawet wyjść za niego za mąż.

 

Za te przestępstwa Madani została już skazana wiosną tego roku na 8 lat więzienia. Teraz odpowiada za założenie „feministycznej” komórki dżihadu i próbę zamachu na katedrę. Wśród zrekrutowanych kobiet była Ornella Gilligmann, jej bezpośrednia wspólniczka zamachu na Notre Dame. Instrukcji dostarczał Rachid Kassim.

 

29-letnia Gilligmann przeszła na islam w 2014 roku. Jest matką trójki dzieci, bezrobotną, która próbowała nawet wyjechać walczyć do Syrii. Została zatrzymana 6 września na parkingu przy autostradzie.

 

Kiedy zamach się nie udał, Madani planowała kolejne akcje. Kolejne „siostry”, które przyłączyła do grupy to 23-letnia Sarah Hervouët, sprzątaczka w klinice psychiatrycznej w Cogolin (Var). Jej „nawrócenie” i radykalizacja to też zasługa narzeczonego. Chcąc „pomóc społeczności” planowała za radą Rachida Kassima, zamordowanie jeszcze 5 września 2016 roku mera miasta Cogolin.

 

Czwarta terrorystka na ławie oskarżonych to 39-letnia Amel Sakaou, której mieszkanie służyło jako punkt kontaktowy grupy. Swoją obecność w mediach społecznościowych i kontakty z Rachide Kassimem, tłumaczyła chęcią poznania w internecie… przepisów kulinarnych. W czasie drugiego dnia procesu, chociaż przewieziona do trybunału, odmówiła składania zeznań przed sądem i wejścia na salę. Reprezentowało ją tam dwóch adwokatów.

 

Sakaou po radykalizacji porzuciła pracę kierownika ochrony, bo nie mogła tam nosić integralnego stroju islamskiego. Złapana z nożem w ręku twierdziła, że szła… ścinać pokrzywy.

Wszystkie te kobiety zatrzymano 6 i 8 września 2016 roku. Uzbrojona również w nóż Ines Madani stawiała opór i została postrzelona w nogę. Twierdzi, że chciała umrzeć jako „męczennik”. Także Sarah Hervouët broniła się i podczas zatrzymania zraniła policjanta nożem w ramię.

 

W pierwszym dniu procesu przedstawiono psychologiczne sylwetki czterech oskarżonych – Amel Sakaou, Ines Madani, Sarah Hervouet i Ornelli Gilligmann. Mają wiele wspólnych cech i wątków w życiorysach. Są to: porzucenia szkoły, niepowodzenia życiowe, problemy z tożsamością i łatwość radykalizacji. Wszystkie pochodzą z rodzin, w których religię – nie w każdym przypadku był nią islam – traktowano dość obojętnie. Dwie z nich, Amel Sakaou i Ornella Gilligmann miały dzieci, ale i skomplikowane relacje osobiste (rozbite rodziny).

 

Proces ma potrwać do 11 października. Teoretycznie terrorystkom grożą nawet wyroki dożywotniego więzienia. Media nazwały sprawę „procesem bomboniarek”. Na marginesie powstaje pytanie: skoro dla tej grupy terrorystycznej katedra Notre-Dame stanowiła tak ważny cel, to czy o podobny wyczyn nie chcieli pokusić się i inni? Zapewne jest to teoria niewygodna dla władz, ale ciągle mocno prawdopodobna.

 

 

Bogdan Dobosz

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 273 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram