29 stycznia 2019

Antysystemowa koalicja na eurowybory. Gorszy czy lepszy rydz niż nic?

(FOT.Adam Chelstowski/FORUM)

Narodowcy, „korwiniści” i działacze skupieni wokół Grzegorza Brauna zwierają szeregi. Koalicję na eurowybory ma tworzyć z nimi również poseł Piotr Liroy-Marzec, a do porozumienia niedawno dołączyła Kaja Godek. Wspólny wyborczy start wiąże się dla uczestników aliansu zarówno z szansami jak i potężnymi zagrożeniami. Największymi bolączkami mogą okazać się ideowa różnorodność środowisk oraz „barwność” jednego z frontmenów. Czy eurosceptycyzm i – szerzej – kontrrewolucja skorzystają na egzotycznym komitecie?

 

Inni niż PiS

Wesprzyj nas już teraz!

Obserwując polską scenę polityczną nietrudno zauważyć, że sytuacja środowisk znajdujących się na prawo od PiS jest trudna. Z jednej strony wybory roku 2014 i 2015 dały europejskie i krajowe mandaty poselskie wolnościowcom i narodowcom, z drugiej jednak klęska PO stworzyła zupełnie nową sytuację na polskiej scenie politycznej. Oto bowiem krajem nie rządzi już skrajnie prounijna formacja centrowa o coraz wyraźniejszym lewicowym zacięciu. Władzę przejęli ludzie uznawani w mediach głównego nurtu za katolików, prawicowców, eurosceptyków, a nawet nacjonalistów. Odstające od tego obrazu rządy ekipy „dobrej zmiany” tylko nieznacznie ułatwiły zadanie formacjom pragnącym obejść PiS od prawej strony. Cały czas bowiem wyborca niewdający się w szczegóły może pytać: po co mam głosować na Korwina czy Winnickiego, skoro jest Kaczyński? Przecież w TVN powiedzieli, że PiS to prawica. Opozycja znajdująca się na prawo od PiS-u ma niełatwe zadanie. Musi podkreślać ideowe zdrady partii rządzącej, ale nie może popaść w (występujące obecnie u lewicowo-liberalnej części opozycji) szaleństwo krytykowania formacji Jarosława Kaczyńskiego za wszystko, gdyż w niektórych przypadkach byłby to atak na własne ideały.

 

Owszem, są i tacy nielewicowi wyborcy, którzy nie mają złudzeń i obserwując polską politykę po roku 2015 zauważyli, że PiS jak ognia boi się spraw dla prawicy istotnych, stając się jednocześnie w coraz większym stopniu kopią znienawidzonego rządu Donalda Tuska, wraz z jego programem „ciepłej wody w kranie” i polityki pod sondaże. Pytanie tylko, ilu wyborców doszło do takiej refleksji? Wybory samorządowe pokazały, że niewielu (acz uczciwie należy przyznać, że dla formacji na prawo od PiS było to głosowanie najtrudniejsze ze wszystkich). Niewątpliwie też nieustanna wojna politycznych plemion i agresywna medialna propaganda obu stron utrudnia głębsze analizy. Nic nie wskazuje, by przed eurowyborami sytuacja uległa zmianie.

 

Strach przed sukcesem?

Po jesiennym głosowaniu nastąpiło jednak wydarzenie, które dało eurosceptykom nowe szanse na sukces. Temat Polexitu i przypisywanie PiS-owi łatki wrogów Unii Europejskiej wywołały w szeregach „dobrej zmiany” popłoch. I nic dziwnego, wszak większość Polaków, a więc i wyborców, mówi Unii „tak”. Przy takim nastawieniu opinii publicznej partia, która chce rządzić krajem, nie może otwarcie deklarować niechęci wobec wspólnoty. Co innego jednak środowiska walczące o polityczne przeżycie. Dla nich prounijny zwrot w retoryce PiS to szansa na zaistnienie poprzez wyróżnienie się. Silny polski euroentuzjazm nie oznacza bowiem, że wszyscy wyborcy kochają Unię Europejską i oczekują tworzenia zbiurokratyzowanego superpaństwa. Z badań przedstawionych przez europosła Dobromira Sośnierza (Wolność) wynika, że po zaprezentowaniu Polakom prawdziwego ekonomicznego bilansu zysków i strat członkostwa w UE, aż 1/3 naszego społeczeństwa wyraża gotowość poparcia Polexitu. To właśnie w tej grupie (nawet jeśli okazałby się mniejsza) eurosceptycy mogą znaleźć tak potrzebnych do politycznego przeżycia wyborców, a liczebność osób niechętnych UE umożliwia odniesienie niewątpliwego sukcesu.

 

Jednak na konferencji prasowej obwieszczającej dołączenie Grzegorza Brauna do sojuszu Ruchu Narodowego i Wolności reżyser powiedział: Formujemy koalicję nie, jak gdzieś czytałem, eurosceptyczną, czy, nie daj Boże, antyeuropejską. My formujemy koalicję propolską i do takiej koalicji ja niniejszym przystępuję.

 

Swoiste ukrywanie eurosceptycyzmu może okazać się dla porozumienia polityków spoza establishmentu gwoździem do trumny. To bowiem porzucenie jednego z ostatnich asów w rękawie, rezygnacja z zagospodarowania dotąd niezagospodarowanych i dość licznych wyborców. Salonowy eurosceptycyzm, czy raczej poparcie dla UE w niefanatycznej formie prezentuje już PiS. Po co więc – zapyta wyborca – mam głosować na PiS-bis, skoro to samo proponuje oryginał? Słowa Roberta Winnickiego, który na konferencji wskazał formację Jarosława Kaczyńskiego jako partię wspierającą wszelkie rozwiązania budujące federalne państwo europejskie mogą okazać się niewystarczające.

 

Z kolei Janusz Korwin-Mikke wypowiedział słowa, które wskazują na kolejny potencjalny problem koalicyjnego komitetu: Mamy program pozbyć się Unii w obecnym kształcie. Jedni chcą żeby Polska wyszła z Unii, drudzy chcą Unię zlikwidować całkowicie, jeszcze inni jak pan Jakubiak i pan Marzec uważają, że trzeba się cofnąć do poziomu EWG (…). Są różne koncepcje. Na pewno tego nie można tolerować i to jest nasz wspólny program.

 

Wyraźnie widać tu nowe zagrożenie dla aliansu – nawet jeśli jego liderzy porzucą absurdalną retorykę swoistego wstydzenia się eurosceptycyzmu i wyjdą z pułapki, którą sami na siebie zastawili. Słowa Korwin-Mikkego dowodzą różnicy celów, do których zmierzają koalicjanci. Jedni z członków koalicji chcą zniszczenia UE, inni jej opuszczenia, a kolejni – zreformowania. Jak do jednej bramki mają grać ludzie pragnący zachowania Unii (chociaż w innej formie niż dziś) oraz chcący jej likwidacji?

 

Problem sięga zresztą głębiej i wykracza poza problematykę eurointegracji. Wszak jedną z twarzy koalicji, która ma pewien kontrrewolucyjny potencjał, jest Janusz Korwin-Mikke – polityk, którego w najlepszym wypadku nazwać możemy pół-kontrrewolucjonistą.

 

Kontrrewolucja na pół gwizdka to rewolucja

Pół-kontrrewolucjonista – kto to taki? Termin wyjaśnia katolicki myśliciel Plinio Corrêa de Oliveira w pracy „Rewolucja i kontrrewolucja”. Po wcześniejszym opisaniu rewolucjonistów wolnego marszu i rewolucjonistów wolnego marszu z kontrrewolucyjnymi skrzepami pisze: „pół-kontrrewolucjonista różni się od poprzedniego jedynie tym, że proces krzepnięcia był w nim silniejszy i sięgnął podstawowych zasad – oczywiście niektórych zasad, a nie wszystkich. W nim reakcja przeciw Rewolucji jest bardziej uporczywa, bardziej żywotna. Nie jest to przeszkoda, która jest zwyczajną inercją. Jego nawrócenie na pozycję pełnego kontrrewolucjonisty jest łatwiejsze, przynajmniej teoretycznie. Jakikolwiek eksces Rewolucji może w nim spowodować całkowitą przemianę, skrystalizowanie jego dobrych tendencji w postawie niewzruszonej stanowczości. Jednak zanim zajdzie ta szczęśliwa przemiana, pół-kontrrewolucjonista nie może być uważany za żołnierza Kontrrewolucji. Łatwość, z jaką rewolucjonista wolnego marszu i pół-kontrrewolucjonista akceptują podboje Rewolucji, jest typowa dla ich konformizmu. Na przykład, uznając tezę o jedności pomiędzy Kościołem i państwem, żyją obojętni w ustroju opartym na ich rozdzieleniu, bez jakiegokolwiek poważnego wysiłku, aby umożliwić pewnego dnia przywrócenie jedności pomiędzy nimi, na odpowiednich warunkach”.

 

W innym miejscu swojego opus magnum Corrêa de Oliveira pisze: „Umysły nacechowane tą wewnętrzną Rewolucją mogą zachowywać postawę kontrrewolucyjną w jednej lub wielu kwestiach wskutek wzajemnego oddziaływania okoliczności takich, jak wychowanie w silnie tradycyjnym i umoralnionym środowisku. Niemniej jednak duch Rewolucji będzie nadal intronizowany w mentalności tych pół-kontrrewolucjonistów. W narodzie, gdzie większość znajduje się w takim stanie duszy, Rewolucja nie zostanie stłumiona dopóki się ci ludzie nie zmienią. W ten sposób, jako następstwo jedności Rewolucji, tylko całkowity kontrrewolucjonista jest prawdziwym kontrrewolucjonistą. Co do pół-kontrrewolucjonistów, w których duszach bożek Rewolucji zaczyna się chwiać, ich sytuacja jest nieco inna”.

 

Patrząc przez pryzmat myśli zawartych w „Rewolucji i Kontrrewolucji” na poglądy, wypowiedzi i zachowania Janusza Korwin-Mikkego należy stwierdzić, że nie jest kontrrewolucjonistą. Owszem, krytykuje bardzo wiele rewolucyjnych pomysłów, jednak inne są mu bliskie. Polityk pozytywnie wypowiada się o poligamii, deklaruje się jako liberał (konserwatywny, ale jednak) oraz – o zgrozo – jako deista! Jego opinii na temat kultu Matki Bożej nie warto nawet przytaczać, a uzasadnianie przez Korwin-Mikkego swoich moralnych wyborów ostatnich lat to istna ekwilibrystyka. Z kolei traktowanie porównań do Adolfa Hitlera niczym wunderwaffe należy rozpatrywać w kategoriach intelektualnego zboczenia (niekiedy słychać nawet twierdzenia o sabotażu, ale nie ma na to dowodów).

 

Wszystko na jedną kartę

Ruch Narodowy podejmuje więc spore ryzyko nawiązując współpracę z człowiekiem, który przy każdej, nawet najmniej spodziewanej okazji, może skompromitować środowisko. Czy narodowcom potrzeba skojarzeń z Hitlerem? Czy nie wystarczy, że łatkę nazistów próbują przy okazji każdego Marszu Niepodległości przykleić im liberalne i lewicowe media, także spoza Polski?

 

A czy deista to dobry sojusznik dla lidera Pobudki, który na wspomnianej wyżej konferencji powiedział: „króluj nam, Chryste, zawsze i wszędzie”?

 

Czy sojusze prawicy z połowicznym (w najlepszym wypadku!) kontrrewolucjonistą są w ogóle dopuszczalne?

 

„Istnieją pewne możliwości współpracy z pół-kontrrewolucjonistą, jak również i z rewolucjonistą, którzy mają kontrrewolucyjne skrzepy. Ta współpraca stwarza szczególny problem: do jakiego stopnia jest ona roztropna? Naszym zdaniem, walka przeciw Rewolucji może być rozwijana właściwie tylko poprzez jednoczenie osób, które są radykalnie i całkowicie wolne od wirusa Rewolucji. Jest rzeczą zrozumiałą, że grupy kontrrewolucyjne mogą współpracować z wyżej wymienionymi osobami w pewnych konkretnych celach. Jednak dopuszczanie do pełnej i stałej współpracy z ludźmi skażonymi jakimkolwiek wpływem Rewolucji jest rażącą nieostrożnością i przyczyną chyba większości kontrrewolucyjnych porażek” – zauważa w „Rewolucji i Kontrrewolucji” Plinio Corrêa de Oliveira.

 

Współpraca kontrrewolucjonistów z osobami pokroju Janusza Korwin-Mikkego jest więc – zgodnie z myślą katolickiego intelektualisty – dopuszczalna, ale obłożona bardzo licznymi obwarowaniami. Przekładając to na warunki powstałej niedawno koalicji należy odnotować, że wspólny komitet nie powinien przerodzić się w jedną partię, chyba, że lider partii Wolność wycofa się z błędnych poglądów i uporządkuje swoje życie lub formacja wybierze nowego, kontrrewolucyjnego przewodniczącego.

 

Tym bardziej daleko posuniętą ostrożność powinni prezentować politycy koalicji względem Piotra Loroya-Marca, który z wielu powodów – także obyczajowych – pasuje do aliansu jak wół do karety.

 

Gra warta świeczki?

Środowiska na prawo od PiS mają wiele do zyskania i – patrząc na wynik wyborów samorządowych – niewiele do stracenia. Wszak gorzej już być nie może.

 

Czysto teoretycznie rozpatrując zagadnienie powstałej koalicji, politycy tworzący alians mogą mieć też nadzieję, że akurat tym razem, wyjątkowo, przed wyborami Janusz Korwin-Mikke nie uraczy opinii publicznej swoimi błyskowymi spostrzeżeniami i porównaniami historyczno-społecznymi. Szansa niewielka, ale cóż – zawsze jakaś.

 

Co więcej, dla części wyborców lider partii Wolność – który obiecywał zniszczyć UE, a dał się zapamiętać jako europoseł śpiący na sali obrad – może pełnić funkcję swoistej maskotki, której nie traktuje się poważnie. Wyborcy ci mogą zagłosować na innych kandydatów komitetu, by w ten sposób wyrazić niechęć wobec Unii Europejskiej.

 

Pytanie tylko, czy koalicja w trakcie kampanii okaże jednoznacznie eurosceptyczne oblicze.

 

 

Michał Wałach

 

 

DEBATA PCH24.PL

 

czytaj również: 

 

Coś na prawo od PiS

 

Na skróty z Korwin-Mikkem

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie