Premier Wielkiej Brytanii Theresa May przełożyła decydujące głosowanie w sprawie Brexitu. Jednocześnie zapowiedziała, że nastąpi ono nie później niż 12 marca. Część parlamentarzystów określiła decyzję premier „skrajnie nieodpowiedzialną” i zapowiedziała chęć przejęcia kontroli nad procesem. Termin opuszczenia UE przez Wielką Brytanię mija 29 marca 2019 roku.
Brytyjska premier swoją decyzję usprawiedliwiła wyjazdem na szczyt UE i Ligi Arabskiej, gdzie na marginesie rozmów miała prowadzić negocjacje w sprawie warunków wyjścia swojego kraju z Unii Europejskiej. Jednocześnie zapowiedziała, że decydujące głosowanie odbędzie się nie później niż 12 marca. Dzień później bowiem, ma odbyć się wystąpienie „Spring Statement” zawierające prognozy dla brytyjskiej gospodarki.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem ministra ds. brexitu, Keira Starmera, decyzja premier to „szczyt nieodpowiedzialności”, a swoim zachowaniem Theresa May pragnie postawić parlamentarzystów pod presją czasu, by zmusić ich do przyjęcia zaproponowanych przez nią założeń. Ostatnie głosowanie dotyczyć będzie tzw. backstopu, czyli możliwości opuszczenia UE przez Wielką Brytanię bez konieczności przywracania kontroli granicznych na granicy Irlandii Północnej i Irlandii.
W przypadku prób opóźniania ostatecznego głosowania, parlament może przejąć kontrolę nad procesem i dążyć do przełożenia daty brexitu na późniejszy okres. Zdaniem Starmera, parlamentarzyści nie mogą poddać się szantażowi premier. „Parlament nie może stać z boku i pozwolić, by tak się stało” – zapowiedział.
Źródło: rp.pl
PR