14 sierpnia 2019

Antykomunizm ponadnarodowy. Sojusznicy Polski w roku 1920

(Gen. Władysław Sikorski ze sztabem 5 Armii podczas bitwy warszawskiej by Wikimedia Commons)

W 1920 r. obok kilkusettysięcznej armii odrodzonego Państwa Polskiego stanęły oddziały obcokrajowców, którzy widząc zagrożenie płynące z ideologii bolszewickiej walczyli nie tyle w obronie Polski, co bronili cywilizacji chrześcijańskiej, wolności i kultury. Siły wschodnich sojuszników Polski pod koniec wojny wynosiły łącznie ponad 40 tysięcy bagnetów i szabel.

 

Potęga Rosji bolszewickiej wymagała wystawienia przez Polskę licznej, niespełna milionowej armii. Organizowano Armię Ochotniczą, do której licznie zgłaszali się harcerze, studenci, robotnicy, chłopi, niekiedy nawet profesorowie wyższych uczelni. Liczyła się jednak każda szabla i każdy bagnet. Dodatkowo w ramach wewnętrznej polityki polskiej ścierały się ze sobą koncepcje stosunku wobec wschodnich sąsiadów. Ówczesna głowa Państwa Polskiego, naczelnik Józef Piłsudski, opowiadał się za utworzeniem niepodległych i połączonych w sojuszu z Polską republik wschodnioeuropejskich, dzięki czemu państwa te skutecznie oddzielą Polskę od Rosji. Zdecydowano zatem o tym, że w wojnie z bolszewikami udział wezmą także nasi wschodni sąsiedzi.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Oficerów i żołnierzy rekrutowano w rozmaity sposób. Szukano ochotników w obozach dla internowanych żołnierzy „białogwardyjskich”, a także w obozach jenieckich dla Rosjan. Nie wolno zapomnieć także o miejscowej ludności z pogranicza polsko-rosyjskiego, która – choć nie identyfikowała się z Państwem Polskim – jednak nastawiona była antykomunistycznie i przy boku naszego kraju chciała wybić się na niepodległość. Ponadto sprzymierzeni z Polską żołnierze wchodzili w skład jednostek wojskowych Ukraińskiej Republiki Ludowej.

 

Chłopcy bałachowcy

Do legendy przeszedł gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz, wielokrotnie odznaczany oficer armii Imperium Rosyjskiego, uczestnik wojny estońsko-bolszewickiej. Po zawarciu przez Estonię traktatu pokojowego wraz z podlegającymi mu siedmiuset żołnierzami postanowił przebić się w śmiałym rajdzie do Polski, by kontynuować antybolszewicką krucjatę. Jego oddział stanowił prawdziwy tygiel etniczny. Byli wśród jego żołnierzy Rosjanie, Kozacy, Białorusini, Łotysze, Litwini, Estończycy, Finowie i Polacy. „Nie było języka na kuli ziemskiej, który byłby obcy dla ludzi tej grupy. Japoński, tatarski, mongolski, angielski, włoski czy urugwajski – nie przedstawiały dla nich trudności, zawsze się znalazł jakiś »graf« lub »kniaź« który nie jednym, to drugim lub dziesiątym językiem władał” – barwnie opisywał por. Stanisław Lis-Błoński, oficer łącznikowy WP przy grupie Bułak-Bałachowicza.

 

W kwietniu 1920 r. generał został podporządkowany 3 Armii gen. Śmigłego-Rydza. Jego oddział systematycznie rozrastał się zasilany przez spływających ochotników, jeńców bolszewickich, a także oficerów Wojska Polskiego mających problemy dyscyplinarne. „Batka” – jak nazywali go wierni aż po grób żołnierze – wymagał tylko dwóch rzeczy: odwagi i nienawiści do komunizmu. Bez zastanowienia wydawał rozkazy rozstrzeliwania bolszewickich komisarzy, palił wioski sprzyjające komunistom. W szczytowym okresie zgromadziło się wokół niego 20 tysięcy żołnierzy. Wraz z tymi siłami 26 września 1920 r. zdobywał Pińsk przedzierając się na tyły bolszewickiej armii i atakując miasto od wschodu. Wobec rozejmu między Polską i Rosją bolszewicką Bułak-Bałachowicz postanowił kontynuować walkę. Począwszy od 5 listopada 1920 r., osamotniony, prowadził zmagania z bolszewikami zdobywając 10 listopada Mozyrz i proklamując niepodległą Republikę Białoruską. Wobec kontrofensywy „czerwonych” Rosjan musiał się jednak wycofać. Jego armia na terenie Polski została rozbrojona i internowana.

 

W sojuszu z Samostijną Ukrainą

Wkrótce po odzyskaniu przez Polskę niepodległości rozpoczęły się walki z wojskami Ukraińskiej Republiki Ludowej. Ukraińcy, wskutek postępujących wojsk polskich i naciskających bolszewików ze wschodu, przystali na polską propozycję rozejmu podpisanego ostatecznie 16 czerwca 1919 r. we Lwowie. Rokowania między obiema stronami prowadzone były przez kolejne miesiące, jednak przyspieszyły natychmiast, gdy do Warszawy 7 grudnia 1919 r. przybył Główny Ataman URL Symon Petrula. Umowę polityczną z Ukraińcami podpisano 21 kwietnia 1920 r. Polska uznawała rząd URL z Petrulą na czele i ofiarowała pomoc przy organizacji ukraińskiej armii, natomiast Ukraińcy uznawali granicę z Polakami na Zbruczu. Wkrótce powstały pierwsze dywizje ukraińskie – 6 Dywizja Strzelców pod dowództwem płk. M. Szapowała, a także 2 Dywizja Strzelców płk. O. Udowyczenki. W chwili rozpoczęcia wyprawy kijowskiej oddziały ukraińskie liczyły około sześciu tysięcy bagnetów i szabel, natomiast znaczną pomoc zgotował Polakom w opanowaniu Kijowszczyzny ukraiński ruch partyzancki, tzw. petrulowszczyzna. Wraz z zajęciem znacznych ziem ukraińskich rozwinął się zaciąg, choć nadal liczba żołnierzy była dosyć niewielka, w czerwcu 1920 r. armia URL liczyła zaledwie 21 tysięcy żołnierzy.

 

Pod naporem bolszewickiej potęgi Ukraińcy wycofywali się na zachód wraz z polską armią. Cierpiący na stałe braki w wyposażeniu i zaopatrzeniu sojusznik zapisał bohaterską kartę w obronie Zamościa przed przeważającymi siłami Armii Konnej Budionnego, gdy płk Marko Bezruczko dowodził polsko-ukraińskimi oddziałami. Ukraińcy uczestniczyli także w słynnym kontruderzeniu znad Wieprza, które zmieniło losy wojny na korzyść Polski.

 

Traktat ryski został uznany przez Ukraińców za zdradę. Wbrew porozumieniu Piłsudski-Petlura strona polska ponad głowami sojuszników ustaliła z Rosją bolszewicką kształt wspólnej granicy. Józef Piłsudski, odsunięty przez rząd od ustaleń pokojowych, nie miał możliwości podjęcia interwencji.

 

„Trzecia Rosja”

Bolszewicy chcieli utworzyć Polską Republikę Rad, z kolei „biali” Rosjanie zgodziliby się co najwyżej na Polskę okrojoną do granic dawnego Królestwa kongresowego. Współpracę polityczną z Rosjanami udało się nawiązać ze środowiskiem powstałego na przełomie czerwca i lipca 1920 r. w Warszawie Rosyjskiego Komitetu Politycznego, na czele którego stał Borys Sawinkow, były minister w rządzie Kiereńskiego. W tym samym czasie zapadła decyzja o organizacji Specjalnego Oddziału Rosyjskiego, w ramach którego zamierzano stworzyć 24-tysięczną armię. Pierwszym jej dowódcą został gen. Piotr Glazenap, były oficer armii Judenicza. W połowie sierpnia wraz z poprawą stosunków Polski z broniącym się na Krymie gen. Piotrem Wranglem oddział rozrósł się do 5500 bagnetów i szabel. Decyzją Wrangla z 28 września 1920 r. wszystkie oddziały stacjonujące na terenie Polski uznano za rosyjską 3 Armię na czele której stał gen. Borys Peremykin. Armii tej formalnie podporządkowane zostały także liczne oddziały kozackie, które częstokroć dezerterowały z Armii Czerwonej i przyłączały się do Wojska Polskiego.

 

Po podpisaniu rozejmu ryskiego oddziały rosyjskie rozpoczęły samodzielną walkę, mimo że Polacy proponowali pomoc w transporcie na broniący się przed bolszewikami Krym. Po nieudanej wyprawie na Bracławszczyznę Rosjanie wycofali się do Polski, gdzie zostali internowani.

 

Gwiaździsta eskadra

Mieszkańcy Europy Wschodniej nie byli jedynymi obcokrajowcami walczącymi u boku Polaków. Słynny stał się udział w wojnie z bolszewikami amerykańskich pilotów wchodzących w skład 7. eskadry myśliwskiej. Ich walka miała być spłatą długu za to, że Polacy walczyli o niepodległość USA. To właśnie Amerykanin por. pil. George M. Crawford 25 maja 1920 r. ujrzał nieprzebrane morze Armii Konnej i powiadomił o tym polskie dowództwo, które uprzednio było przekonane, że Budionny ze swoimi tysiącami znajduje się 200-300 kilometrów na wschód. Za swoje poświęcenie amerykańskich lotników odznaczano m.in. Virtuti Militari czy Krzyżami Walecznych, a na Cmentarzu Obrońców Lwowa na grobie poległych trzech amerykańskich bohaterów powstał pomnik. Z kolei w 1930 r. nakręcono film fabularny „Gwiaździsta Eskadra”, którego ostatnie kopie zostały wywiezione lub zniszczone w 1945 r. przez Sowietów.

 

Amerykanie zatem jako jedyni obcokrajowcy dostąpili odpowiedniego uhonorowania w II Rzeczpospolitej. Pamięć o pozostałych sprzymierzeńcach była nie na rękę zbiorowej pamięci Polaków. Czy były to wyrzuty sumienia wobec zdradzonych Rosjan, Ukraińców i Białorusinów? A może wygodniej było propagować mit o opuszczonej przez wszystkich Polsce? 15 maja 1921 r. marszałek Józef Piłsudski wizytując obóz dla internowanych Ukraińców w Kaliszu, powiedział do nich: „Ja was przepraszam panowie, ja was bardzo przepraszam, tak nie miało być”…

 

Kajetan Rajski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie