10 czerwca 2020

Komunia w czasach postpandemii [OPINIA]

(Fotograf: Daniel Dmitriew/Archiwum: Forum)

W Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej Chrystus przychodzi do nas, by spojrzeć na nasze serca po kilku tygodniach lockdownu. W jaki sposób Go przyjmiemy?

 

Ostatnie miesiące przyniosły katolikom gwałtowne spory wokół praktyk religijnych. W jaki sposób uczestniczyć we Mszy Świętej żeby nikogo nie zarazić? Jak przyjmować Komunię Świętą, by ustrzec siebie i innych przed chorobą COVID-19? Internet niemal huczał od porad i deklaracji, zaś sami pasterze skłaniali nas do uczestnictwa we Mszach Świętych w domowym zaciszu, przed telewizorem. Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, która przypada na czas, gdy zniesiono już limity związane z liczbą wiernych, mogących brać udział we Mszach Świętych, stanie się okazją, by policzyć tych, którzy powrócili do stołu Pańskiego po „epidemicznej przerwie”. A przecież w tym czasie wydarzyło się wiele rzeczy, które mogły przeorać duszę wierzących.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jednym z największych błędów, jakie popełniono w czasie lockdownu, były gorszące dyskusje na temat szkodliwości przyjmowania Komunii Świętej do ust. Stanowiły one nie tyle wyraz obawy o życie własne oraz bliskich, ale przede wszystkim były wynikiem paniki czy też po prostu lęku. W takim stanie, niestety, nie tylko mówi się lub pisze rzeczy, których nie sposób tak po prostu wycofać, ale też padają słowa i deklaracje zmieniające mentalność całych społeczności społeczności. Zwłaszcza, gdy wygłaszają je biskupi. Jeśli szybko połączono Komunię Świętą z zarazą, a nierzadko niemal grzechem – tak, padały zarzuty o grzech przeciwko piątemu przykazaniu pod adresem osób przyjmujących Najświętszy Sakrament do ust- nie sposób później, pstryknąwszy palcami, odwinąć taśmę i cofnąć się do czasu sprzed pandemii. Zrobiono krok, wykonano gesty, wypowiedziano słowa. Czy kiedy zapomnimy o koronawirusie, przyjmowanie Komunii Świętej na rękę stanie się dla nas także obroną przed grypą albo katarem siennym? Przecież ta pierwsza może zabić, a ten drugi sprawić dużo kłopotów. Czy miłość bliźniego nie powinna skłonić nas, by już zawsze przyjmować Komunię Świętą na rękę?

 

Oczywiście, to przesada, bo – powie ktoś – skoro Kościół dopuścił inną formę przyjmowania Komunii tymczasowo, nie oznacza, że jutro nie może decyzji zmienić. A wtedy wszystko wróci do normy. Nadzieja na normalność stała się społeczną obsesją, a przecież ogłoszenie epidemii koronawirusa i związanych z nią obostrzeń już uderzyło w naszą wiarę. Tylko w ostatnich tygodniach mogliśmy oglądać bulwersujące obrazki z innych krajów, gdzie udzielano Komunii Świętej w lateksowych rękawiczkach lub przekazywano Ciało Chrystusa w specjalnych i oczywiście sterylnych woreczkach. Wszystko to podlane sosem hucznych deklaracji o wielkim, epidemicznym dramacie, jaki dotknął świat.

 

Oczywiście, że pomysł Komunii Świętej na rękę jako metody walki Kościoła z epidemią, nie jest tym samym, co przekazywanie komunikantu w woreczku. A jednak ojciec tych praktyk jest ten sam: lęk. Paniczny strach przed chorobą.

 

O dziwo nic tak nie przeraziło wielu katolików, jak właśnie ryzyko zakażenia wirusem przez Najświętszy Sakrament. Nie tak dawno w Niemczech tamtejsza katolicka agencja informacyjna alarmowała, iż wierzący w tym kraju odrzucają potrzebę pokuty przed przystąpieniem do Komunii Świętej. Oznacza to, że wielu przyjmuje tam żywego Chrystusa nie będąc w stanie łaski uświęcającej. A zatem majestat Boga, który z miłości przychodzi do nas pod postacią chleba i wina przestał robić wrażenie. Nie jest istotne to, że sam Chrystus staje przed nami a my powinniśmy Go adorować. Przestajemy drżeć o zbawienie, ale przeraża nas za to wirus i jego transmisja.

 

Słusznie zauważył kard. Robert Sarah, iż świat zapomniał o tym, że Eucharystia nie jest naszym prawem, lecz darem. Niezdrowo nakręceni na konsumowanie kolejnych dóbr, pochłonięci troską o własny komfort i nieustanne poczucie zaspokojenia, zapominamy, że Chrystus nie przychodzi do nas po to, by dać nam radość na ziemi, ale szczęście wieczne. Owszem, troszczy się o nasze zdrowie także o nasz byt, ale są to dla Niego sprawy drugorzędne. On pragnie, byśmy zostali zbawieni. Komunia Święta, podobnie jak pozostałe sakramenty, nie jest zatem celem katolika, lecz środkiem na drodze do zbawienia. W ostatnim czasie jak gdyby całkowicie zapomnieliśmy o tym prostym fakcie. Przerażeni kolejnymi informacjami o chorobie COVID-19, całkowicie zatraciliśmy się w nieustannym pędzie do konsumpcji. Zamiast zapytać siebie, w jaki sposób ratować duszę, pytaliśmy się, jak przyjąć Najświętszy Sakrament, byle tylko nie zarazić się wirusem.

 

Niewykluczone, że Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej stanie się dla nas czasem powrotu do duchowego ładu. Warto, adorując Najświętszy Sakrament, spojrzeć na swoje życie z perspektywy nieba. Matka Boża w rozmowie z Bernadettą Soubirous w niezwykły i bardzo prosty sposób wyłożyła Chrystusowe postrzeganie sensu naszego życia. „Nie mogę obiecać ci zdrowia ani szczęśliwego życia – powiedział Maryja do schorowanej i cierpiącej dziewczynki – ale mogę obiecać niebo”.

 

Chrystus przychodzi właśnie widzieć nasze zagrody, przychodzi do nas, by zapytać o naszą wiarę. Czy znajdzie ją wśród tych, którzy jeszcze w czasach przed epidemią deklarowali Jemu wierność i oddanie?

 

Tomasz Figura

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie