Jeszcze do poniedziałku 22 kwietnia światowa opinia publiczna nie słyszała o organizacji, która stoi za krwawymi zamachami w kilku miastach Sri Lanki.
Kiedy rzecznik lankijskiego rządu wskazał odpowiedzialnych rzezi – National Thowheed Jamath – świat wciąż tkwił w zdumieniu, w jaki sposób tak mała i nikomu nie znana organizacja mogła dokonać takich zamachów.
Wesprzyj nas już teraz!
National Thowheed Jamath oznacza Narodowe Stowarzyszenie Jedności. Organizacja prawdopodobnie wyodrębniła się z innego, skrajnie radykalnego islamskiego ugrupowania Sri Lanka Thowheed Jamath (SLTJ).
O SLTJ także nie wiemy zbyt wiele. Wiadomo jedynie, że w roku 2016 jej przywódca został aresztowany za próbę organizacji ataków na buddyjską świątynię. Co ciekawe, po jakimś czasie przeprosił buddystów.
Czy to, co stało się w czasie Wielkanocy, zaskoczyło władze w Kolombo? Rzecznik prasowy lankijskiego rządu Rajitha Senaratne przyznał w poniedziałek, że wywiad Sri Lanki ostrzegał przed możliwością ataków terrorystycznych w czasie Świąt. Co ciekawe, także minister telekomunikacji Sri Lanki Harin Fernando w jednym ze swoich tweetów skierowanych do szefa policji ostrzegał przed możliwością ataków.
W programie BBC5Live Alan Keenan (dyrektor Międzynarodowej Grupy ds. Kryzysowych) poinformował, że to właśnie islamscy terroryści z NTJ stali za atakiem na buddyjską świątynię w Mawanella w środkowej Sri Lance.
– Policja dokonała wówczas kilku prewencyjnych zatrzymań młodych mężczyzn, nie podejrzewając, że NTJ jest w stanie zorganizować w przyszłości atak na tak wielką skalę. Stąd ani ja, ani nikt z władz lankijskich nie wątpi, że tak krwawego ataku NTJ nie mogło dokonać bez pomocy z zagranicy – oświadczył Alan Keenan.
Źródło: BBC
ChS