Coraz bliżej do zawarcia porozumienia amerykańsko-polskiego w sprawie utworzenia amerykańskiej bazy wojskowej w Rzeczypospolitej. Donald Trump miałby udać się do Warszawy jesienią tego roku, aby sfinalizować „transakcję”.
Polski premier Mateusz Morawiecki miał we wtorek udać się do Waszyngtonu, aby omówić szczegóły polsko-amerykańskiego porozumienia z doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Trumpa, Johnem Boltonem. Jego podróż została jednak przełożona. Szef polskiego rządu udał się do Chicago i Nowego Jorku.
Wesprzyj nas już teraz!
Trump często krytykuje sojuszników NATO za to, że nie wydają wystarczającej ilości środków na obronę i domaga się, aby kraje goszczące siły amerykańskie ponosiły całkowity koszt ich funkcjonowania, a ponadto dodatkowo płaciły 50-procentową „premię” za ten „przywilej”.
Amerykańska obecność rotacyjna w Polsce obejmuje w tej chwili około 4 tys. żołnierzy. Urzędnicy amerykańscy woleliby w pierwszej kolejności wzmocnić i rozszerzyć istniejącą infrastrukturę, a dopiero później ewentualnie budować bazę.
Polscy i amerykańscy oficjele nie chcą już, by ewentualna baza nosiła nazwę „Fort Trump”, którą „roboczo” zaproponował prezydent Andrzej Duda podczas swojego pobytu w USA w ub. roku.
Plan jest obecnie rozpatrywany w procesie znanym jako „proces międzyagencyjny”, prowadzony przez Departament Obrony z udziałem prezydenckiego doradcy Johna Boltona.
„Stany Zjednoczone i Polska są zaangażowane w toczące się dyskusje na temat statusu sił, a my nie mamy teraz nic do ogłoszenia” – zadeklarował Garrett Marquis, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Rzecznik Dudy powiedział, że rozmowy postępują, ale odmówił dalszych komentarzy. Jedna z osób zaznajomiona z tą sprawą opisała nierozstrzygane kwestie jako w dużej mierze „techniczne”. Ustala się liczbę kolejnych żołnierzy USA, którzy mieliby być wysłani do Polski, gdzie dokładnie zostaną zlokalizowani i jaki sprzęt przywiozą ze sobą.
Polscy przywódcy chcą zwiększyć obecność amerykańską w naszym kraju i zabiegają o ustanowienie pełnej brygady, obawiając się agresywnych działań ze strony Moskwy.
Po epizodzie krymskim USA i sojusznicy z NATO ustanowili tzw. rotacyjną obecność wojsk w Polsce. Warszawa opowiada się za stałą obecnością. Polscy urzędnicy poruszyli tę kwestię, gdy wiceprezydent Mike Pence odwiedził Warszawę w lutym br.
Niektórzy krytycy amerykańscy twierdzą, że stałe stacjonowanie sił amerykańskich w Polsce byłoby czynnikiem zniechęcającym do dodatkowych wydatków obronnych członków NATO.
NATO tymczasem potwierdziło, że planuje budowę magazynu sprzętu wojskowego USA w Polsce, ponieważ sojusz wzmacnia obronę w obliczu zwiększonej asertywności rosyjskiej.
Dziennik „Wall Street Journal” doniósł, że obiekt o wartości 260 milionów dolarów będzie zlokalizowany w Powidzu, około 200 km na zachód od Warszawy i pomieści pojazdy opancerzone, amunicję oraz broń dla brygady.
Ten ruch jest zgodny ze strategią Waszyngtonu dotyczącą szybkiego rozmieszczenia wojsk w Europie w przypadku najazdu rosyjskiego, podała amerykańska gazeta.
– Prace budowlane rozpoczną się latem i mają potrwać dwa lata – mówił dziennikarzom szef NATO, Jens Stoltenberg.
Nowy obiekt „wzmocni zwiększoną obecność USA w Polsce”. Polski rząd podpisał w lutym umowę w sprawie zakupu amerykańskich mobilnych wyrzutni rakietowych o wartości 414 milionów dolarów, a rok temu podpisano kontrakt o wartości 4,75 miliarda dolarów na amerykański system przeciwrakietowy Patriot.
Utrzymywanie bliskich stosunków wojskowych i gospodarczych oraz politycznych z USA, wykraczających poza członkostwo w NATO, jest kluczowym elementem polskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
Źródło: stripes.com / opednews.com / thehill.com
AS