13 listopada 2015

Amerykański dziennik: ksiądz Charamsa zaszkodził sprawie zmiany stanowiska Kościoła

(fot. REUTERS/Alessandro Bianchi/Forum)

„Teatralny coming out księdza Charamsy” – jak donosi „The Washington Post” – zdenerwował część działaczy homolobby. Obawiają się oni, że po latach „ocieplenia” stosunków z Kościołem, taki bezpretensjonalny ruch polskiego kapłana ugruntuje „twardogłowych duchownych” w postawie antyhomoseksualnej.


Na dwa dni przed planowanym spektaklem ksiądz Charamsa podczas kolacji w eleganckiej restauracji na prawym brzegu Tybru w Rzymie wraz z konsultantem medialnym zastanawiał się nad sposobem autodemaskacji. Zawieszony duchowny po latach ukrywania swoich skłonności homoseksualnych i relacji z innym mężczyzną, chciał „coming outu z rozmachem”. Nie obawiał się konfrontacji z „homofobicznymi” – jak nieraz się wyrażał – władzami Kościoła katolickiego i zaproponował, by ujawnienie nastąpiło w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, gdzie był zatrudniony,

Wesprzyj nas już teraz!

Konsultant Emilio Sturla, ściśle współpracujący, jak pisze amerykańska gazeta, z „homoseksualnymi grupami katolickimi”, pomagał Charamsie i zdecydowanie odradzał takie posunięcie. Mówił, że jest ono nazbyt „wyzywające”. – Ale on tego chciał. Chciał być prowokacyjny i tak właśnie postąpił – przekonywał gazetę Sturla.

 

„The Washington Post” pisze, że zanim doszło do skandalicznego coming outu ks. Charamsy, tuż przed synodem o rodzinie, wśród rzymskich tzw. homoseksualnych katolików, świadomych planów polskiego duchownego, „pojawiły się kontrowersje”. Grupy te obawiały się, iż planowany ruch „przyniesie więcej szkód niż dobra.” Homoaktywiści uważają, że aby skutecznie wpłynąć na zmianę stanowiska Kościoła w sprawie homoseksualizmu należy wykorzystać „łagodny dialog”, a nie otwartą konfrontację.

 

Wielu homoaktywistów uznało działania Charamsy za niepotrzebną prowokację, zwłaszcza, że watykańska Kongregacja Nauki Wiary wciąż nie może wybaczyć Franciszkowi słynnych już słów z 2013 r., wzywających do większej akceptacji dla osób homoseksualnych. Stwierdzenie  papieża miało wywołać burzę w salach dawnego Świętego Oficjum.

 

Słowa Franciszka podsyciły jednak nadzieje wielu aktywistów lobby homoseksualnego na złagodzenie nauczania Kościoła odnośnie ich przypadłości. W przekonaniu tej grupy zmiany mogłyby następować stopniowo, bez otwartej konfrontacji. Tymczasem ks. Charamsa ze swoim „teatralnym coming outem” pokrzyżował im plany. Takie wystąpienie – jak mówili – „ośmieliło twardogłowych duchownych” do oporu. Lobby obawia się, że dojdzie do „oziębienia już ocieplonych stosunków między homoseksualistami i Kościołem katolickim”.

 

„Charamsa tymczasem jest nieugięty. Kościół, jak powiedział, użył nazistowskich słów przeciwko gejom i nadszedł czas, aby na nie odpowiedzieć. Odnosząc się do zamieszek nowojorskich z 1969 roku, które stały się kamieniem milowym w amerykańskim ruchu praw gejów, powiedział: ‘Kościół potrzebuje Stonewall’” – czytamy na łamach „WP”.

Polski duchowny podkreśla, że prowadzi „misję”, której celem jest zakwestionowanie nauki Kościoła odnośnie homoseksualizmu.

 

Trzeciego października – w dniu głośnej konferencji prasowej, która ostatecznie odbyła się – za radą Sturli – nie w murach Kongregacji Nauki Wiary, lecz w restauracji, grupa tzw. katolickich homoseksualistów na czele z Andreą Ruberą spotkała się po drugiej stronie miasta, by przygotować strategię w związku z synodem o rodzinie.

Rubera, rzecznik włoskiej grupy homoseksualistów, propagującej lżejsze metody działania na rzecz zmiany nauki Kościoła odnośnie relacji jednopłciowych, miał nadzieję, że ojcowie synodalni pochylą się nad taką propozycją. Homolobbystom udało się nawet pozyskać wsparcie biskupa z Meksyku, księdza José Raúla Very Lópeza.

 

Spędziliśmy lata przygotowując tę konferencję – powiedział Rubera. – I w dniu, w którym ona się rozpoczęła, wszyscy chcieli rozmawiać tylko o Charamsie – narzekał. Dodał, że w okresie pontyfikatu Franciszka wyczuł subtelną, ale znaczącą zmianę w lodowatej relacji między homoseksualistami i Kościołem katolickim we Włoszech. – Jedna z miejscowych parafii w Rzymie – mówił – teraz otwarcie zaprasza gejów do udziału w wydarzeniach kościelnych. Coś podobnego kiedyś było nie do pomyślenia. Obwinił Charamsę za niepowodzenia na synodzie w kwestii dokonania przełomu odnośnie traktowania „homoseksualnych katolików”. – Teraz obawiamy się, że jego ujawnienie i sposób, w jaki to dokonał, zbuduje mur a nie most – martwił się Rubera.

 

Michael Brinkschröder, koordynator Europejskiego Forum Chrześcijańskiej Organizacji LGBT stwierdził natomiast: – Sądzę, że wielu kardynałów – na przykład kardynał Müller – może odczuwać presję z powodu ruchu Charamsy. Moje stanowisko jest takie, że wywieranie presji nie jest odpowiednim sposobem na osiągnięcie zmiany.


„The Washington Post” donosi, że „w rzeczywistości, na krótko przed ujawnieniem, ksiądz konsultował się z niewielką grupą liderów katolickich homoseksualnych wspólnot na terenie Polski, Wielkiej Brytanii i Włoch. Wszyscy zdecydowanie poparli jego coming out, chociaż kilka osób nie zgadzało się z nim w kluczowych punktach”.

 

Według gazety, zawieszony kapłan twierdzi, że propagowane przez niektóre środowiska homoseksualnych katolików mniej konfrontacyjne metody jak dotąd nie przyniosły rezultatów. I chociaż z zadowoleniem przyjął bardziej podejście przyjazne Franciszka, wciąż uważa, że są to „tylko słowa”. Tłumaczy, iż niewprowadzenie przez synod o rodzinie zmian w kwestii podejścia duszpasterskiego do homoseksualistów, wynika z zakorzenionego w Kościele myślenia, z którym on zamierza walczyć. To jest – jak się sam wyraża – jego „nowe powołanie.”

 

 

AS, źródło: washingtonpost.com

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 063 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram