16 marca 2015

Amerykański dylemat: sunnicka Coca Cola czy szyicka Pepsi

(fot. Kerry B Collison/commons/GNU/creative)

Amerykańska strategia wobec tzw. globalnego dżihadu polega na wzmacnianiu wpływów Iranu na Bliskim Wschodzie i jednocześnie na pomaganiu – a nie zwalczaniu, jak pierwotnie deklarowano – sunnickich bojowników w Syrii i Iraku. Analitycy przestrzegają Biały Dom przed ignorowaniem czynnika religijnego w walce z dżihadem i grą na dwa fronty kosztem dotychczasowych sojuszników.

 

Dyrektor Narodowego Wywiadu, emerytowany generał James Clapper twierdzi, że obecnie zagrożenie terrorystyczne jest znacznie większe niż kiedykolwiek w historii, zaś generał Michael Nagata, odpowiedzialny za przygotowanie amerykańskich planów operacyjnych w Syrii przekonuje, iż Państwo Islamskie jest bardziej niebezpieczne niż Al-Kaida. Islamiści stworzyli kalifat, który obejmuje swym zasięgiem nie tylko cześć Iraku i Syrii, ale także tereny w Nigerii opanowane przez Boko Haram. IS odniosło także spektakularny sukces na arenie międzynarodowej, ściągając do swoich szeregów ponad 19 tys. ochotników z Zachodu, którzy zdecydowali się opuścić swoje domy, aby prowadzić „świętą wojnę”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Coraz więcej analityków wprost kwestionuje strategię administracji prezydenta Baracka Obamy wobec globalnego dżihadu. Liberalny komentator, Thomas Friedman na łamach „The New York Timesa” ubolewał ostatnio, że prezydencka administracja tak bardzo boi się posądzenia o islamofobię, iż nie pozwala łączyć bojowników Państwa Islamskiego z radykalnym islamem, który jest przyczyną okrucieństwa bojowników.

 

Waszyngton prowadzi ryzykowną grę. Z jednej strony USA popierają Iran, który pomaga Kurdom walczyć z bojownikami IS. Z drugiej – wzmacniają rebeliantów w Syrii. Część analityków zarzuca Białemu Domowi, że bagatelizuje znaczenie ideologii na Bliskim Wschodzie i zawiera ryzykowne sojusze strategiczne: raz z Teheranem, innym razem z rebeliantami w Syrii. Mówią, że tego typu porozumienia dla osiągnięcia doraźnego celu zagrażają długotrwałym amerykańskim interesom narodowym, bezpieczeństwu i stabilności regionalnych sojuszników.

 

Przekonują także, że jedynym sposobem zniwelowania wpływów islamskich terrorystów jest pokonanie Państwa Islamskiego za pomocą operacji lądowej przeprowadzonej przez koalicję iracko-kurdyjsko-jordańsko-egipską. Prezydent Egiptu w tej koalicji miałby odegrać nadrzędną rolę. Tymczasem Amerykanie, którzy silnie wspierają Bractwo Muzułmańskie, „odprawili generała z kwitkiem”, gdy ten zaproponował im współpracę.

 

Ben Rhodes, zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, przyznał, że naloty amerykańskie na pozycje bojowników IS do tej pory nie przyniosły pożądanych efektów w Iraku i bez operacji egipskiej armii nie można liczyć na sukces.

 

Waszyngton pozwala Irańczykom wzmocnić wpływy na Bliskim Wschodzie. Mułłowie szyiccy kontrolują sytuację w pięciu krajach: w Iranie, Iraku, Syrii, Libanie i Jemenie. Według analityków przekonanie Białego Domu, że Teheran jest „altruistycznym wrogiem sunnickich bojowników dżihadu takich jak IS” wynika z krótkowzroczności i braku zrozumienia historycznej rywalizacji, jaka toczy się pomiędzy obydwoma odłamami islamu.

 

Analitycy krytykują politykę Waszyngtonu wobec islamistów walczących w Syrii. Zdaniem ekspertów, Biały Dom łudzi się, że uda się usunąć wspieranego przez Pekin i Moskwę Assada. Dlatego administracja pomaga najbardziej radyklanym dżihadystom, którzy w rzeczywistości sprzymierzyli się z IS. Co więcej, administracja Obamy, zgodnie z poprawnością polityczną zabrania łączyć rebeliantów z radykalną ideologią islamu. Administracja przekonuje – według ekspertów niesłusznie – że przyczyną przemocy terrorystycznej jest ubóstwo i brak edukacji.

 

Dr Sebastian Gorka z Marine Corps Univeristy przestrzega: „Dziś globalny dżihad ma dwie marki. O dominację walczy sunnicka Coca Cola z szyicką Pepsi. Gdy zwycięży jedna z nich, następnym celem będzie niewierny Zachód”.

 

 

Źródło: breitbart.com, AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram