19 marca 2021

Amerykańscy demokraci chcą zniszczyć demokrację? Skandaliczny projekt ustawy wyborczej

(Fot. Pixabay)

Zaproponowana przez Demokratów ustawa H.R.1, zmieniająca zasady głosowania, podważa uczciwość wyborów i przewiduje surowe kary dla osób kwestionujących wynik głosowania. Nowa ustawa ma zapewnić Partii Demokratycznej stuletnie rządy – komentował senator Ted Cruz.

 

– Jest to najniebezpieczniejszy akt prawny, jaki kiedykolwiek pojawił się przed Kongresem. To, co nazywamy H.R.1, to „Ustawa o skorumpowanych politykach” […]Chodzi o to, aby demokraci pozostali u władzy i zachowali kontrolę na 100 lat. To radykalna ustawa. Co ona robi? Federalizuje wszystkie wybory. Znosi ochronę wszystkich reform wyborczych na poziomie stanowym – dodał. Ustawa H.R.1 dotyczy dostępu do głosowania, uczciwości i bezpieczeństwa wyborów, finansowania kampanii i etyki – stanowi oficjalna notka na stronie Kongresu dot. projektów ustaw. Przewiduje ona rozszerzenie rejestracji wyborców (np. rejestracja automatyczna i tego samego dnia) oraz dostęp do głosowania za pośrednictwem poczty, wcześniejsze głosowanie itp. Ogranicza również usuwanie wyborców z list.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Projekt nakłada na stany obowiązek powołania niezależnych komisji ds. redystrybucji w celu przeprowadzenia kongresowych zmian w okręgu i zawiera postanowienia dotyczące bezpieczeństwa wyborów, w tym udostępniania informacji wywiadowczych urzędnikom stanowym, wspierania stanów w zabezpieczaniu ich systemów wyborczych, opracowywania narodowej strategii ochrony amerykańskich instytucji demokratycznych, powoływania w ramach legislacji Narodowej Komisji Ochrony Stanów Zjednoczonych, Stanowych Instytucji Demokratycznych itp. Ponadto ustawa dotyczy finansowania kampanii, w tym poprzez rozszerzenie zakazu wydawania na kampanie datków przekazaych przez cudzoziemców, wymaganie dodatkowego ujawnienia funduszy i wydatków związanych z kampanią, wymaganie dodatkowych zastrzeżeń dotyczących niektórych reklam politycznych oraz ustanowienie alternatywnego systemu finansowania kampanii dla niektórych urzędów federalnych.

 

Ustawa odnosi się do etyki we wszystkich trzech gałęziach władzy, w tym wprowadza wymóg kodeksu postępowania dla sędziów Sądu Najwyższego, zakaz zasiadania przez członków Izby w zarządach podmiotów nastawionych na zysk, a także kolejne przepisy dot. konfliktu interesów i etyki obowiązującej pracowników federalnych oraz personel Białego Domu. Ustawa nakłada na prezydenta, wiceprezydenta i niektórych innych kandydatów obowiązek ujawniania dziesięcioletnich zeznań podatkowych. To tyle oficjalnie o projekcie, w którym jest mowa także o tym, że komisje wyborcze nie miałyby prawa żądać dowodu tożsamości ze zdjęciem od osób, które chciałyby zagłosować. Komisji miałoby wystarczyć jedynie oświadczenie takiej osoby na piśmie. Inny kontrowersyjny zapis przewiduje kary pozbawienia wolności do lat pięciu dla osób, które rozpowszechniają „dezinformację” i kwestionują wyniki wyborów.

 

Konserwatywna Herritage Foundation zwraca uwagę, że projekt doprowadziłby do federalizacji zarządzania procesem wyborczym administrowanym przez stany, nakładając na nie niepotrzebne, nierozsądne i niekonstytucyjne zobowiązania oraz odwracając decentralizację procesu wyborczego, która jest niezbędna dla ochrony wolności obywatelskich. De facto ustawa sankcjonuje najgorsze praktyki wyborcze, jakie miały miejsce podczas ostatniej elekcji prezydenckiej, eliminując podstawowe protokoły bezpieczeństwa obowiązujące w stanach, ingerując w zdolność stanów i ich obywateli do określania kwalifikacji i uprawnień wyborców, zapewnienia weryfikacji osób uprawnionych do głosowania, uczciwości i integralności wyborów oraz swobodnego udziału i wypowiadania się w procesie politycznym. Stany pozbawiono by możliwości określania granic okręgów wyborczych. Rząd federalny przejąłby także władzę w zakresie regulowania rejestracji wyborców i procesu głosowania, zmuszając stany do wdrożenia wczesnego głosowania, automatycznej rejestracji wyborców, rejestracji tego samego dnia, rejestracji wyborców online i głosowania bez możliwości weryfikacji.

 

Ustawa jest tak zaprojektowana, by ułatwić oszustwa i chaos, ponieważ urzędnicy wyborczy nie mieliby czasu na weryfikację prawdziwości danych rejestracyjnych wyborców i kwalifikowalności danej osoby do głosowania. Nie byliby w stanie także przewidzieć liczby głosujących i nie mogliby prawidłowo zaplanować procesu głosowania w lokalach wyborczych. Projekt wprowadza np. możliwość przedterminowego głosowania na 15 dni przed oficjalną datą elekcji, podnosząc koszty obsługi procesu wyborczego. Rejestracja wyborców ma się odbywać nawet w dniu wyborów na podstawie jedynie deklaracji danej osoby – bez konieczności przedstawienia dokumentu ze zdjęciem. Automatycznie mają być rejestrowane wszystkie osoby, które zgłoszą się do wyborów. Dane nie byłyby weryfikowane w oparciu o stanowe i federalne bazy danych, takie jak rejestry pojazdów silnikowych, rejestry urzędów opieki społecznej oraz agencji federalnych: Social Security Administration , Departament Pracy, Federalne Biuro Więziennictwa oraz Centrum Opieki Medycznej i Medicaid Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej.

 

Spowodowałoby to rejestrację dużej liczby niekwalifikujących się wyborców, w tym cudzoziemców i wielokrotne lub zduplikowane rejestracje tych samych osób w różnych okręgach wyborczych. Innymi słowy dana osoba mogłaby bezkarnie kilkakrotnie oddawać głos. Ustawa jest zachętą do masowych oszustw związanych z rejestracją online potencjalnych wyborców przez hakerów i cyberprzestępców. Co więcej, nowa regulacja – gdyby ostatecznie została przegłosowana przez Senat – wymagałaby również rejestracji przez stany 16- i 17-latków, sankcjonując możliwość ich bezkarnego głosowania. Wymagałaby także zliczenia kart do głosowania oddanych przez wyborców poza ich wyznaczonymi okręgami. Zakazywałaby składania podpisów świadków lub wymogów notarialnych dotyczących kart do głosowania osób nieobecnych. Stany miałyby obowiązek zaakceptowania kart do głosowania osób nieobecnych otrzymanych do 10 dni po dniu wyborów. Pracownicy kampanii i konsultanci polityczni kandydatów mogliby odbierać i wydawać karty do głosowania.

 

Komisje wyborcze nie miałyby prawa kwestionować tożsamości osób, które zgłosiły się do głosowania, nawet jeśli z oczywistych względów wiedzą, że nie są oni tymi, za których się podają. Ustawa kryminalizuje „utrudnianie, zakłócanie lub uniemożliwienie” komukolwiek rejestracji lub głosowania. Przepis jest kuriozalny i daje szerokie możliwości interpretacji. W rezultacie mogłoby być nawet tak, że na głosowanie zezwolono by osobom, które nie są obywatelami USA! Co istotne, projekt rozszerza cenzurę na przemówienia i w ogóle działalność polityczną. Regulacja nakłada uciążliwe obciążenia na kandydatów, obywateli, organizacje pozarządowe, związki, korporacje itp. Wiele z postanowień – zdaniem prawników – narusza Pierwszą Poprawkę do konstytucji, chroni zasiedziałych urzędników i ogranicza odpowiedzialność polityków przed opinią publiczną.

 

Projekt przewiduje także zmniejszenie liczby członków Federalnej Komisji Wyborczej z sześciu do pięciu, by partia polityczna z trzema miejscami w komisji mogła ją kontrolować i angażować się w partyjne działania egzekucyjne. Zakazuje także stanowym urzędnikom wyborczym udziału w wyborach federalnych i narzuca liczne zasady „etyczne”, które są niezgodne z konstytucją, nieuczciwie ograniczają działalność polityczną, eliminując możliwość podejmowania przez mieszkańców poszczególnych stanów samodzielnego decydowania o tym, jakie zasady powinny obowiązywać ich urzędników. Wymaga od stanów natychmiastowego przywrócenia przestępcom prawa do głosowania, niezależnie od warunków zwolnienia warunkowego, okresu próbnego itp.

 

Czternasta Poprawka do konstytucji stanowi, że to same stany decydują o tym, kiedy przestępcy, którzy popełnili przestępstwa przeciwko współobywatelom, mogą ponownie głosować. Kongres nie może tego zmieniać. Ustawa przewiduje niekonstytucyjną zmianę zasad określania okręgów wyborczych przez nowe ciała, a ponadto odmawia dostępu do sądów federalnych każdemu, kto kwestionowałby zawarte w niej przepisy (sic!). Projekt przygotowany przez Demokratów zakazuje składania jakichkolwiek pozwów kwestionujących konstytucyjność H.R.1 w dowolnym miejscu z wyjątkiem Sądu Okręgowego dla Dystryktu Kolumbii, gdzie zasiadają sędziowie związani z Demokratami, poważnie ograniczając reprezentację prawną i prawo do rzetelnego procesu wnoszących odwołanie.

 

Ustanowienie z kolei „Komisji Ochrony Instytucji Demokratycznych” wprost zagrażałoby niezależności sądownictwa. H.R. 1 definiuje „instytucje demokratyczne” jako te, które są „niezbędne do zapewnienia niezależnego sądownictwa, wolnych i uczciwych wyborów oraz praworządności”. Komisja otrzymałaby uprawnienia do zmuszania sędziów do składania zeznań i uzasadniania ich decyzji prawnych, grożąc ich niezależnym osądom i narażając na naciski polityczne oraz nękanie. Regulacja H.R.1, wyraźnie zaprojektowana na korzyść Partii Demokratycznej, przeszła niedawno przez Izbę Reprezentantów i trafiła do Senatu. Według najnowszego sondażu Rasmussen Reports, przeprowadzonego w dniach od 14 do 15 marca, przytłaczająca większość Amerykanów opowiada się za prawem do głosowania osób identyfikujących się dowodem tożsamości ze zdjęciem. 75 proc. osób wskazuje, że konieczne jest przed głosowaniem wymaganie okazania dokumentu tożsamości ze zdjęciem. Przeciwnych temu jest 21 proc. osób. Trzydzieści sześć stanów posiada jakąś formę przepisów dotyczących identyfikacji wyborców, jednak ustawa H.R. 1 proponuje właśnie ich zniesienie.

 

Demokraci argumentują, że wymaganie dowodu tożsamości ze zdjęciem w pewien sposób dyskryminuje czarnych wyborców i inne mniejszości. Oprócz oczywistej niekonstytucyjności, H.R. 1 proponuje kryminalizację publikacji „wprowadzających w błąd” o wyborach! Za podnoszenie wątpliwości co do uczciwości procesu wyborczego danej osobie mogłaby grozić kara pozbawienia wolności do lat pięciu. Projekt nawiązuje do ustawy o buncie uchwalonej przez Kongres w 1798 r., która miała na celu uciszenie opozycji wobec rządu. Narusza wolność słowa i prasy zawartą w Pierwszej Poprawce. Skandaliczne postępowanie Demokratów, określających się obrońcami demokracji, ma miejsce nie tylko w odniesieniu do prób usankcjonowania niekonstytucyjnych zasad wyborczych. Partia prezydenta Joe Bidena opowiada się za cenzurą wszystkich tych, którzy nie zgadzają się z lansowaną przez nią ideologią i chce surowego karania przeciwników politycznych w kraju oraz za granicą. Temu ma służyć walka z przeciwnikami ideologii gender, „ksenofobią” i „bigoterią”.

 

Źródło: congress.gov, heritage.org, govtrack.us, thenewamerican.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(8)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram