14 kwietnia 2018

Amerykańcy komentatorzy o ataku na Syrię. To nowa „zimna wojna”?

(Damaszek, Credit Image: © Ammar Safarjalani/Xinhua via ZUMA Wire)

Amerykańsko-francusko-brytyjski atak rakietowy na Syrię sprowokował liczne komentarze i analizy w amerykańskich mediach. Publicyści i eksperci piszą o rozpoczęciu nowej zimnej wojny. Zastanawiają się nad możliwością rozprzestrzenienia konfliktu, a także nad prawnymi aspektami sytuacji. 

 

Peter Bernen na łamach CNN.com pisze, że amerykański atak na Syrię skłania do wielu pytań. Po pierwsze – czy Amerykanie w swojej polityce zagranicznej zmierzają do pokonania Baszara al-Assada, czy też jedynie starają się go powstrzymać od użycia broni chemicznej? Piątkowe wypowiedzi Donalda Trumpa wskazują raczej na drugą opcję. Jednak wcześniejsze wypowiedzi Nikki Haley, amerykańskiej ambasador w ONZ świadczą raczej o chęci pokonania Asada.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Po drugie – czy Stany Zjednoczone dysponują planem ochrony ludności cywilnej? Wszak podczas wojny zginęło już około pół miliona Syryjczyków. Czas pokaże czy Donald Trump zrealizuje swoje obietnice z kampanii wyborczej dotyczące utworzenia stref bezpieczeństwa dla nie-wojskowych Syryjczyków. 

 

Po trzecie – czy zatroskanie amerykańskiego prezydenta o ofiary użycia broni chemicznej przez Asada zmieni jego stanowisko w kwestii imigrantów z tego kraju do USA?

 

Pojawiają się także pytania o relacje amerykańsko-rosyjskie. Donald Trump, kiedyś skłonny do łagodzenia stosunków z Rosją, obecnie jest krytyczny wobec putinowskiego poparcia dla Syrii. Ponadto istnieją też wątpliwości czy decyzja prezydenta USA nie stanowi sposobu na odwrócenie uwagi od wewnętrznej krytyki?

 

Po piąte istnieją także wątpliwości odnośnie do zgodności działań prezydenta USA z amerykańską Konstytucją. Wszak na atakowanie celów syryjskich nie uzyskał on autoryzacji Kongresu.

Na problemy prawne zwraca uwagę także redakcja New York Times w swoim piątkowym edytorialu. Wskazuje, że większość specjalistów uważa, że w myśl amerykańskiej Konstytucji Kongres powinien uczestniczyć w podejmowaniu decyzji o wojnie – z wyjątkiem konieczności samoobrony. Jednak w najnowszej historii amerykańscy prezydenci niejednokrotnie podejmowali decyzje samodzielnie. Zresztą część prawników przychyla się do twierdzenia, że jest to niekiedy usprawiedliwione. 

 

New York Times zwraca też uwagę na problemy z usprawiedliwieniem uderzeń na Asada w świetle prawa międzynarodowego. Podkreśla, że zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych atak na inny kraj bez jego zgody może nastąpić wyłącznie w razie samoobrony lub zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ. Tymczasem w tym przypadku Stany Zjednoczone nie zostały zaatakowane. Ponadto z powodu rosyjskiego weta nie uzyskano też zgody ONZ.  

 

Z kolei redakcja neokonserwatywnego National Interest w piątkowym tekście podkreśla, że żyjemy w czasie drugiej zimnej wojny. Po jednej stronie znajdują się Stany Zjednoczone z ich wschodnio-azjatyckimi i europejskimi sojusznikami (w tym byłymi członkami Układu Warszawskiego). Po drugiej zaś Rosja, Chiny i ich sojusznicy. 

 

Można zastanawiać się, kiedy rozpoczęła się druga zimna wojna. Czy stało się to podczas wojny w Gruzji w 2008 roku, czy też aneksji Krymu w 2014 roku? Czy też kluczowe okazały się dążenia Chin do zabezpieczenia swej dominacji na Morzu Południowochińskim?   

 

Z kolei Krishadev Calamur na łamach The Atlantic podkreśla, że syryjska wojna domowa to w gruncie rzeczy wiele wojen. Zauważa, że sytuacja w tym kraju stała się niezwykle skomplikowana. Wprawdzie Baszar al-Assad, prezydent Syrii wygrał de facto konflikt wewnętrzny. Jednak w sprawę zaangażowały się liczne inne państwa. To zaś, zdaniem ekspertów może opóźniać trwały pokój.

 

Publicysta wyjaśnia, że głównym powodem zaangażowania Stanów Zjednoczonych w sprawę Syrii jest walka z tak zwanym Państwem Islamskim (pokonanym już w zasadzie w tym kraju). Jednak zarówno Barack Obama, jak i Donald Trump nie zamierzają też tolerować prawdopodobnego użycia zakazanej przez prawo międzynarodowe broni chemicznej. USA utrzymywały w Syrii około 2000 żołnierzy, a na początku kwietnia Donald Trump zapowiedział ich wycofywanie. Z racji nagłego zaostrzenia konfliktu zapowiedź ta może okazać się jednak nieaktualna. 

 

Europejscy sojusznicy, tacy jak Wielka Brytania i Francja również byli zainteresowani Syrią głównie z powodu konieczności walki z samozwańczym Państwem Islamskim. Jednak i oni nie zamierzają też tolerować prawdopodobnego użycia broni chemicznej przez Baszara al-Assada. Świadczy o tym dołączenie Wielkiej Brytanii i Francji do ostatniego ataku rakietowego na syryjskie cele.   

Rosja zaś, również sprzeciwia się islamskim fundamentalistom. W przeciwieństwie do Zachodu popiera jednak Baszara al-Assada. Kraj ten już czasów zimnej wojny jest blisko związana z Syrią. To w Syrii właśnie istnieje jedyna morska baza Federacji Rosyjskiej. Konflikt w Syrii to także próba pokazania światu, że Rosja znowu liczy się w grze międzynarodowej. 

 

Z kolei Iran to sojusznik Syrii od 1979 rok. Ponadto traktuje on Syrię jako potencjalny bufor w razie wojny z Izraelem. Zaangażowanie Arabii Saudyjskiej (ale także Izraela) w sprawy syryjskie wynika zaś z dążenia do powstrzymania Iranu. 

 

Swoją rolę w Syrii odgrywa także Turcja. Początkowo sprzeciwiała się ona Assadowi i wspierała opozycję. Zmieniła jednak swoje stanowisko, gdy w wyniku destabilizacji wzrośli w siłę syryjscy Kurdowie – sprzymierzeni z wrogą wobec Turcji Robotniczą Partią Kurdystanu.

 

Z kolei Alex Ward z Vox.com twierdzi, że ryzyko wojny rosyjsko-amerykańskiej jest realne, choć niewielkie. Rosyjski odwet prawdopodobnie nastąpi, jeśli wskutek amerykańskich ataków straty poniesie sama Federacja Rosyjska. Tego zaś Amerykanie będą unikać. 11 kwietnia Donald Trump na Twitterze podkreślił, że amerykańsko-rosyjskie relacje są gorsze, niż kiedykolwiek. Zapowiedział jednocześnie, że potrzebna jest współpraca.  

 

 

Źródła: edition.cnn.com / nytimes.com / vox.com /  nationalinterest.org / theatlantic.com 

mjend 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram