29 listopada 2019

Ameryka Południowa: duchowni zaniepokojeni wrzeniem rewolucyjnym całego kontynentu

(Zdjęcie ilustracyjne. Fotograf: Fernando Bizerra Jr / Archiwum: EFE / FORUM)

W związku z wrzeniem rewolucyjnym w Ameryce Południowej, biskupi podejmują szereg działań, by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli. Papież Franciszek, wracając z Japonii do Rzymu zauważył, że wstrząsy na jego rodzimym kontynencie mają miejsce, głównie ze względu na „słabe rządy”.

 

Arcybiskup Miguel Cabrejos Vidarte z Trujillo w Peru, przewodniczący Konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CELAM), wydał kilka oświadczeń w ciągu ostatniego tygodnia, wzywając zarówno przywódców politycznych, jak i obywateli regionu do zachowania spokoju. Jako szef CELAM, Cabrejos powiedział, że organizacja „z wielkim zainteresowaniem śledzi ostatnie wydarzenia o charakterze politycznym i społecznym, które mają miejsce w regionie Ameryki Środkowej”, wzywając partie do „zaprzestania wszelkich form przemocy, niezależnie od tego, skąd ona się bierze i do ciągłego szukania ścieżek dialogu, które pozwolą osiągnąć trwały pokój”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

O sytuacji w krajach latynoskich kilkudziesięciu biskupów z Ameryki Południowej będzie dyskutować podczas Zgromadzenia Sekretariatu Episkopatów Ameryki Środkowej i Panamy (SEDAC) na Kostaryce. Abp Cabrejos wezwał wszystkie kraje, by unikały przemocy i dążyły do ​​wspólnego dobra. W oświadczeniu wydanym w zeszłym tygodniu zatytułowanym „Wspólne chodzenie na rzecz pokoju naszych narodów” duchowny wyraził swoją bliskość z mieszkańcami Ameryki Łacińskiej doświadczającymi „poważnej niestabilności”, szczególnie w Boliwii, Kolumbii, Chile, Ekwadorze, na Haiti, w Nikaragui i Wenezueli.

 

„W ostatnich tygodniach miały miejsce duże mobilizacje mas obywateli, protestujących przeciwko nierównościom i niesprawiedliwościom, które są wynikiem zinstytucjonalizowanego grzechu odwracania się od najbiedniejszych i najbardziej zmarginalizowanych. Te mobilizacje przy wielu okazjach były surowo tłumione” – stwierdził. Określając rewolucyjne wrzenie mianem „znaków czasu”, powiedział, że istnieje „pilna” potrzeba rozpoznania „ścieżek dialogu i pokoju” przy jednoczesnym wprowadzeniu „radykalnej” obrony ludzkiej godności i życia.

 

Pod koniec listopada Cabrejos zwrócił  uwagę na Nikaraguę, która cierpi „zbyt wiele bólu”. Według Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka w ostatnich miesiącach zginęło tam co najmniej 328 osób, ponad 2000 zostało rannych, setki zatrzymano, a około 88 tys. uciekło z kraju. Przez ponad półtora roku Nikaragua była nękana gwałtownymi powstaniami po tym, jak prezydent Daniel Ortega i jego żona Rosario Murillo, która pełni funkcję wiceprezydenta, ogłosili plany obniżenia wysokości emerytur i podniesienia składek pracowników na krajowy system zabezpieczenia społecznego. Natychmiast wybuchły protesty. Gdy rząd wycofał się z propozycji, było już za późno, bo opozycja zmobilizowała masy. Doszło do burd na ulicach. Setki osób zginęło, a tysiące odniosło rany w starciach z siłami prorządowymi.

 

Biskupi w Nikaragui próbowali nawiązać dialog z rządem. Władza jednak odmówiła współpracy. Protestujący chronili się w kościołach. W ubiegłym tygodniu z jednej ze świątyń usunięto kilkanaście osób, które ogłosiły strajk głodowy, domagając się uwolnienia krewnych i bliskich uwięzionych za udział w demonstracjach.

 

W Boliwii w zeszłym miesiącu wybuchły niepokoje polityczne po tym, jak Evo Morales został wybrany na czwartą z kolei kadencję prezydencką, chociaż prawo dopuszcza tylko dwie takie kadencje. Wcześniej zmieniono konstytucję, by Morales mógł dalej rządzić. Jego przeciwnicy zarzucili mu, że sfałszował wybory. Morales zrezygnował 10 listopada po kilku tygodniach zamieszek, protestów i buntu policji. Tymczasowym przywódcą jest Jeanine Áñez Chávez. Wywodzący się z ludności tubylczej prezydent powiedział, że został usunięty w wyniku „prawicowego zamachu stanu”. Od czasu rezygnacji zwolennicy Moralesa wyszli na ulice, domagając się jego powrotu do władzy. 20 listopada senat Boliwii, przy wsparciu partii Moralesa, uchwalił projekt ustawy o przeprowadzeniu nowych wyborów.

 

Jak dotąd szacuje się, że 32 osoby zginęły w wyniku przemocy po wyborach. Blokady ulic zwolenników Moralesa powodują niedobory żywności i paliw w niektórych miastach oraz gwałtowną drożyznę podstawowych produktów żywnościowych. Biskupi boliwijscy początkowo próbowali ułatwić wstępne rozmowy między obu stronami, Obecnie popierają propozycję nowych wyborów, twierdząc, że jest to najlepszy sposób na rozwiązanie problemu.

 

W Kolumbii nowa fala protestów wybuchła w Bogocie 21 listopada wobec rządów prezydenta Ivana Duque Marqueza. To największe w ostatnich latach demonstracje w tym kraju. Ludzie wyrażają niezadowolenie z powodu wzrostu nierówności i niezdolności rządu do walki z korupcją. Rządowa propozycja obniżenia pensji, emerytur i płacy minimalnej zmobilizowała obywateli, obawiających się o swoją przyszłość. Demonstracje są tłumione za pomocą gazu łzawiącego i innych metod. Do tej pory odnotowano co najmniej jeden przypadek śmiertelny 18-letniej licealistki pośród około 250 tys. demonstrantów, którzy wyszli na ulice w zeszłym tygodniu. Protestują studenci, nauczyciele i członkowie związków zawodowych.

 

Na Haiti zamieszki wybuchły sześć miesięcy temu z powodu wysokiej stopy inflacji, planu zwiększenia podatków od paliw i korupcji rządu, który miał rzekomo sprzeniewierzyć około 2,3 miliarda dolarów z wenezuelskiego programu naftowego Petrocaribe.  Chociaż umowa o patronacie początkowo obiecywała, że ​​ze sprzedaży wenezuelskiej ropy będą finansowane programy społeczne i infrastruktura na Haiti, większość pieniędzy nie została rozliczona. W wyniku demonstracji do tej pory zginęło 20 osób. Wezwano do rezygnacji prezydenta Jovenela Moïse’a. Ludzie  borykają się z niedoborami żywności.

 

W Chile, które dotknięte jest jednym z najbardziej doniosłych skandali seksualnych Kościoła katolickiego, do  wyjścia na ulice ludzi zmobilizowały podwyżki cen biletów na metro i inne artykuły. Prezydent Sebastián Piñera początkowo przestraszył się demonstracji i polecił je zdecydowanie stłumić. Doszło do nadużyć policji. Z drugiej strony miały miejsce liczne profanacje i dewastacje kościołów przez demonstrantów. Opozycja oskarżyła prezydenta o stosowanie rozwiązań jak za dyktatury Augusto Pinocheta z ub. wieku. Z powodu zamieszek rząd chilijski został zmuszony odwołać zarówno spotkanie grupy G-20, jak i COP25.

 

W Ekwadorze protesty wybuchły w związku z proponowanym pakietem oszczędnościowym, który spowodowałby wzrost cen paliw. Wysokie ceny benzyny i oleju napędowego są szczególnie dotkliwe dla biednych rolników.

 

Po ogłoszeniu propozycji podwyżek, społeczności tubylcze zablokowały  drogi i ulice miast. Doszło do walk, w wyniku których zginęło około siedmiu osób, a około 1000 innych zostało rannych. W październiku prezydent Lenín Moreno i miejscowi przywódcy zawarli porozumienie kończące zamieszki, w wyniku których Moreno zgodził się wycofać z reform zalecanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

 

W Peru zamieszki wybuchły po tym, jak prezydent Martín Vizcarra rozwiązał kongres. Prezydent i wiceprezydent musieli zrezygnować. Demonstracje zorganizowała opozycyjna partia Ludowych Sił. Jej  lider Keiko Fujimori został aresztowany pod zarzutem korupcji w 2016 r. Jego ojciec, były prezydent Alberto Fujimori, również jest w więzieniu z powodu korupcji. Peru od dziesięcioleci zmaga się z łapówkarstwem i niestabilnością rządów.

 

W poniedziałek Trybunał Konstytucyjny nakazał zwolnienie Keiko Fujimoriego z więzienia, wywołując protesty w peruwiańskiej stolicy. W oświadczeniu z zeszłego tygodnia abp Cabrejos podkreślił, że „tylko dzięki przyjaźni obywatelskiej i zaangażowaniu, solidarności, szczególnie z najbiedniejszymi i najbardziej wykluczonymi, można stawić czoła temu kryzysowi i iść w kierunku pełnej nadziei wspólnej przyszłości”. – Nie powinniśmy tracić serca w promowaniu dialogu na rzecz wspólnego życia, pokoju społecznego i wspólnego dobra – przekonywał, dodając, że „przemocy nie można zwalczać przemocą”.

 

Źródło: cruxnow.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram