2 lipca 2012

Ameryka Południowa: Chiny kopią dołki pod USA

Amerykanie mogą odczuwać obawy podobne do tych, jakie opanowały ich umysły lata temu, gdy Związek Radziecki umieścił na Kubie swe rakiety. Jak pamiętamy, USA gotowe były zlikwidować swoje bazy wojskowe w Turcji, byle tylko sowieci uczynili to samo ze swoimi rakietami. O ile wówczas było to zagrożenie militarne, teraz Chiny, pod samym nosem Ameryki, stworzyły dla niej niebezpieczeństwo ekonomiczne.

 

Chiński premier Wen Jiabao dopiero co zakończył sześciodniową wizytę w Ameryce Południowej. Odwiedził Brazylię, Argentynę, Urugwaj i Paragwaj. Proponował otwarcie dla tych państw linii kredytowej w wysokości 10 miliardów dolarów. Co więcej, kolejnym postulatem Chin, co jest prztyczkiem w nos dla Amerykanów, jest stworzenie największej w regionie, będącej dotychczas strefą wpływów USA, strefy wolnego handlu. Tym, co Amerykanów zaboli najbardziej jest, to, że w ramach tej strefy Chiny chcą się rozliczać w walutach krajowych, a nie w dolarach. Wartość wymiany handlowej, zdaniem przedstawicieli Państwa Środka, ma wzrosnąć w ciągu pięciu lat do 400 miliardów dolarów. Znacząco wzrosła również aktywność inwestycyjna Chin na przestrzeni ostatnich trzech lat. W 2010 r. wartość chińskich inwestycji w Ameryce Południowej przekroczyła 15 miliardów dolarów, a już w następnym roku wyniosła ponad 38 miliardów.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Odkąd świat odszedł od standardu złota, a właściwie od ostatniej jego formy, czyli wymienialności złota na dolara, czemu Stany Zjednoczone zawdzięczały w sporej mierze swą dominującą pozycję na świecie, ponieważ dolar była światową walutą rezerwową, USA musiały poszukać innego źródła swej mocarstwowości. Stała się nim ropa naftowa i umowa z Arabią Saudyjską o rozliczaniu się za ropę tylko w dolarach. Stąd jak niepodległości Stany broniły status quo, by żaden z bliskowschodnich producentów i eksporterów ropy naftowej nie zaczął przyjmować rozliczeń za sprzedaną przez siebie ropę w walucie innej niż dolary.

 

Taki stan rzeczy umożliwiał de facto nakładanie przez USA podatku na cały świat. Perfidnego w swym charakterze, ponieważ polegał on na inflacji, czyli zwiększaniu podaży pieniądza. Skutek, czyli spadek wartości dolara, uniemożliwiał po jakimś czasie państwom, które musiały kupować dolary, nabycie za tą samą ilość dolarów takiej samej ilości dóbr. W mediach nienależących do głównego nurtu można czasem usłyszeć lub przeczytać, że powodem ataku USA na Irak nie była wcale broń biologiczna, której, jak okazało się, Saddam Husajn wcale nie miał, ani też nie ukrył jej w „miejscach niemożliwych do wykrycia”. Iracki dyktator zamierzał dopuścić również euro jako walutę rozliczeniową w kontraktach na ropę.  Podkopywało to pozycję Stanów, nie tylko w regionie, dlatego musiały wkroczyć i przywołać Husajna do porządku, co skończyło się dlań dość drastycznie. Podobnie rzecz ma się z Iranem. Niezależnie od tego, czy buduje on, czy już posiada broń atomową, również chciał odejść od monopolu dolara na rozliczanie ropy naftowej na rzecz pozostałych światowych walut, między innymi chińskiego juana renminbi. Stąd od czasu do czasu media stawiane są w stan podwyższonej gotowości w związku z możliwym atakiem USA i Izraela na Iran. Swoją drogą, ciekawe jest stanowisko największego mocarstwa na świecie w sprawie tego, kto może dysponować bronią nuklearną na Bliskim Wschodzie. Niedopuszczalne jest bowiem to, by posiadało ją jakiekolwiek inne państwo, niż Izrael.

 

Tomasz Tokarski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram