3 lutego 2017

Albania – pół wieku pierwszego ateistycznego kraju na świecie

(Fot. Reuters / Forum)

Jest taki kraj w Europie, gdzie zdecydowana muzułmańska większość żyje z zgodzie z prawosławnymi i katolikami. Nie słychać nawoływania do wprowadzenia szariatu a religijne mniejszości swoje prawa mają zagwarantowane nie tylko na papierze. Jednak zaledwie pół wieku temu było tam zupełnie inaczej. Albania, bo o niej mowa, w roku 1967 została ogłoszona przez komunistycznego dyktatora Envera Hodżę pierwszym na świecie państwem ateistycznym.

 

Dał nam przykład Skanderbeg…

Wesprzyj nas już teraz!

Korzenie dzisiejszej Albanii – co zresztą zaobserwować można na każdym kroku – sięgają czasów starożytnych. W II wieku ziemie te zostały uzależnione od Rzymian, a od końca IV stulecia – przyłączone do Cesarstwa Bizantyjskiego. „Bizantyjskość” Albanii nie jest tak mocno zauważalna jak pobliskiej Macedonii czy Bułgarii, widoczna jednak wyraźniej niż chociażby Bośni. Od VII do XI w. kraj włączony był do dominującej wówczas na Bałkanach Bułgarii.

Pierwsze państwo albańskie powstało stosunkowo późno, bo w wieku XII. Dwieście lat później znalazło się jednak pod okupacją Serbów, zaś pod koniec XV stulecia – Turków. Pozostali oni tam – podobnie jak na całych Bałkanach – przez około pięciu wieków. Albańscy feudałowie dość chętnie przechodzili na islam, gdyż w ten sposób zachowywali swoje posiadłości i wpływy.

Tak jak inne nacje bałkańskie, Albańczycy próbowali wybić się na niepodległość. Symbolem skutecznego przez krótki czas opierania się Turcji osmańskiej był Gjergj Kastrioti Skënderbeu, popularnie znany jako Skanderbeg. W całej historii kraju to najbardziej znana postać, której walka przeciwko Turkom Osmańskim stała się symbolem jedności narodowej. Później zainspirowała zawiązanie nowego państwa albańskiego. W poematach narodowy bohater jest nie tylko obrońcą swojej ojczyzny, ale także chrześcijaństwa. Z kolei dla rodaków wyznających islam, Skanderbeg stał się symbolem związków rodzimej kultury z Europą. W Albanii (ale także w innych krajach półwyspu) wystawiono sporo jego pomników, spośród których za najważniejszy uznać trzeba muzeum na terenie twierdzy w Kruja.

Ostateczne wyzwolenie państwa z jarzma tureckiego nastąpiło w roku 1912. Do wybuchu II wojny światowej Albania pozostawała księstwem, republiką, a potem królestwem. W roku 1939 włoski król Wiktor Emanuel III został ogłoszony także królem Albanii. W latach 1943-1944 kraj znajdował się pod okupacją hitlerowską. W listopadzie 1944 władzę przejęli komuniści. Powstała Ludowa Republika Albanii.

 

Krzyż i półksiężyc zrównane z ziemią

Podczas gdy w sąsiedniej Jugosławii Tity czy nawet w komunistycznej Bułgarii nikomu nie przychodziło do głowy zamykać bądź zrównywać z ziemią kościoły, klasztory czy meczety, mała Albania wydała wojnę wszystkim religiom. Sprawił to Enver Hodża (1908-1985) – polityk, który wrogów zarówno swoich, jak i rządzonego przez siebie państwa widział w każdym zakątku świata.

Od początku XX wieku wyznanie było swoistym wyznacznikiem narodowości – muzułmanie postrzegani byli jako Turcy, prawosławni jako Grecy a nielicznych katolików posądzano o związki z Europą Zachodnią, najczęściej Włochami. Hodża widział w tym poważny problem. Chciał zrobić wszystko, aby religia nie dzieliła narodu.

Pierwsze symptomy wprowadzania państwowego ateizmu pojawiły się już w czasie reformy rolnej z 1945 roku. Przyczyniła się ona do skonfiskowania wielkich majątków należących do grup wyznaniowych, głównie Kościoła katolickiego. Z roku na rok Watykan coraz bardziej przedstawiany był przez reżim jako ostoja faszyzmu i antykomunizmu. Z roku na rok też w szkołach i na uczelniach edukacja prowadzona była w coraz bardziej ateistycznym stylu.

Datą przełomową okazał się 6 lutego 1967 roku. Enver Hodża i partia komunistyczna rozpoczęli akcję o nazwie „Rewolucja ideologiczna i kulturalna”. O swoich pomysłach wojny z religią przywódca poinformował świat podczas swojego słynnego przemówienia w siedzibie ONZ. Efektem akcji miało być zakazanie i zniszczenie wszystkich przejawów wyznawania wiary.

Według różnych źródeł, poczynając od roku 1967, w Albanii zniszczono około 1 800 katolickich miejsc kultu. Dokładnie 50 lat temu zaczęło się prześladowanie i mordowanie duchownych wszystkich wyznań.

Po dojściu do władzy komuniści zabili pięciu biskupów i 115 księży. Pozostałych umieścili w obozach koncentracyjnych. Szacuje się, że w ciągu pół wieku prześladowań pozbawionych życia zostało z powodu wiary 100 tysięcy Albańczyków, pół miliona znalazło się w więzieniach, a dwukrotnie więcej na zesłaniu.

 

Osmański podział zachował się do dziś

To co zapoczątkowane zostało przez Hodżę i wiernych mu ludzi, jeszcze przez dziesięciolecia wpływać będzie na życie współczesnych mieszkańców kraju. Sondaże pokazują, że wśród nacji bałkańskich wciąż najwięcej ateistów mieszka właśnie w Albanii. Jednak trudno nie dostrzec tolerancji i otwartości tamtejszego narodu. Dzięki tym cechom po roku 1989 powoli, stopniowo zainteresowanie Bogiem i wiarą odradza się. Dziś, jadąc przez kraj obserwujemy inne widoki niż w pobliskim Kosowie czy nawet Macedonii. Szczególnie w tym pierwszym kraju, w każdej niemal wiosce naszym oczom objawiają się coraz to wyższe, coraz nowocześniejsze błyszczące minarety meczetów. A jeśli takowych nie widać, z pewnością kosowscy czy macedońscy muzułmanie mają do dyspozycji swój stary, czasami zabytkowy dom modlitw. Podobnie sytuacja wygląda z cerkwiami.

W Albanii jest inaczej. Nowe meczety, cerkwie, znacznie rzadziej kościoły spotkamy w większych miastach czy na ich przedmieściach. Na prowincji wciąż niewiele islamskich i prawosławnych świątyń.

Jak już wspomnieliśmy, współżycie muzułmańskiej większości (sunnici i bektaszyci) z wyznawcami innych religii układa się bezkonfliktowo. Pamiętać jednak należy, że dziś to mahometanie na ogół zajmują najwyższe stanowiska w ośrodkach władzy, w sądownictwie, szkolnictwie czy policji.

Katolików spotkać możemy na północy kraju. Na południu, przy granicy greckiej, mieszkają prawosławni. Środek kraju to domena muzułmanów. Podział taki utrzymuje się od czasów tureckich. Okupanci przekazywali wówczas żyzne, nizinne tereny kraju tym, którzy decydowali się przejść na islam. Prawosławni, a w szczególności katolicy musieli schronić się w mniej dostępnych terenach górskich.

Po czym rozpoznać Albańczyka z północy od tego z południa? Nic prostszego… Nawet zupełnie niewtajemniczeni w podstawy miejscowego języka słysząc w wymowie niemal amerykańskie „r” łatwo poznają mieszkańca północnej części kraju. Z dużo dozą prawdopodobieństwa będzie to Albańczyk-katolik.

 

Ikona z meczetem, muzułmanie budują kościół

Pokojowe współistnienie islamu i chrześcijaństwa widać na każdym kroku. W szybko rozwijającym się Durres na centralnym placu miasta stoi złocisty meczet. Zbudowany w roku 1931, zamknięty w 1967 przez Hodżę, zniszczony w 1979 przez trzęsienie ziemi, odbudowany w latach 90. Typowy dla Albanii „meczetowy życiorys”. Ale znamienne jest to, co możemy obejrzeć w oszklonych pomieszczeniach pod gmachem. Władze Durres przy współpracy z muftijatem (muzułmańska jednostka administracyjna) zorganizowały tam wystawę fotografii z kanonizacji Matki Teresy z Kalkuty – tak, na terenie jednego z większych, czynnych albańskich meczetów.

Innym przykładem religijnej tolerancji jest historia parafii pod wezwaniem świętego Mikołaja koło Tirany. W roku 1992 muzułmańska społeczność miasteczka zwróciła się do władz z prośbą o zezwolenia na odbudowę zniszczonego przez Hodżę kościoła. Z zezwoleniem problemów nie było, a wyznawcy islamu pomogli jeszcze odbudować piękną katolicką świątynię.

Przez dwa dni w tygodniu, w piątki i niedziele albańskie świątynie tętnią życiem. W piątki, w odróżnieniu od pozostałych dni tygodnia, zapełniają się wiernymi meczety. Od czerwca do września w odnawianym, niewielkim kościele świętej Łucji w Durres także niełatwo o wolne miejsca. Z tą tylko różnicą, że na jedynej niedzielnej Mszy świętej blisko 90 procent wiernych to… polscy turyści. Młody albański ksiądz nie mówi jeszcze w naszym języku. Zwracając się po angielsku do rodaków powiedział jednak: – Wybaczcie, jeszcze nie mówię po polsku. Ale pozdrawiam serdecznie przybyłych tu Polaków.


Albański Kościół katolicki czeka na misjonarzy. Bardzo potrzebne są też osoby świeckie. Aby zakończyć budowę kościołów i kaplic, niezbędne jest stałe wsparcie finansowe.

Sto metrów od kościoła katolickiego w Durres stoi zbudowana po roku 1989, znacznie większa prawosławna cerkiew pod wezwaniem świętego Pawła. W niedzielne południe, także na jedynym nabożeństwie, wiernych jest mniej więcej tyle samo co w kościele świętej Łucji. Słychać głównie albański, rzadziej grecki. To bynajmniej nie turyści z Hellady, a rdzenni mieszkańcy portowego miasta.

 

Wizje i rozdroża

Przyszłość Albanii jest niejasna. Ponieważ to kraj o przewadze ludności wyznającej islam, nie brakuje tam ludzi wspierających działania Państwa Islamskiego i jego wizji świata. W porównaniu jednak z pobliskim Kosowem czy przede wszystkim Bośnią i Hercegowiną, w Albanii dżihadystom bardziej się „kibicuje” niż decyduje na walkę z czarną flagą oraz surami Koranu w ręce. W porównaniu do Kosowa czy BiH, liczba Albańczyków, którzy zdecydowali się wyjechać walczyć na Bliski Wschód, jest wyraźnie mniejsza. Władze w Tiranie sprawiają wrażenie lepiej (niż w Sarajewie czy Prisztinie) radzących sobie z działającymi przy meczetach i szkółkach koranicznych nieformalnymi grupami młodych mężczyzn zafascynowanych ideami dżihadu.

O tym, że w Albanii działają komórki terrorystyczne niczym nie różniące się od arabskich, przekonaliśmy się jesienią ubiegłego roku. Miejscowa federacja piłkarska była zmuszona zmienić arenę meczu z Izraelem w ramach eliminacji Mistrzostw Świata 2018. Policja zatrzymała czterech mężczyzn, którzy mieli w czasie spotkania dokonać ataku terrorystycznego. Władze przyznały, że zatrzymane osoby regularnie odwiedzały znajdujący się na przedmieściach stolicy kraju meczet – od roku zamknięty.

Tylko naiwny uwierzy dziś, że Albanii nie zależy na połączeniu z Kosowem. Premier kraju Edi Rama wielokrotnie oznajmiał, iż jest to nieuchronne i stanowi tylko kwestię czasu. Oznaczać będzie jednak przejęcie w spadku bolączek kraju, przez wielu wciąż nieuznawanego za niepodległe państwo. Także kraju, którego mieszkańcy chętniej czynnie wspierają Państwo Islamskie. Kosowo to dziś gospodarczy bankrut z bezrobociem sięgającym 35 procent. Nie tak dawno zasłynęło z bogacenia się handlem ludzkimi organami. Wielu Kosowian dziś marzy o emigracji na Zachód. Nie brakuje takich, którzy z imigrantami spoza Europy wspólnie maszerują do wymarzonych Niemiec czy Szwecji. Na połączenie Albanii i Kosowa bardzo niechętnie spogląda Serbia.

Problem kolejny to słabnąca, „skulona” dziś sąsiednia Macedonia – kraj, w którym mniejszość albańska przestaje powoli być mniejszością. Dwa lata temu, podczas akcji terrorystów w miasteczku Kumanovo koło Skopje, Albańczycy i Kosowianie próbowali zbrojnie przejąć kontrolę nad najważniejszymi organami miasta. W czasie wymiany ognia zginęło ponad 50 osób. Wiele budynków spalono. Policja i wojsko małej Macedonii w potyczce z agresorem zdały egzamin, ale czy tak samo będzie następnym razem?

 

Chrystian Ślusarczyk

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie