27 września 2019

Afrykanie boją się eksperymentalnej szczepionki. Przekona ich katolicka organizacja?

(źródło: pixabay.com)

Afrykanie po latach prowadzenia przez zagraniczne instytucje polityki depopulacyjnej, obawiają się szczepień. Katolicka agencja ma pomóc w przekonaniu ich do porzucenia „mitów dotyczących szczepionek”, by przetestować drugą szczepionkę przeciwko Eboli.

 

Catholic Relief Service – wiodąca amerykańska katolicka agencja pomocowa będzie usiłowała przekonać mieszkańców Demokratycznej Republiki Konga do przyjęcia nowych eksperymentalnych szczepionek przeciwko Eboli wprowadzanych przez Światową Organizację Zdrowia. CRS, pozostająca pod nadzorem episkopatu amerykańskiego, rozpoczęła projekt we wschodniej części Konga. Organizacja chce powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa Eboli. – CRS opiera się na istniejących relacjach z liderami społeczności – w tym z  kapłanami, pastorami, imamami, młodzieżą i nauczycielami – którzy odgrywają kluczową rolę w walce z wirusem Ebola i ratowaniem życia – wyjaśnił Samuel Phelps, przedstawiciel regionalny organizacji na Afrykę Środkową.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Od czasu wybuchu epidemii w sierpniu 2018 r. ponad 200 tys. osób otrzymało dawki szczepionki firmy Merck, która będzie nadal stosowana w Kongo. Oenzetowska agenda – WHO – właśnie poinformowała, że ​​druga szczepionka wyprodukowana przez Johnson & Johnson będzie stosowana od października na obszarach, gdzie Ebola nie rozprzestrzenia się aktywnie. Do tej pory z powodu epidemii Eboli zmarło 2100 osób. Są też nowe przypadki zarażeń – około 3030 osób.

 

Phelps wyjaśnił, że ponad 600 liderów społeczności zostanie przeszkolonych przez CRS w zakresie sposobów skutecznego przekazywania ważnych komunikatów zdrowotnych dotyczących mycia rąk i innych inicjatyw mających na celu zmniejszenie narażenia na Ebolę i „obalenie mitów” odnośnie szczepień.  – Pomoc CRS przyczyni się do wysiłków na rzecz zwiększenia środków ograniczających tę śmiertelną i złożoną epidemię – mówił.

 

Oliver Hughes, szef programów CRS dla wschodniego Konga ubolewał, że szczepienia, które miałyby zapobiegać nowym przypadkom zakażenia, utrudniają „kampanie dezinformacyjne, wzbudzające podejrzenia wśród ludności cywilnej”. – Część działań CRS dotyczących szczepionek na całym świecie polega na korygowaniu mitów dotyczących szczepionek, rozwiązywaniu problemów związanych ze szczepionkami i zachęcaniu ludzi do szczepień – wyjaśnił.

 

Phelps dodał, że praca humanitarna w regionie Konga graniczącym z Rwandą jest zawsze wyzwaniem „ze względu na delikatne środowisko bezpieczeństwa wywołane walkami między milicjami a siłami bezpieczeństwa”. – Wyzwanie dotarcia do odizolowanych społeczności w regionie, w którym lokalna infrastruktura została zniszczona po latach konfliktu, jest również trudnym celem do osiągnięcia – podkreślił.  

 

Hughes zauważył, że „wschodnia część Demokratycznej Republiki Konga pogrążona jest w konfliktach od kilku pokoleń, szczególnie dotkliwie odczuwając przemoc od połowy lat 90. i początku XXI wieku”. Obecnie ponad 130 grup zbrojnych w prowincjach Północnego Kivu i Południowego Kivu walczy z wielu różnych powodów. Na obszarach Kongo – bardzo bogatego w niezwykle rzadkie i cenne dziś minerały dla wysokich technologii – operują milicje opłacane przez wielkie korporacje.  

 

Oprócz kruchego środowiska bezpieczeństwa, Hughes mówił, że poważnym wyzwaniem są lokalne wierzenia czy pogłoski dotyczące pochodzenia choroby Ebola. Stanowią one jedną z barier w przekonaniu ludzi do pójścia do szpitali i ośrodków zdrowia. – Zaangażowanie lokalnych liderów i samych społeczności lokalnych w wysiłki komunikacyjne, mające na celu promowanie zmiany zachowań, jest jednym z najbardziej skutecznych sposobów ograniczenia narażenia na Ebolę i przenoszenia się wirusa. Jest to również najskuteczniejszy sposób na obalenie mitów napędzających transmisję. CRS i Caritas Goma współpracują z liderami religijnymi i opiniotwórczymi osobami, aby przewodzić tym wysiłkom – mówił Hughes.

 

Dodał, że specjalnie powołane zespoły kongijskich pracowników służby zdrowia, wspierane przez organizacje międzynarodowe, codziennie śledzą dziesiątki kontaktów pacjentów zarażonych wirusem Ebola, często w trudnym terenie, a czasami w obszarach dotkniętych konfliktami, Te osoby monitorują potencjalnie zarażonych przez co najmniej trzy tygodnie – czas potrzebny na ujawnienie objawów choroby. – Jeśli uda się skutecznie znaleźć te osoby i odpowiednio wcześnie podać im szczepionkę, rozprzestrzenianie się choroby może być ograniczone – kontynuował. – Ale ci, którzy decydują się nie zgłaszać objawów i stają się objawowi w domu lub w swoich społecznościach, ryzykują zarażeniem innych – dodał. Specjalne zespołu medyczne śledzą i identyfikują potencjalnie zarażone osoby, by je odizolować i nie trafiły one do ośrodków, gdzie mogłyby zarazić pracowników służby zdrowia.

 

Tymczasem biskup Willy Ngumbi Ngengele z Gomy we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga z zadowoleniem przyjął wiadomość, że w regionie zostanie udostępniona druga szczepionka. – Cieszymy się z cudów nauk medycznych, szukających szczepionki na tę śmiertelną chorobę – oznajmił. Ostrzegł jednak, że bez zaufania do pracowników służby zdrowia, kampania szczepień zakończy się niepowodzeniem. – Lekarstwo nie daje nadziei, jeśli ludzie boją się i nie ufają zespołom podającym lek. Bez takiej pracy ze strony wspólnot wyznaniowych, które cieszą się zaufaniem miejscowej ludności, setki, jeśli nie tysiące, umrze z powodu Eboli, a choroba może wymknąć się spod kontroli – ostrzegał hierarcha.

 

Bp Ngumbi Ngengele powiedział, że Kościół może odegrać kluczową rolę w budowaniu tego zaufania, zauważając, że brak zaangażowania Kościoła od samego początku spowodował atak ludzi na zespoły reagowania, a nawet spalenie ośrodków leczenia Eboli. – Możemy odegrać istotną rolę jako przywódcy wiary, powstrzymując rozprzestrzenianie się tej przerażającej choroby – konkludował.  

 

Wyścig o opracowanie metod leczenia wirusa Ebola przyspieszył od czasu największej w historii epidemii, która dotknęła Afrykę Zachodnią w latach 2014–2016. Naukowcy, którzy odpowiedzieli na trwający wybuch epidemii w Demokratycznej Republice Konga zarejestrowali ponad 500 uczestników bezprecedensowego badania z udziałem eksperymentalnych leków. Zaszczepiono prawie 170 tys. osób i zsekwencjonowano genomy ponad 270 próbek wirusa Ebola pobranych od chorych.

 

WHO w 2018 r. ogłosiła, że epidemia stanowi „zagrożenie zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym”.

 

Jean Jacques Muyembe Tamfum, mikrobiolog, który pomógł odkryć Ebolę i obecnie kieruje Krajowym Instytutem Badań Biomedycznych (INRB) w Kinszasie po raz pierwszy zetknął się z Ebolą w 1976 r., badając przyczyny śmierci w Yambuku, wiosce na północy DRK. Kiedy zbierał krew od chorych, zauważył, że ich rany nie zakrzepły. – Moje palce były pokryte krwią – mówił. Próbki zostały wysłane do laboratoriów w Antwerpii w Belgii i Atlancie w stanie Georgia, gdzie wirusolodzy wyizolowali Ebolę i nazwali ją od rzeki w Yambuku.

 

Naukowcy niewiele wiedzieli o wirusie do 1995 r., gdy wybuchła epidemia w Kikwit w DRK i spowodowała śmierć 245 osób w ciągu sześciu miesięcy. Muyembe, Heymann i inni badacze udokumentowali, w jaki sposób wirus powoduje wewnętrzny krwotok i uszkodzenia narządów. Próbowali oni przetaczać krew od ludzi, którzy przezwyciężyli Ebolę, bogatych w przeciwciała przeciwko wirusowi. Późniejsze badania na małpach w amerykańskim Narodowym Instytucie Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) w Bethesda w stanie Maryland nie dały rezultatu, ale Muyembe nie rezygnował z dalszych prac. W 2006 roku wysłał dwóch ocalałych z Kikwit do NIAID, gdzie badacze – w tym Mulangu – izolowali i badali przeciwciała ochotników. Jeden z testowanych leków stosowanych podczas ostatniej epidemii – mAb114 – jest oparty na przeciwciałach tych, którzy przeżyli w Kikwit.

 

Lek ten był jednym z kilku zatwierdzonych przez rząd DRK na krótko przed ogłoszeniem wybuchu epidemii w sierpniu 2018 r. Uwzględniono również dwa inne medykamenty- ZMapp i REGN – EB3 – oraz lek przeciwwirusowy, remdesivir. Naukowcy jednak nalegali na badanie kliniczne, aby ustalić, która terapia działa najlepiej. Ostatecznie opracowano plan randomizowanego badania klinicznego, które porównuje efekty działania czterech leków.

Badania utrudnia nieufność mieszkańców. Jedna popularna plotka głosi, że pracownicy służb zdrowia wstrzykują ludziom śmiercionośne substancje w ośrodkach leczenia i miejscach szczepień.

 

Według WHO te plotki podsyciły prawie 200 ataków na centra leczenia. Są ofiary śmiertelne i wielu rannych. Śmiertelność w centrach leczenia Eboli, gdzie wszyscy pacjenci otrzymują jeden z eksperymentalnych leków, wynosi 35–40 proc. w porównaniu z 67 proc. w pozostałej populacji. Przemoc utrudnia szczepienia. Kilka miesięcy temu Diallo Abdourahamane, koordynator WHO ds. szczepionek przeciw Eboli, słyszał o mężczyźnie z miasta Katwa, którego zaszczepiono eksperymentalną szczepionką Merck. Mężczyzna powiedział sceptycznym obserwatorom, że szczepionka chroni przed chorobą.  – Ale po odejściu zespołu medycznego – kontynuował Abdourahamane – sąsiedzi przyszli i otoczyli go nocą. Powiedzieli „Jesteś tym, który pomaga sprowadzać Ebolę do naszego regionu” – i zabili go.

 

To traumatyczne doświadczenie skłoniło Abdourahamane’a i jego współpracowników do zmiany sposobu szczepienia ludzi. Oryginalna strategia, którą Abdourahamane zastosował z tą samą szczepionką w Gwinei w 2016 r. polegała na utworzeniu miejsca szczepień w pobliżu domów osób chorych i zaoferowaniu im zastrzyku. Teraz dają opcję szczepienia w sąsiednich miastach, z dala od „wścibskich oczu”. Zespół opracował także strategię szczepienia ludzi, gdy przemoc sprawia, że ​​śledzenie kontaktów jest zbyt ryzykowne. Ewoluowała ona, gdy Ebola zaczęła się rozprzestrzeniać wśród grup milicji Mai-Mai we wschodniej części DRK. „Jeśli zaakceptują szczepienia, zwykle nie chcą, abyśmy przybyli z ochroną”, co oznacza żołnierzy i policjantów, mówi Abdourahamane. „Więc przychodzimy bez ochronny, ale nie zostajemy na długo” – tłumaczył.

 

Ataki na osoby, które przezwyciężyły chorobę udaremniły plany sekwencjonowania genomów wirusa Ebola w Katwie. Tamtejsze centrum leczenia Eboli zostało podpalone w lutym, a w kwietniu zabito epidemiologa WHO w pobliskim mieście Butembo. Wirus Ebola powoduje rozszczelnienie naczyń krwionośnych i niewydolność krążenia, która przyczynia się do niedoboru tlenu w narządach, co prowadzi do szoku i niewydolności wielu narządów. Rozprzestrzenia się bezpośrednio między ludźmi poprzez zakażoną krew, pot i wymiociny. Szczepionka nie pomoże osobom, które są już zainfekowane wirusem.

 

Firma Merck, która ma obecnie 245 tys. dawek dostępnych do wysyłki z magazynów w USA o kontrolowanej temperaturze, ma nadzieję na potrojenie skumulowanej podaży do około 900 tys. dawek w ciągu następnych 18 miesięcy. Jednak wraz z rozprzestrzenianiem się epidemii niektóre modele przewidują, że obecny zapas może zostać szybciej wyczerpany. Produkcja szczepionki trwa około roku – co oznacza, że ​​region może doświadczyć kilkumiesięcznej przerwy, zanim nowa partia szczepionek będzie gotowa.

 

Komitet doraźny Światowej Organizacji Zdrowia uznał obecny zapas „niewystarczającym” i prosił inne kraje oraz producentów o „natychmiastowe podjęcie wszelkich działań w celu zwiększenia dostaw”. Merck chce przenieść produkcję szczepionki z USA do nowej fabryki w Niemczech, która nie uzyskała jeszcze zgody organów nadzoru na zwiększenie produkcji.

 

Grupa doradcza WHO ds. szczepień (SAGE) zaleciła w maju, by urzędnicy służby zdrowia podzielili każdą z dostępnych dawek na połowę w celu zaszczepienia większej liczby osób. Pamela Eisele, rzeczniczka Merck, powiedziała, że ​​dane pokazujące skuteczność szczepionki oparte są na dawce 1 mililitra. Wyjaśniła, że rozumie wyjątkowe okoliczności, które doprowadziły do ​​wydania tymczasowej rekomendacji przez SAGE i chociaż ta decyzja nie podoba się jej firmie, to ją szanują – komentowała. W maju WHO zaleciła stosowanie niesprawdzonej szczepionki Johnson & Johnson.

 

Źródło: cruxnow.com, nature.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 675 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram