10 lipca 2019

Afera Darrocha – skandal dyplomatyczny pomiędzy Wielką Brytanią a USA

(Fot. Reuters / Forum)

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump nazwał we wtorek brytyjskiego ambasadora Kima Darrocha „bardzo głupim facetem”. To odpowiedź amerykańskiego lidera na drwiny z jego osoby przedstawiciela Wielkiej Brytanii, który sugerował, że ​​Trump jest „nieudolny” i „niekompetentny”, a jego rządy zakończą się „hańbą”. W tle tego mocnego spięcia widnieje jednak wiele cennych informacji dotyczących polityki amerykańskiej oraz globalnej.

 

W środę Kim Darroch złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Dymisja zwieńczyła gwałtowną dyplomatyczną burzę. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Szurnięty ambasador, którego Wielka Brytania narzuciła USA, nie jest kimś, kim bylibyśmy zachwyceni” – napisał Trump na Twitterze. 

 

Przywódca USA polecił Darrochowi, czołowemu brytyjskiemu dyplomacie z tzw. establishmentu, pełniącemu swoją misję w Waszyngtonie od 2016 roku, że „powinien prawić swojemu krajowi i rozmawiać z premier [Theresą] May o nieudanych negocjacjach w sprawie brexitu, a nie denerwować się moją krytyką tego, jak źle załatwiono tę sprawę. Powiedziałem @theresa_may, jak to załatwić, ale ona wybrała własny głupi sposób i nie była w stanie tego zrobić. Katastrofa! ” – tweetował prezydent.

Trump dodał: „Nie znam ambasadora, ale powiedziano mi, że jest nadętym głupcem. Powiedzcie mu, że Stany Zjednoczone mają teraz najlepszą Gospodarkę i Wojsko na całym świecie”.

 

Te niedyplomatyczne wpisy Trumpa wkrótce po ich pojawieniu się skomentował minister spraw zagranicznych rządu w Londynie Jeremy Hunt, mówiąc, że komentarze na temat May i Wielkiej Brytanii były „lekceważące i złe”. Szef dyplomacji podkreślił, że o ile zostanie brytyjskim premierem, gdy May odejdzie z urzędu pod koniec miesiąca, zatrzyma Darrocha jako ambasadora w Waszyngtonie.

 

Szef brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych zaznaczył, iż amerykańscy dyplomaci stacjonujący za granicą także mają w zwyczaju wyrażanie swoich prywatnych opinii w rozmowach z sekretarzem stanu Mikiem Pompeo, podobnie jak brytyjscy wysłannicy zgłaszają swoje zdanie do Londynu. – Jednak sojusznicy muszą traktować się nawzajem z szacunkiem – przekonywał.

 

W poniedziałek Trump powiedział, że „nie będzie już zajmował się” Darrochem, twierdząc, że „nie jest lubiany w USA”.

 

Następnie jeszcze tego samego dnia urzędnik Białego Domu potwierdził, że ambasadora nie zaproszono na kolację, którą organizował sekretarz skarbu Steven Mnuchin w związku z wizytą emira z Kataru.

 

„Darroch-leaks” zagraża sojuszowi

Kilka dni temu brytyjskie media opublikowały zaszyfrowane prywatne noty ambasadora w Waszyngtonie – od 20 października 2017 roku do chwili obecnej. Podczas uroczystej kolacji z przedstawicielami National Economists Club w ambasadzie brytyjskiej niepochlebnie wypowiadał się on o Trumpie i jego ekipie.

 

Londyn, od dawna najbliższy amerykański sojusznik, był zakłopotany ujawnieniem tych ocen Trumpa, ale nie zaprzeczył ich prawdziwości.

 

Rzecznik May, James Slack powiedział dziennikarzom: – Nawiązaliśmy kontakt z administracją Trumpa, przedstawiając nasz pogląd. Uważamy, że wyciek jest nie do przyjęcia. Oczywiście jest nam przykro, że tak się stało.

 

Minister handlu Liam Fox, który jest właśnie z wizytą w Waszyngtonie, tłumaczył dla radia BBC, że przeprosi Ivankę Trump, córkę prezydenta i jednego z jego doradców.

 

Złośliwe wycieki tego rodzaju… mogą w rzeczywistości zaszkodzić naszemu sojuszowi, co może wpłynąć na nasze szersze interesy bezpieczeństwa – ocenił.

 

Ujawnione notatki były przeznaczone dla brytyjskich ministrów i urzędników. Londyn szuka źródła przecieku. Zgodnie z ustawą o tajemnicy państwowej, zabrania się ujawniania materiałów niejawnych, chociaż do ścigania podejrzanych osób z tego powodu dochodzi rzadko.

 

Jedna z ujawnionych notatek głosiła: „Naprawdę nie wierzymy, że ta administracja stanie się znacznie bardziej normalna; mniej dysfunkcyjna; mniej nieprzewidywalna; mniej rozdarta wewnętrznymi walkami frakcyjnymi”.

 

Kim Darroch, którego broniła Theresa May, opisał amerykańskiego przywódcę jako „nieudolnego i niekompetentnego”.

 

Druzgocąca recenzja prezydentury

Brytyjski ambasador w USA był kiedyś sojusznikiem Białego Domu i przyjacielem zięcia Trumpa, ale po tym, jak został poproszony o napisanie oceny, która następnie stała się publiczna, sytuacja wokół niego stała się napięta.

 

Niejawne z założenia materiały, opublikowane przez „Daily Mail” wskazują, że „kariera Trumpa może skończyć się hańbą”. Zdaniem Darrocha, w Białym Domu toczy się walka frakcyjna „na noże”. Sam prezydent – w jego ocenie – jest „nieudolny” i „niekompetentny”. Zirytowany amerykański lider w odpowiedzi tweetował w poniedziałek: „Nie będziemy już z nim rozmawiać”.

 

Wielka Brytania szybko przeprosiła za incydent i próbowała wyciszyć sprawę. Chociaż jest ona z pewnością trudna politycznie dla Londynu, opublikowane materiały w ocenie niektórych analityków wskazują, że „powinny słusznie być powodem wstydu także dla Partii Republikańskiej i dla wszystkich tych, którzy współpracują z Trumpem”.

 

Komentarze Darrocha na temat prezydenta były kłopotliwe dla urzędników po obu stronach sporu politycznego w USA. Szefostwo Partii Republikańskiej w stu procentach stoi po stronie Trumpa, bez względu na to, jakie błędy popełni lub jak szkodliwe by to było dla partii. Darroch był osobiście związany z rodziną dzisiejszego adwersarza, dobrze znał jego córkę Ivankę. Zauważył, że „strażnicy” w Białym Domu są tak samo podatni na pochlebstwa jak Trump.

 

Zdaniem Darrocha, cała obecna amerykańska prezydentura doświadczyła serii „upadków” i „hańby” i to się już nie zmieni. Sam prezydent wraz z zięciem mogą zaś być zadłużeni u „podejrzanych Rosjan”.

Były już ambasador uważa: polityka gospodarcza prezydenta może zniszczyć światowy system handlu zaś, według niektórych głosów, Trump naprawdę będzie chciał zaatakować Iran.

 

Darroch już w 2017 r. przestrzegał, że mimo pogrążenia prezydenta w skandalach, może on „wyłonić się z płomieni, poobijany, ale nienaruszony, jak [Arnold] Schwarzenegger w końcowych scenach Terminatora”.

 

Chaos i nieprzewidywalność

Opublikowane archiwa waszyngtońskiego ex-ambasadora obejmują okres od 2017 r. do chwili obecnej i odnoszą się do wielu kwestii – od polityki Trumpa na Bliskim Wschodzie po jego plany reelekcji w 2020 r.

 

Jedna z relacji sugeruje, że Trump dysponuje „wiarygodną ścieżką” do wygrania drugiej kadencji w Białym Domu, starając się o poparcie „prawie wyłącznie białych”.

 

Najbardziej kontrowersyjnym dokumentem jest jednak list do doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, Sir Marka Sedwilla, wysłany 22 czerwca 2017 roku – a więc po 150 dniach urzędowania administracji Trumpa – i skierowany do ściśle ograniczonej liczby starszych urzędników na Downing Street oraz w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

 

Dokument, wysłany przed dyskusją Rady Bezpieczeństwa Narodowego na temat relacji brytyjsko-amerykańskich, przedstawia choleryczną osobowość prezydenta i styl jego przywództwa.

 

Mówi, że doniesienia medialne o „błędnym konflikcie i chaosie” w Białym Domu – odrzucone przez Trumpa jako „fałszywe wiadomości” – są „w większości prawdziwe”.

 

Odnosząc się do zarzutów o zmowę między obozem Trumpa a Rosją, ambasador zasugerował: „Nie można wykluczyć najgorszego”.

 

Jedna z notatek, wysłana przez Sir Kima 22 czerwca odnosi się do „niespójnej, chaotycznej” polityki USA-Iran, komentując: „Jest mało prawdopodobne, że polityka USA wobec Iranu stanie się w najbliższym czasie bardziej spójna. Ta administracja jest podzielona”.

 

Korespondencja zawiera również telegramy dyplomatyczne znane pod nazwą „DipTel” w żargonie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, informujące Downing Street o wydarzeniach politycznych w USA i zawierające komentarze do polityki zagranicznej Trumpa.

 

Depesze ujawniają szczegóły bardzo delikatnych negocjacji dotyczących wysiłków na rzecz ograniczenia irańskiego programu broni nuklearnej, a także chaosu w Białym Domu w związku z niedawnymi atakami na tankowce w Cieśninie Ormuz.

 

Darroch zakwestionował ostatnie twierdzenie Trumpa, że ​​zrezygnował z ataku rakietowego na Iran, ponieważ spowodowałoby to przewidywalną śmierć 150 osób. „Bardziej prawdopodobne jest, że nigdy nie był w pełni zaangażowany i że martwił się tym, jak ta pozorna zmiana obietnic z kampanii z 2016 r. będzie wyglądać w roku 2020” – zasugerował dyplomata. Ostrzegł jednak, że wskutek narastającego napięcia, w razie gdyby zginął jakiś Amerykanin, Trump może zmienić zdanie i rozpętać wojnę z Teheranem.

 

Kolejna notatka, wysłana 10 czerwca, ostrzega przed napięciami w związku z brexitem: „W miarę rozwoju naszej agendy pogłębiania i umacniania porozumień handlowych, mogą pojawić się rozbieżności w podejściu do zmian klimatycznych, wolności mediów i kary śmierci” – raportował.

 

Brytyjskie lobby

Wyciek jest bardzo nietypowy i rodzi nowe pytania o morale w służbie cywilnej. Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że brexit został skrajnie upolityczniony i urzędnicy, którzy prywatnie popierają opuszczenie struktur unijnych, oskarżają służby cywilne o próbę powstrzymania Wielkiej Brytanii przed wyjściem z UE.

 

Darroch, który został ambasadorem Wielkiej Brytanii w Waszyngtonie w styczniu 2016 r., był stałym przedstawicielem swego państwa w Brukseli. Powszechnie uważany jest za człowieka popierającego zdecydowanie integrację europejską.

 

W poufnej notatce – oznaczonej klauzulą „wrażliwe” najważniejszy do środy dyplomata brytyjski oskarżył Trumpa o „promieniującą niepewność”, wypełnianie przemówień „fałszywymi twierdzeniami i wymyślonymi statystykami”, niemal całkowity brak osiągnięć w zakresie polityki wewnętrznej.

 

Sir Kim podkreślił, że Ameryka jest nadal partnerem nr 1 Wielkiej Brytanii, a „więzi kulturowe i historyczne” między obydwoma krajami są „głębokie”. Londyn potrzebuje Ameryki jako rynku eksportowego, do współpracy w dziedzinie obronności i wywiadu, i w sprawie nowej umowy handlowej po ewentualnym brexicie.

 

Dodał jednak: „Jak widać, naprawdę nie wierzymy, że ta administracja stanie się znacznie bardziej normalna; mniej dysfunkcjonalna, mniej nieprzewidywalna, mniej rozdarta, mniej dyplomatycznie niezdarna i nieudolna”.

 

Dlatego Darroch opracował trzypunktowy przewodnik dla brytyjskich polityków i urzędników. Poinstruował ich, jak powinni poradzić sobie z tym najbardziej nieprzewidywalnym prezydentem. Jego pierwszą sugestią było „zalanie strefy”, co oznaczało wywieranie wpływu na jak najwięcej kluczowych doradców prezydenta.

 

Sir Kim powiedział, że Trump spędza całe dnie w Gabinecie Owalnym, prosząc zespół Białego Domu, członków gabinetu i starszych republikanów o opinie „w tej chwili”.

 

Ale, co najważniejsze, dyplomata podkreślił również, jak prezydent spędza wieczory, dzwoniąc do przyjaciół spoza administracji i „szukając wzmocnienia lub innego podejścia”. Wielu z tych przyjaciół znajduje się pod wpływem Brytyjczyków, chwalił się Sir Kim.

 

„Ważne jest, aby zalać strefę: chcesz, aby jak najwięcej osób, z którymi Trump się konsultuje, udzieliło mu tej samej odpowiedzi” – napisał. „Musimy więc być kreatywni, wykorzystując wszystkie dostępne nam kanały poprzez nasze relacje z jego gabinetem, personelem Białego Domu i nasze kontakty z jego zewnętrznymi przyjaciółmi” – tłumaczył.

 

Drugim zaleceniem Sir Kima było, aby Theresa May częściej dzwoniła do Trumpa, podkreślając, że „nie ma spójnego wiarygodnego substytutu dla osobistego telefonu od premiera”.

 

„Prezydent szanuje ją i lubi” – dodał. „Wiem, że rozmawiali już kilka razy. Ale idealnie byłoby, by rozmawiali dwa lub trzy razy w miesiącu, jeśli nie więcej”.

 

Trzecia wskazówka sugerowała nakłonienie brytyjskich polityków i urzędników do obfitego schlebiania prezydentowi, łasemu na pochlebstwa.

 

„Musisz zacząć chwalić go za coś, co zrobił niedawno” – poradził. „Kiedy tylko jest to możliwe, musisz przedstawić to jako zwycięstwo”. W komentarzach, które można uznać za wysoce protekcjonalne, Sir Kim radził również swoim szefom, aby ich opinie były „prostolinijne” i „nawet tępe”, dodając: „jak powiedział mi starszy doradca Białego Domu, że nie wywrze się pozytywnego wpływu na prezydencie subtelnymi i niejasnymi uwagami”.

 

Taka surowa ocena ujawnia skalę troski na najwyższym szczeblu w brytyjskim rządzie odnośnie Trumpa. Do lata 2017 roku amerykański prezydent zerwał porozumienie paryskie dotyczące klimatu, naruszył kluczowe międzynarodowe umowy handlowe i rozpoczął atak przeciwko Syrii.

 

Jednak, podczas gdy Trump robił raban na scenie światowej, jego program polityki wewnętrznej nie pojawiał się nigdzie – uważa Sir Kim.

 

„Z głównych obietnic kampanii nie zbudowano ani całego muru, zarządzenia wykonawcze dotyczące zakazów podróży z krajów muzułmańskich zostały zablokowane przez sądy państwowe, reforma podatkowa i pakiet infrastrukturalny zostały przesunięte, a uchylenie i zastąpienie Obamacare jest na ostrzu noża” – napisał Sir Kim.

 

W Białym Domu idzie „na noże”?

Poufny list Sir Kima, wysłany do Sedwilla, który jest teraz także sekretarzem gabinetu w dniu 22 czerwca 2017 r. nie oszczędza w ocenie wad osobowości prezydenta i chaosu jego administracji.

Autor podkreślił, w jaki sposób administracja jest targana od samego początku walkami wewnętrznymi, zalana skandalami i jaki chaos panuje w Białym Domu. „Wszystko to, w taki czy inny sposób, jest związane z Rosją” – sugerował.

 

I chociaż prezydent wyśmiałby medialne opowieści o takim chaosie jako fake newsy, Sir Kim prywatnie doradzał swoim szefom w Londynie, by wierzyli w to, co czytają w gazetach. „Sądzimy, że historie o walce na noże w Białym Domu są w większości prawdziwe: wiele źródeł i naszych kontaktów w Białym Domu to potwierdza. Jest to wyjątkowo dysfunkcyjne środowisko” – pisał.

Ostrzegł Whitehalla, by przygotował się na kolejne skandale. Wezwał jednak rząd brytyjski, by nie skazywano Trumpa na porażkę, ponieważ prezydent pogrążał się w skandalach przez większość życia i zawsze „przeżywał”.

 

Ambasador przestrzegał przed polityką bardzo szkodliwą dla światowego systemu handlu, dla WTO, rozpoczęciem działań protekcjonistycznych, nawet przeciwko sojusznikom, obawiając się znacznego osłabienia międzynarodowych działań dotyczących zmian klimatycznych czy cięć funduszy dla ONZ.

Powiedział, że „spontaniczny” atak rakietowy Trumpa na syryjską bazę lotniczą w kwietniu 2017 roku przyniósł mu „najlepsze nagłówki w krótkim okresie urzędowania w Gabinecie Owalnym”.

 

Darroch zalecał ostrożną krytykę prezydenta. „Prawdopodobnie spotkasz się z większym szacunkiem od tego prezydenta, jeśli od czasu do czasu mu się przeciwstawisz pod warunkiem, że publiczne komentarze nie będą zaskoczeniem i będą rozsądne, spokojne, unikające personalizacji” – doradzał.

 

Przywódca Partii Brexit, Nigel Farage, przyjaciel prezydenta, wezwał Sir Kima do opuszczenia stanowiska, mówiąc: „Im szybciej odejdzie, tym lepiej”.

 

Przyspieszony kres kariery

Kim Darroch dorastał w Kenii. Jego rodzice rozstali się, gdy miał zaledwie sześć lat, zmuszając do porzucenia dotychczasowego komfortowego życia w Nairobi, gdzie ojciec uczył w prywatnej szkole.

Matka Edna przeniosła się wraz z dziećmi do Wielkiej Brytanii. Zamieszkała na osiedlu komunalnym w Abingdon, Oxfordshire.

 

Uzdolniony Kim po szybkim zdaniu egzaminów wstępnych wygrał bezpłatne stypendium w wiodącej placówce publicznej Abingdon School, gdzie czesne wynosiło 20 tysięcy funtów rocznie.

 

„Myślę, że byłem jedyną osobą w mundurku szkolnym wychodzącą każdego ranka z tej kamienicy i udającą się do szkoły” – wspominał w niedawnym wywiadzie. „Myślę, że to, czego się nauczyłem, to że wszystkie rzeczy są możliwe bez względu na to, skąd pochodzisz, jeśli tyko pracujesz ciężko”.

 

Studiował zoologię na Uniwersytecie w Durham. Po ukończeniu studiów, w roku 1977 wstąpił do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ponieważ „byli pierwszymi ludźmi, którzy zaproponowali mu pracę” i rozpoczął swoją karierę w ambasadach na całym świecie, w tym w Brukseli.

 

Kiedy otrzymał najbardziej prestiżową placówkę dyplomatyczną w Waszyngtonie, Barack Obama kończył swoją prezydenturę. Sir Kim i jego żona Vanessa, którą poślubił w 1978 r., wkrótce osiedlili się w wygodnym prywatnym mieszkaniu w ambasadzie, powszechnie uważanym za najlepsze w Waszyngtonie. Posiada salę balową, pokoje gościnne w stylu butikowym, bibliotekę i piękne ogrody. To była jego nagroda za 40 lat służby cywilnej. W rezydencji odbywa się prawie 800 oficjalnych śniadań, obiadów, kolacji i koktajli rocznie.

 

Jego praca była stosunkowo prosta, dopóki nie pojawił się Donald Trump.

 

Kilka dni po wygraniu wyborów prezydenckich w listopadzie 2016 roku Trump pisał, że wolałby, aby to jego przyjaciel, Nigel Farage, były lider UKIP był ambasadorem Wielkiej Brytanii w USA.

Darroch był głównym doradcą Tony’ego Blaira w latach 2004–2007 oraz doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Davida Camerona.

 

Brytyjczyk i tak miał niebawem kończyć karierę dyplomatyczną. Londyn, chociaż go bronił, jednak zastąpi kimś innym, by wyciszyć skandal.

 

Ujawnione notatki trafiły do ​​zwolenniczki brexitu, Isabel Oakeshott, niegdyś dziennikarki i przyjaciółki Farage’a. Analitycy podejrzewają, że coming-out jest częścią szerszej walki o władzę pomiędzy frakcjami pro-brexitowymi i starym establishmentem, dyplomatami i urzędnikami, sprzeciwiającymi się opuszczeniu Unii Europejskiej.

 

 

Źródła: voanews.com, dailymail.com, rawstroy.com.

AS

 

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram