1 grudnia 2019

Abp Fulton Sheen pomógł wskrzesić noworodka! Dziecko przez 61 minut po urodzeniu było martwe

„Bonnie i Travis Engstrom dowiadują się, że kolejny raz zostaną rodzicami. W trakcie oczekiwania na dziecko odkrywają kazania abp. Fultona Sheena. Jednomyślnie postanawiają nadać dziecku imię na cześć arcybiskupa. Nie wiedzą jeszcze wtedy, że to jego wstawiennictwo uratuje życie ich maleństwu…” czytamy w wywiadach z Bonnie Engstrom, mamą wskrzeszonego chłopca, opublikowanych na łamach tygodnika „Niedziela” oraz tygodnika „Gość Niedzielny”.

 

Bonnie i jej mąż nie mają wątpliwości – ich syn żyje dzięki wstawiennictwu abp. Fultona Sheena. – Jeszcze w czasie ciąży zaplanowaliśmy, że nadamy naszemu dziecku imiona James Fulton. Ciąża przebiegała bez zarzutu, ale i tak cały czas prosiliśmy abp. Sheena, aby modlił się za Jamesa – mówi.

Wesprzyj nas już teraz!

 

To samo robili w czasie porodu i po narodzinach dziecka. – Wszystko przebiegało właściwie, dopóki nie okazało się, że na pępowinie powstał węzeł, który napiął się podczas porodu i odciął dopływ tlenu. (…) Kiedy James przyszedł na świat, nie mógł się poruszać ani oddychać. Nie miał też pulsu. Z trudem to do mnie docierało, ale czułam, że właśnie wydarzyło się najgorsze: James urodził się martwy – relacjonuje matka cudownie ocalonego dziecka.

 

Serduszko nowo narodzonego dziecka zaczęło bić dopiero po… 61 minutach!  – W trakcie tych straszliwych 61 minut mój mąż, który cały czas był obecny przy naszym dziecku, wzywał pomocy arcybiskupa Fultona Sheena. Robił to także wtedy, gdy wodą chrzcił małego Jamesa niedającego oznak życia. Pamiętam te szepty, ciche modlitwy – opowiada matka chłopca.

 

Dla lekarzy to, co stało się z Jamesem, musiało zakończyć się jego śmiercią. Albo przynajmniej spustoszeniem w jego organizmie. Jego serce nie biło przez ponad godzinę! – mówi kobieta. – Nasza położna, pielęgniarki walczyli o życie Jamesa. Robili, co mogli, aby jego serce zaczęło bić. Ale nie przyniosło to efektu. Walczyli przez ponad godzinę i już mieli zaprzestać działań, poinformować o śmierci Jamesa, kiedy serce mojego synka zaczęło bić – dodaje.

 

Obecnie, 12 lat po tamtych dramatycznych wydarzeniach James jest zdrowym, dynamicznie rozwijającym się chłopcem. – Gdyby wtedy nie udało się uratować mu życia, gdyby jego narządy zostały trwale uszkodzone… nie wiem, jak dzisiaj wyglądałoby nasze życie. Z pewnością byłaby w nim wielka pustka i smutek. Zamiast tego jednak mamy Jamesa. Mamy jego cudowny uśmiech i wspaniały charakter. Dzięki Bogu! – podsumowuje Bonnie Engstrom.

 

Źródło: tygodnik „Gość Niedzielny”, tygodnik „Niedziela”

TK

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram