Publicystka prawicowego portalu wyraża zdziwienie, że nasi rodacy z taką nonszalancją i tak szybko zdjęli flagi po skończonym Euro 2012. Uderza ją, że o ile podczas zmagań piłkarskich cała Polska przybiera narodowe barwy, to rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego nie wzbudza już takich narodowych uniesień. A ja dziwię się temu zdziwieniu.
Przecież głębokie podziały w polskim społeczeństwie wykopano już tak dawno, że musiały one znaleźć odzwierciedlenie również w świętowaniu i wywieszaniu flag. Wszak nawet dziecko wie, że Euro 2012 nie było żadnym świętem polskiego społeczeństwa, a tylko tej jego części, która wspiera prawdziwych autorów tego wydarzenia, wywodzących się z Platformy Obywatelskiej. Flagi więc wywieszać mają moralne prawo tylko ci, którzy ją popierają.
Wesprzyj nas już teraz!
Z tym zaś nie zgadzają się krytycy tej imprezy, dla których jej organizację można by postawić – obok wzorcowego metra w Sevres – jako wzór chaosu. Mistrzostwa zakończyły się totalną klapą zanim się zaczęły, zatem jedynym kolorem jaki warto by udekorować domostwo byłaby czerń żałobna. I odwrotnie – entuzjaści (rozpoznawani po tym, że ich samochody sunąc po autostradach wydają miarowe: „to-zro-bił-Tusk”), odporni na fakty i zatykający sobie uszy i oczy propagandą lejącą się z TV, najchętniej dzień inauguracji Euro podnieśliby do rangi święta państwowego.
Obchodzenie rocznicy powstania przestało być „tylko” uczczeniem bohaterów, którzy oddali życie za ukochane miasto, a stało się okazją do manifestowania tego, po której stronie barykady się stoi. Dla wielu jest oczywistą oczywistością, że powstańcy walczyli, by w Polsce mógł zapanować rząd PIS-u. Drugiej stronie pozostaje tylko z zadufaniem powtarzać slogany krytykujące powstanie oraz nazywające jego uczestników „terrorystami”.
Każdy, kto wychyli się choć na centymetr z kolein tych dwu paradygmatów, narazi się na brutalny cios między oczy. Pochwalisz Tuska, toś leming, powiesz coś dobrego o Kaczyńskim, już nakładają ci na głowę moherowy beret. Nikt nie jest bezpieczny w tym konflikcie. Zwłaszcza zdrowy rozsądek. Ciekawe czy dożyjemy takiej chwili, gdy jeśli podczas kolegium redakcyjnego na Czerskiej stwierdzą, że „Gazeta Polska Codziennie” prognozuje piękny i słoneczny dzień, postanowią zapowiadać zimno i deszcz?
Łukasz Karpiel