16 maja 2019

Tragiczne pożary w Kalifornii to wina złej infrastruktury – nie globalnego ocieplenia

(zdjęcie ilustracyjne. źródło: pixabay.com)

Raport stanu Kalifornia potwierdza, że przyczyną tragicznych pożarów w stanie Kalifornia były wieloletnie zaniedbania i skorodowana infrastruktura energetyczna jednego z dostawców prądu. Najprawdopodobniej zatem wynikały one z ludzkich zaniedbań, a nie „globalnego ocieplenia” ani „zmian klimatycznych” – jak twierdzili niektórzy eko-ideolodzy.

 

Według urzędników stanu Kalifornia do powstania pożaru przyczyniły się linie energetyczne Pacific Gas & Electric Corp. Zaniedbania w liniach przesyłowych należących do przedsiębiorstwa z San Francisco 8 listopada 2018 roku wywołały pożar.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wskutek pożaru w północnej Kalifornii w zeszłym roku zginęło 85 osób. Ponadto 200 osób uznaje się za zaginione. Co więcej, zniszczonych zostało 15 tysięcy domów.  Śmierć poniosło wielu starszych lub niepełnosprawnych osób. Najstarsza ofiara miała 99 lat.

 

Śledczy ustalili, że doszło do naruszenia prawa – mówił zastępca dyrektora departamentu leśnictwa (Cal Fire) Mike Mohler. Nie opublikowano jednak pełnego raportu śledczego. Przekazano go jednak do biura prokuratora okręgowego w Butte County. 

 

Ujawnienie raportu nastąpiło tego samego dnia, gdy nowy dyrektor naczelny zakładu zeznawał przed komisją ustawodawczą w Sacramento. Bill Johnson powiedział stanowej komisji ds. uzbrojenia i energetyki, że spodziewał się, iż takie będą ustalenia. – Kiedy tu dotarłem, założyłem, że sprzęt PG&E spowodował pożar – powiedział.  

 

Mike Ramsey, prokurator okręgowy w hrabstwie Butte zapowiedział, że rozważa ewentualne zarzuty karne wobec przedsiębiorstwa, jednak przyznał, że sprawa może toczyć się przez wiele miesięcy. Przekazanie raportu Cal Fire do Butte County określił mianem symbolicznego, gdyż – jak stwierdził fakt spowodowania pożaru przez uszkodzony sprzęt PG&E był znany od dawna. 

 

Zdaniem Mike’a Danko, prawnika reprezentującego pokrzywdzonych w pożarze wysłanie raportu do prokuratora okręgowego może świadczyć o istnieniu dowodów na zaniedbanie kwestii bezpieczeństwa. 

 

Wiemy z naszej pracy, że PG&E zdawało sobie sprawę, iż jej wieże  w okolicy są skorodowane i grozi im upadek – powiedział Danko.

 

Przedsiębiorstwo, które złożyło wniosek o ochronę przed upadłością w styczniu, miesiąc później przyznało, że „prawdopodobne” jedna z jego linii transmisyjnych wywołała pożar. Wcześniej firma przyznawała, że linia przesyłowa Caribou-Palermo straciła moc tuż przed pożarem, a później została uszkodzona.

 

Według szacunków samej firmy całkowita odpowiedzialność materialna za straty spowodowane pożarami może przekroczyć aż 30 miliardów USD.

 

Ogień rozprzestrzenił się szybko i zagroził nie tylko mieszkańcom z Paradise, lecz również Concow, Magalia i obrzeży Chico. Władze twierdziły, że nie spotkały się wcześniej z takimi pożarami. Silne podmuchy wiatru umożliwiały błyskawiczne przenoszenie gorącego żaru na wiele mil, tworząc nowe punkty zapalne. 

 

Burmistrz Paradise, Jody Jones wyraziła nadzieję, że dojedzie do sprawy sądowej przeciwko firmie. 

Miasto pozwało w styczniu pozwało PG&E. Domaga się odszkodowania za utratę ziemi, infrastruktury, zasobów publicznych et cetera. W pozwie stwierdzono, że wybuch rozpoczął się, gdy nie powiodła się konserwacja infrastruktury elektrycznej należącej do PG&E, powodując iskrę, która roznieciła ogień. Miasto zwraca również uwagę, że firma zamierzała odłączyć zasilanie w ramach ostrożności przeciwpożarowej, jednak zaniechała tych planów.

 

PG&E  w lutym w urzędzie stanowym przedstawiła listę połączeń przeznaczonych do wyłączenia w ramach łagodzenia skutków pożaru. Zaproponowano również pokrycie nowym okablowaniem napowietrznym, zainstalowanie więcej ognioodpornych biegunów mocy i umieszczenie niektórych linii energetycznych pod ziemią.

 

Raport wskazuje na pilną potrzebę sprawdzenia, naprawy i wyłączenia dalszych linii przesyłowych. Plan reorganizacji PG&E ma zostać przedstawiony do końca maja, chociaż przedsiębiorstwo poprosiło o przedłużenie terminu do listopada. Firma szuka możliwości uniknięcia odpowiedzialności finansowej za pożary.

 

Z kolei „Forbes.com” w ubiegłym roku wyrażał też wątpliwości dotyczące postawy kalifornijskich urzędników, twierdzących jakoby to „zmiany klimatyczne” stanowiły przyczynę pożaru. Według „Forbesa” owe zmiany stanowiły uniwersalną wymówkę służącą do zapobieżenia pożarom.

 

Medium zwróciło uwagę na szkodliwość polityki leśnej prowadzącej do zabronienia przetrzebienia lasów i usuwania starych, zwalonych drzew. Zła polityka środowiskowa pogorszyło jeszcze sytuację.

Ustępujący gubernator Brown, który „pchał” tzw. zieloną rewolucję w stanie (obowiązkowe panele słoneczne na budynkach nowych domów, certyfikaty CO2 itp.) stale obwiniał za pożary zmiany klimatyczne. Ten wzorzec powtórzył się w listopadzie, kiedy niszczycielski ogień wtargnął do miasta Paradise w północnej Kalifornii, praktycznie zmiatając go z mapy. Tuż przed opuszczeniem urzędu gubernator podpisał ustawy służące naprawie swych najgorszych błędów politycznych.  

 

Gwiazdy, które straciły domy w Malibu również twierdziły, że to te zmiany są winne, łącząc je z „ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi” i „przedłużoną suszą”.

 

Narracja wiążąca zmiany klimatyczne z globalnym ociepleniem szła na rękę przedsiębiorstwu również przedsiębiorstwu PG&E. Twierdzono, że firma zaoferowała niemal 10 mln USD w postaci darowizn na partie i lobbing w celu uzyskania korzystnego rozstrzygnięcia sprawy i uniknięcia płacenia odszkodowań. 

 

Susze w Kalifornii istnieją od lat przed uprzemysłowieniem. Według naukowców wiąże się to z aktywnością słońca – zauważa „Forbes”. Najwięcej wilgoci w Kalifornii jest w ciągu pięciu miesięcy od listopada do marca. Z kolei latem roślinność jest szybko osuszana przez gorące wiatry o małej wilgotności, będące tam powszechnym zjawiskiem. Nie to zatem nic wspólnego ze zmianami klimatu.

 

Medium wyraziło ubolewanie z powodu zmniejszenia dostępnego do spalania paliwa, a także liczba osób posiadających domy w niebezpiecznym terenie – na przykład na skraju lasu czy  w nadmorskiej chaparral”. „Forbes” skrytykował zaniedbania związane z brakiem wycinania drzew, pozostawieniem lasów zarośniętych gęstą roślinnością i nieusuwania spróchniałych czy zwalonych drzew, które są podatne na nienaturalnie niszczące pożary.

 

Z kolei szef straży pożarnej w Kalifornii ogłosił, iż zaprzestanie zbiorów drewna doprowadziło do przepełnienia lasów bardziej narażonych na suszę, choroby i owady, co uniemożliwiało skuteczne gaszenie pożarów.

 

W Yosemite, podobnie jak w większości lasów Kalifornii, gęstość drzew jest dziś znacznie większa niż 120 lat temu.

 

W ostatnich dniach swojego urzędowania ustępujący gubernator podpisał ustawy, pozwalające na poprawę „zdrowia” lasów i bardziej efektywne zapobieganie pożarom. Chodzi o ograniczenie wpływu radykalnych ekologów zabraniających ingerencji w dziką przyrodę. 

 

Czarę goryczy przelały źle zamontowane panele słoneczne. Ich błędne umocowanie utrudniło strażakom obowiązkowe ich wyłączenie przed rozpoczęciem gaszenia ognia. Szkodliwe okazało się także przeciążenie sieci w godzinach wieczornych – wynikające z przechodzenia z energii słonecznej na tradycyjną. 

 

W grudniu 2017 r. w Ojai – miasteczku w hrabstwie Ventura, położonym nieco na północny zachód od Los Angles, wybuchł pożar po tym, jak doszło do eksplozji transformatora w dzielnicy mieszkalnej przy drodze Koenigstein po przejściu z energii solarnej na konwencjonalną.

 

W nadchodzącym sezonie letnim, w okresie silnych wiatrów zostanie obniżona moc prądu. Dla milionów mieszkańców Kalifornii oznacza to ciemność.  Sezon pożarowy trwa zazwyczaj od czerwca do grudnia.

 

Sześć z dziesięciu najbardziej niszczycielskich pożarów w historii Kalifornii miało miejsce w ciągu ostatnich 18 miesięcy. Doprowadziły one do 123 ofiar i znacznych wyłączeń prądu sieci elektrycznej. 

Kalifornijscy urzędnicy planują utworzyć kilkadziesiąt tak zwanych „centrów elastyczności” i uruchomienia w nich generatory zapasowe w celu świadczenie podstawowych usług przez stan. 

 

PG&E organizuje spotkania i planuje ćwiczenia z urzędnikami lokalnymi oraz stanowymi w  ramach przygotowań do wyłączenia prądu. Rozpoczęto kampanię uświadamiającą, w tym wysyłanie listów do klientów. Przerwy w dostawach energii mogą trwać jednorazowo kilka dni. Spółka zaplanowała 12 wyłączeń.

 

Michael Wara, dyrektor Programu Polityki Klimatycznej i Energetycznej na Uniwersytecie Stanforda, że wyłączenia prądu w Kalifornii stanowią pewne novum i nie istnieją doświadczenia z przeszłości. Wyjątkiem są wyłączenia w 2000-01 roku wywołane kryzysem energetycznym. 

 

Z kolei Lynn Jurich, dyrektor generalny Sunrun zwraca uwagę, że perspektywa przerw w dostawach prądu zwiększy zainteresowanie energią słoneczną.

 

Źródła: theepochtimes.com / forbes.com / fortune.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram