22 września 2013

Aborcja niepoprawna politycznie

(Fot. liber2004/sxc.hu)

Po chińskiej polityce jednego dziecka, selektywna eksterminacja dzieci poczętych w Indiach należy do najgroźniejszych zjawisk naszych czasów. Pod względem tragicznych konsekwencji są do siebie bardzo podobne i różnią się od siebie jedynie tym, że w Indiach nie ma prawnego limitowania liczby potomstwa. Jedno je łączy szczególnie – ich motorem jest tzw. aborcja, czyli masowa eksterminacja dzieci w prenatalnym stadium rozwoju. Bez prawnej legalizacji tego odrażającego procederu obie patologie – polityczno-obyczajowa w Chinach i obyczajowa w Indiach – byłyby niemożliwe.

 

Konsekwencją polityki jednego dziecka i selektywnej aborcji w Indiach jest zachwianie liczebnych proporcji pomiędzy kobietami i mężczyznami, objawiające się swoistą „nadprodukcją” tych ostatnich. Określenie to może wydawać się niestosowne, ale w kontekście przedmiotowego traktowania ludzi w tych krajach wydaje się ono w pełni uzasadnione. Źródłem owej „nadprodukcji” są uwarunkowania kulturowe sięgające swoimi korzeniami odległej przeszłości. Po prostu w czasach, kiedy bieda stała się codziennością, syn był najbezpieczniejszym „funduszem emerytalnym”, zaś córka – kłopotem i to rujnującym dla rodziców ze względu na konieczność wyposażenia jej na okoliczność ślubu.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Chociaż w Państwie Środka „nadprodukcja” mężczyzn może być nawet dwukrotnie większa, to jednak problem ten budzi o wiele większe kontrowersje w wypadku Indii. Można powiedzieć, że chińska polityka jednego dziecka w ogóle nie przyciąga uwagi zachodnich polityków, podczas gdy to, z czym mamy do czynienia w Indiach coraz bardziej ich niepokoi. Przyczyną oczywiście nie jest tzw. aborcja sama w sobie, lecz fakt, że jest ukierunkowana głównie na dziewczynki. Sprawa z punktu widzenia kryteriów politycznej poprawności musi być naprawdę bardzo poważna, skoro od pewnego czasu zajmuje się nią Kongres Stanów Zjednoczonych.

 

Eksperci obradują

 

Powołany przez Izbę Reprezentantów Kongresu USA zespół z udziałem zewnętrznych ekspertów bada nierównowagę płci w Indiach oraz jej związek z handlem ludźmi i złym traktowaniem kobiet w tym kraju. Republikański kongresman Chris Smith zwrócił uwagę na tzw. selektywną aborcję polegającą na eliminacji dzieci płci żeńskiej, jako przyczynę zachwiania proporcji płciowych w indyjskim społeczeństwie. – W niektórych częściach Indii rodzi się 126 chłopców na 100 dziewczynek. Prowadzi to do niedoboru kobiet, a to z kolei prowadzi do handlu ludźmi, kupowania żon i prostytucji – powiedział kongresman, który przewodniczy powołanemu przez Izbę Reprezentantów zespołowi, nadzorującemu stan przestrzegania standardów zdrowotnych i tak zwanych praw człowieka na świecie.

 

Uczestnicy panelu określili nierównowagę płci w Indiach jako zjawisko wieloaspektowe, wynikające z dyskryminacji społecznej kobiet pod wpływem międzynarodowych programów kontroli populacji i wykonywanej bądź co bądź poprzez selektywną aborcję, dzieciobójstwo i lekceważenie dzieci. – Przez rzucanie światła na to, co dzieje się w Indiach z ich ginącymi kobietami, mamy nadzieję wykonać ruch w kierunku budowy świata, w którym każda kobieta jest ceniona i szanowana ze względu na jej przyrodzoną godność, i gdzie każde dziecko jest mile widziane, niezależnie od jego lub jej płci – stwierdził Chris Smith, wyjaśniając cele zespołu.

 

Na konsekwencje polityczno-społeczne tego groźnego zjawiska zwrócił z kolei uwagę profesor historii na Uniwersytecie Columbia, Matthew J. Connelly. Podkreślił on wagę problemu twierdząc, że przeciwdziałanie zjawisku tak rażącej dysproporcji płci na korzyść mężczyzn ma zasadnicze znaczenie. – Jaki świat odziedziczą, jeśli kobiety stają się mniejszością? – pytał retorycznie.

 

Prof. Connelly nie ma wątpliwości, że to ustalane przez międzynarodowe organizacje zasady planowania rodziny oparte na „prawie wyboru” kobiety nieuwzględniającym dobra dziecka, w zasadniczy sposób przyczyniają się do tego, że kobiety stają się „prześladowaną mniejszością”, szczególnie na obszarach z istniejącymi „uprzedzeniami wobec dziewczynek”. – Nie wystarczy jedynie domagać się wyboru. Dokonywane wybory mogą być uwarunkowane spontanicznie albo poprzez projektowanie w sposób, który prowadzi do nowego rodzaju ucisku – przekonywał naukowiec.

 

Sabu M. George z indyjskiej Kampanii Przeciw Selekcji ze względu na Płeć, stwierdził, że proceder ten doprowadził w Indiach do ludobójstwa. Ostrzegł, że „skrajna forma przemocy wobec kobiet” może prowadzić do dalszych problemów, takich jak sytuacje gdy „kilku mężczyzn będzie dzielić się jedną żoną” czy też zwiększona „groźba przemocy domowej i poza domem”. Zwrócił on uwagę, że chociaż istnieją przepisy zakazujące stosowania ultrasonografii w celu ujawnienia płci nienarodzonego dziecka, nie są one przestrzegane.

 

George’owi wtórowała specjalistka w dziedzinie „praw człowieka” Jill McElya, która pracuje przy realizacji Projektu Niewidzialna Dziewczyna. Powiedziała ona, że handel kobietami w celach seksualnych, przemoc na tle seksualnym i przemoc wobec kobiet są narastającym problemem w kraju, a głównym jest eksterminacja dzieci nienarodzonych ze względu na płeć (gendercide).

 

Wyjaśniła, że według szacunków ONZ, w populacji Indii brakuje 50 mln kobiet, co oznacza, że miliony indyjskich mężczyzn „nie ożeni się, ponieważ ich potencjalne żony zostały zamordowane w prenatalnym stadium życia lub też w wieku dziecięcym, ewentualnie zmarły z powodu skutkujących śmiercią form zaniedbania”.

 

McElya podkreśliła, że ta płciowa dysproporcja prowadzi do wykorzystywania i nadużyć wobec dziewcząt, czasami w najbrutalniejszej postaci. Wskazała przy tym na profil skazanych niedawno na karę śmierci gwałcicieli, którzy w grudniu ub. roku doprowadzili do śmierci młodej kobiety w New Delhi, jak i na gwałt, porzucenie oraz śmierć pięcioletniej dziewczynki w kwietniu tego roku. – Te dwie zbrodnie są przykładem zła często wyrządzanego kobietom i dziewczętom w Indiach – powiedziała.

 

Zwróciła też uwagę, że problem dysproporcji płci nie dotyczy tylko Indii. Aby przeciwdziałać selektywnej aborcji oraz innym formom dzieciobójstwa w oparciu o kryterium płci, Jill McElya zaapelowała do rządu Stanów Zjednoczonych, aby zażądał od Indii i innych państw, gdzie występuje brak równowagi płci w populacji, przedstawienia jakie działania podejmują, aby „uratować swoje córki”. Zasugerowała, aby od ich oceny zależało ewentualne korzystanie z amerykańskich funduszy pomocowych.

 

Aborcja tak, byle nie selektywna

 

Mimo kilku istotnych uwag, jakie zostały zawarte w powyższych wypowiedziach wskazujących na tzw. aborcję, jako źródło problemu, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że kongresowemu zespołowi eksperckiemu w ogóle nie chodzi o doprowadzenie do delegalizacji tego procederu. Nie można oprzeć się wrażeniu, że nawet piękna wypowiedź kongresmana Smitha o „budowie świata, w którym każda kobieta jest ceniona i szanowana ze względu na jej przyrodzoną godność, i gdzie każde dziecko jest mile widziane, niezależnie od jego lub jej płci” jest zawężona do dzieci, którym na mocy „wolnego wyboru” pozwoli się żyć.

 

W wypowiedziach polityka jak i ekspertów brak jest jednoznacznego potępienia tzw. aborcji jako ludobójczej praktyki i jedyne co budzi ich oburzenie, to selekcja zabijanych w prenatalnym stadium rozwoju dzieci w oparciu o kryterium płci. Celem prac zespołu jest więc jedynie motywowana polityczną poprawnością korekta, która ma zagwarantować płciową równowagę w eksterminacji milionów dzieci poczętych. I nic się nie zmieni w temacie tzw. aborcji, dopóki ta zbrodnicza praktyka będzie – obok dewiacji seksualnych – na szczycie katalogu „praw człowieka”.

 

Krzysztof Warecki

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie