17 sierpnia 2018

Porażki agendy klimatycznej. Wizja „zeroemisyjnej gospodarki” nie przekonuje

(źródło: pixabay.com)

Agenda zrównoważonego rozwoju – chociaż z powodzeniem wdrażana jest w wielu dziedzinach i miejscach na świecie wskutek współpracy międzynarodowej finansjery z wieloma rządami i władzami lokalnymi – napotyka także trudności.

 

Poza kłopotami Zielonego Funduszu Klimatycznego, ostatnio chiński rząd cofnął dotacje dla przemysłu solarnego, a kandydat na prezydenta Brazylii, który prowadzi w sondażach, zapowiedział – jak prezydent USA – wycofanie Brazylii z umowy paryskiej w sprawie zwalczania zmian klimatycznych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sami agitatorzy na rzecz wprowadzenia drastycznej polityki klimatycznej na świecie przyznają, że Zielony Fundusz, mający dzięki środkom wpłacanym m.in. przez rządy, wspierać inicjatywy chroniące klimat, głównie w krajach rozwijających się, nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań.

„Burzliwe spotkanie zarządu w zeszłym miesiącu spowodowało, że jego dysfunkcje stały się bardziej widoczne” – czytamy na portalu climatechangenews.com. Frank Rijsberman, szef Global Green Growth Institute obawia się, że wciąż nie ma jasnej koncepcji co do zasad funkcjonowania Zielonego Funduszu, powstałego w następstwie podpisanej w grudniu 2015 r. umowy klimatycznej w Paryżu. Benito Müller z Uniwersytetu Oksfordzkiego wskazuje, że fundusz wymaga „głębokich reform”.

 

Zwolennicy „zeroemisyjnej gospodarki” (całkowite ograniczenie emisji dwutlenku węgla pochodzącego „z winy człowieka” – sic!) ubolewają, że nie wszystkie państwa chcą zamknąć kopalnie węgla, że jest rosnące i wpływowe grono sceptyków teorii rzekomego globalnego ocieplenia powodowanego przez człowieka. Żalą się także, że nie wszystkie rządy wpłacają obiecane środki na Zielony Fundusz. Ostatnio pojawiło się zagrożenie, że Brazylia – bardzo ważny kraj dla Agendy 2030 – może wycofać się z porozumienia paryskiego. Na domiar złego, Chiny, które ogłosiły się „championem” we wprowadzaniu agendy zrównoważonego rozwoju, przestały dotować przemysł solarny, a bez tych dotacji przemysł nie przetrwa.

 

Po dwuletnim okresie ograniczania nadwyżki mocy produkcyjnych, Chiny po cichu zaczęły ponownie budować elektrownie węglowe. Bazując na analizie zdjęć satelitarnych, organizacja pozarządowa Coal Swarm szacuje, że budowa elektrowni o mocy 46,7 gigawatów jest niepokojącym sygnałem dla polityki klimatycznej.

 

Firma Annemarie Botzki, która zajmuje się inspekcją rurociągów  m.in. w USA, regularnie okłamywała opinię publiczną. Nie poinformowała, że jej przyrządy nie wykrywają małych pęknięć w rurociągach naftowych, które mogą prowadzić do większych wad i w rezultacie przyczyniać się do katastrof ekologicznych. W Tracy w Kalifornii rurociąg Shell-a wielokrotnie przeciekał, chociaż trzy firmy kontrolne gwarantowały, że wszystko działa bez zarzutu. „Dołączyłem do biznesu, aby zapobiec katastrofom ekologicznym i w końcu sam musiałem okłamać klientów, którzy rzeczywiście chcieli dokładnie sprawdzić swoje rurociągi” – mówił były inspektor firmy.

 

Od momentu zawarcia porozumienia klimatycznego w Paryżu w 2015 r., państwa – mimo obietnic – niechętnie zamykają elektrownie węglowe, a niektóre, w tym – Niemcy, wiodący kraj w popychaniu polityki klimatycznej na arenie międzynarodowej – nie tylko nie likwidują tego typu elektrowni, ale buduje nowe.

 

Mający największe szanse na objęcie fotela prezydenta Brazylii – kandydat Jair Bolsonaro – obiecał pójść w ślady Donalda Trumpa i wycofać Brazylię z porozumienia paryskiego, jeśli wygra w październikowych wyborach.

 

Obecnie prawicowy kandydat zajmuje drugie miejsce za Luizem Inácio Lulą da Silva, socjalistycznym byłym prezydentem. Ale „Lula” jest w więzieniu za korupcję i prawdopodobnie zostanie zdyskwalifikowany przez sądy.

 

Bolsonaro – wielokrotnie podczas kampanii, a ostatnio w niedawno udzielonym wywiadzie – obiecał wycofać Brazylię z porozumienia klimatycznego. Natychmiast zaatakowała go szefowa agendy środowiskowej ONZ Erika Solheima. „Odrzucenie porozumienia paryskiego jest odrzuceniem nauki i faktów” – mówiła.

 

W zeszłym tygodniu rząd Brazylii poinformował, że kraj spełnił swój cel w zakresie emisji do 2020 roku trzy lata wcześniej.

 

Ewentualne wycofanie się tak ważnego kraju rozwijającego się, z pewnością  zadałoby cios międzynarodowej współpracy w dziedzinie klimatu. Choć nie zostało to jeszcze potwierdzone, w 2019 r. właśnie w Brazylii miałby się odbyć kolejny szczyt klimatyczny. Brazylijscy eksperci bagatelizują  prawdopodobieństwo spełnienia obietnicy Bolsonaro.

 

W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, brazylijski Kongres ratyfikował porozumienie paryskie. Nawet, jeśli Bolsoanro wygra wybory, będzie mu trudno spełnić obietnicę wycofania się z umowy.

 

W sierpniu zeszłego roku Bolsonaro podzielił się z użytkownikami mediów społecznościowych wywiadem z Ricardo Felicio, geografem, który kwestionuje rzekome ocieplenie klimatu. Dzień po tym, jak Trump ogłosił zamiar rozwiązania umowy paryskiej, Bolsonoro podzielił się artykułem broniącym decyzji pod tytułem „Bajki szklarniowe”. Jego syn Eduardo miał się ostatnio spotkać w Nowym Jorku z byłym doradcą Trumpa, Stevem Bannonem, który jest zdecydowanym przeciwnikiem porozumienia klimatycznego.

 

Wreszcie, po latach zawrotnego wzrostu produkcji paneli słonecznych w Chinach, tamtejsi producenci „zaciskają pasa,” bo rząd ograniczył dotacje.

 

Chińscy producenci paneli solarnych są niezadowoleni z niedawnych zmian polityki rządu, które zahamowały rozwój sektora. „Już zahamowaliśmy prace nad 11 megawatami przemysłowych i komercyjnych rozproszonych projektów fotowoltaicznych” – żalił się dyrektor ds. marketingu jednego producenta modułów fotowoltaicznych w prowincji Guangdong.

 

„Bez dotacji nie ma zwrotu z inwestycji przez ponad dekadę, więc inwestorzy i właściciele nieruchomości nie są zainteresowani dystrybucją energii słonecznej. Dzięki dotacjom odzyskanie inwestycji zajmuje tylko siedem lat” – dodaje.

 

Jest to jedna z konsekwencji chińskiej polityki „531” ogłoszonej przez Narodową Komisję ds. Rozwoju i Reform, Ministerstwo Finansów i Krajową Administrację Energii w dniu 31 maja (stąd nazwa „531”). Polityka ma na celu kontrolowanie zawrotnego wzrostu w sektorze energii słonecznej, głównie poprzez przyspieszenie stopniowego wycofywania subsydiów.

 

Chiny w ciągu ostatnich pięciu lat wiodły prym w zakresie produkcji instalacji  słonecznych dzięki gwarantowanym cenom energii elektrycznej. Jednak koszt subsydiów rośnie w sposób niezrównoważony, a ponieważ producenci szybko się rozwinęli, by zaspokoić popyt, wzrosło ryzyko nadwyżki zdolności produkcyjnych.

 

W ramach obecnego systemu, Narodowa Administracja Energetyki (NEA) ustala roczne cele dot. instalacji słonecznych, by mogły korzystać z dotacji. Na poziomie lokalnym za zatwierdzanie projektów odpowiedzialne są komisje ds. rozwoju i reform. Teoretycznie dotacje są ograniczone do projektów, które mieszczą się w ramach celów NEA, chociaż samorządy lokalne mogą również udzielać subsydiów.

 

Nowa polityka, która weszła natychmiast w życie, zmusza władze lokalne do zaprzestania subsydiowania budowy farm słonecznych, bo powstało ich za dużo.

 

Oprócz ograniczenia liczby nowych instalacji słonecznych kwalifikujących się do dofinansowania, „polityka 531” zmniejsza także poziom subsydiów dla farm słonecznych i rozproszonej energii słonecznej, które zostały ustalone w 2013 r. w ramach polityki cen regionalnych.

 

Zasady te stanowiły ogromny bodziec dla inwestycji korporacyjnych w PV, które podzieliły kraj na trzy regiony według ich przydatności do wytwarzania energii słonecznej, a ceny płacone za kilowatogodzinę ustalono odpowiednio na 0,90, 0,95 i 1,00 juanów. Rozproszone instalacje solarne były subsydiowane w wysokości 0,42 juana za kilowatogodzinę.

 

Cięcia są wyraźnym sygnałem ze strony rządu, że sektor musi stać się mniej zależny od dotacji i przesunąć uwagę z szybkiego skalowania na ulepszenia technologiczne, aby jeszcze bardziej obniżyć koszty.

 

„Dotacja była głównym motorem nowych projektów” – mówi Lin Boqiang, szef Instytutu Badań nad Polityką Energetyczną Uniwersytetu Xiamen.

 

W następstwie zmiany polityki centralnej, niektórzy klienci natychmiast anulowali zamówienia i zażądali niższych cen – wskazuje Sun Yunlin, szef Winone Solar, który świadczy usługi takie jak konsultacje, studia wykonalności i kontrole przekazania farm słonecznych. Rynek znacznie się skurczył.

 

Wang Bohua, sekretarz generalny chińskiego Stowarzyszenia Przemysłu Fotowoltaicznego, spodziewa się spadku wpływów za ten rok prawie o połowę w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Centre for Information Industry Development (CCIDWise) przewiduje nie tylko kurczenie się, ale nawet gwałtowny upadek rynku fotowoltaicznego, uznawanego za „innowacyjny” – podaje portal climatechangenews.com.

 

 

Źródło: climatchangenews.com.,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram