7 stycznia 2021

5 kluczowych błędów katolików otwartych. Co na to Magisterium Kościoła?

Katolicyzm „otwarty” to zjawisko jedyne w swoim rodzaju. Także i dlatego, że opiera się na ciężkich błędach odrzuconych przez Kościół na przestrzeni wieków. Są to błędy… typowe i wielokrotnie powtarzane, niemal sztandarowe. Oto pięć spośród nich.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

1. Dostosowanie się Kościoła do świata

 

Naczelny błąd katolików otwartych polega na ich przekonaniu o możliwości dostosowania zasad katolickich do niemoralnych reguł świata niechrześcijańskiego. Z dostosowania tego – szczególnie w nauce moralnej – czynią oni główny punkt swego programu. Podejście to stoi w sprzeczności z duchem Ewangelii i nauczaniem Kościoła.

 

Jak uczy Jan Paweł II, „również w dziedzinie moralności małżeńskiej Kościół jest obecny i działa jako Nauczyciel i Matka. Jako Nauczyciel, niestrudzenie głosi normę moralną, która winna kierować odpowiedzialnym przekazywaniem życia. Kościół nie jest bynajmniej autorem tej normy ani jej sędzią. Kościół, posłuszny prawdzie, którą jest Chrystus i którego obraz odbija się w naturze i godności osoby ludzkiej, tłumaczy normę moralną i przedkłada ją wszystkim ludziom dobrej woli, nie ukrywając, że wymaga ona radykalizmu i doskonałości” („Familiaris consortio”, nr 33).

 

Z kolei Paweł VI zauważa, że „ponieważ powaby życia świeckiego ogromnie nęcą w naszej epoce, dlatego owo przystosowanie wydaje się wielu ludziom nie tylko konieczne, ale i roztropne. Wskutek tego, jeśli w kimś ani wiara Boska nie zapuściła korzeni, ani nie zachowuje on rzetelnie przepisów kościelnych, to sądzi, że nadszedł odpowiedni czas dostosowania się do tego sposobu życia w mniemaniu, że jest on najlepszy i jedyny, jaki może i powinien przyjąć chrześcijanin” („Ecclesiam suam”, nr 48).

 

Niektórzy postulują zbliżenie się do świata w oparciu o sumienie. Jednak, jak dowodzi Jan Paweł II, „sumienie, jako osąd czynu, nie jest wolne od niebezpieczeństwa błędu. »Często (…) zdarza się – pisze Sobór [Watykański II – przyp. MJ] – że sumienie błądzi na skutek niepokonalnej niewiedzy, ale nie traci przez to swojej godności. Nie można jednak tego powiedzieć w przypadku, gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu«. W tych zwięzłych słowach sobór zawarł syntezę doktryny o błędnym sumieniu, wypracowanej przez Kościół w ciągu wieków” („Veritatis splendor”, nr 62).

 

Ani więc sumienie, ani nic innego nie uzasadnia dostosowywania Kościoła do antychrześcijańskiej moralności współczesnego świata. Zaznacza to również Paweł VI: „A jednak owo doniosłe zdanie Chrystusa, że powinniśmy być na świecie, ale nie z tego świata, doskonale przystaje do naszych czasów, jakkolwiek w praktyce jest trudne. Będzie zatem dla nas korzyścią, jeżeli Chrystus, który zawsze żyje, aby się wstawiać za nami, również i teraz zaniesie Ojcu niebieskiemu tę modlitwę za nas, wspaniałą i bardzo na czasie: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego” (Ecclesiam suam, nr 49).

 

Podkreślają to niezwykle mocne słowa świętego Pawła: „Oświadczam więc wam, bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim” (Ga 1, 11). Zatem: „Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście – niech będzie przeklęty!” (Ga 1, 9).

 

2. Fałszywie rozumiany dialog ekumeniczny

 

Dialog ekumeniczny to oczko w głowie zwolenników katolicyzmu otwartego. Często potępiają oni próby nawracania na prawdziwą, katolicką wiarę, przekonując, że właściwą drogą jest zbliżenie do wyznawców innych religii. Tymczasem nawet tak wychwalany przez nich Sobór Watykański II zajmuje w tej sprawie odmienne stanowisko.

 

Zacznijmy jednak od „Syllabusa” błędów nowoczesności ogłoszonego przez Piusa IX w roku 1864, który pośród potępionych tez modernistów wymienia następujące:

 

16. Ludzie mogą znaleźć drogę do wiecznego zbawienia i osiągnąć to wieczne zbawienie przez praktykowanie jakiejkolwiek religii.

 

17. Należy mieć przynajmniej zasadną nadzieję co do zbawienia wiecznego tych wszystkich, którzy w żaden sposób nie przynależą do prawdziwego Kościoła Chrystusowego.

 

18. Protestantyzm nie jest niczym innym, jak tylko jedną z różnych form tej samej prawdziwie chrześcijańskiej religii, w której tak samo można się podobać Bogu, jak i w Kościele katolickim.

 

Odnosząc się do powyższych stwierdzeń z górą pół wieku później Pius XI już na samym wstępie encykliki „Mortalium animos” przestrzega, iż „katolicy nie mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ polegają one na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i do wiernego uznania Jego panowania. Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i wpadając krok po kroku w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii przez Boga nam objawionej odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera”.

 

Nawet Sobór Watykański II, na którego autorytet katolicy otwarci tak bardzo lubią się powoływać, podkreśla różnice dzielące Kościół od wspólnot protestanckich. „Trzeba jednak przyznać że między tymi Kościołami i Wspólnotami a Kościołem katolickim istnieją rozbieżności wielkiej wagi, nie tylko na podłożu historycznym, socjologicznym, psychologicznym i kulturowym, lecz głównie w interpretacji prawdy objawionej” (Sobór Watykański II, „Unitatis redintegratio”, nr 19).

 

Z błędem źle rozumianego ekumenizmu wiąże się problem niewłaściwego rozumienia dialogu międzyreligijnego, na przykład z islamem. Prowadzi to do zapominania o fundamentalnych różnicach między chrześcijaństwem a religią muzułmanów. Tymczasem – jak na kartach książki „Przekroczyć próg nadziei” pisał Jan Paweł II – „całe to bogactwo samoobjawienia się Boga, które stanowi dziedzictwo Starego i Nowego Przymierza, w jakiś sposób zostało w islamie odsunięte na bok. Bóg Koranu obdarzany zostaje najpiękniejszymi imionami, jakie zna ludzki język, ale ostatecznie jest to Bóg pozaświatowy, Bóg, który pozostaje tylko Majestatem, a nie jest nigdy Emmanuelem, Bogiem-z-nami. Islam nie jest religią odkupienia”.

 

3. Przekonanie o totalnej władzy papieża

 

Katolicy otwarci swoistym kultem otaczają obecnego papieża. To dziwny paradoks. Sama wszak instytucja papiestwa związana z Tradycją i hierarchią stoi na przekór lewicowej wizji katolicyzmu. Niemniej jednak, gdy na danym etapie dziejów katolikowi otwartemu wydaje się, że może wykorzystać autorytet papieża do własnych celów, natychmiast poczyna stroić się w piórka jego obrońcy, widząc w tym wygodny sposób argumentacji wobec konserwatywnych wiernych. Tymczasem nikt w Kościele – nawet sam papież – nie posiada prawa zmiany jego doktryny.

 

Już w Biblii mamy precedens upomnienia ówczesnego papieża. Jak czytamy w komentarzu do Biblii Tysiąclecia, „Piotr uważał przepisy Prawa Starego Testamentu o pokarmach i obmyciach obrzędowych za nieobowiązujące, tu jednak ustąpił wobec gorliwości zwolenników judaizmu ze względów taktycznych, by uniknąć niepokojów”. Taka niekonsekwentna postawa spotkała się z jawnym oporem ze strony świętego Pawła.

 

Apostoł Narodów tak o tym pisze: „Gdy następnie Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania.

 

To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę. Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: „Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?” (Ga 2, 11–14).

 

Kto twierdzi, że papież może zmieniać wiarę według własnej woli, ten albo nie zna katolickiej nauki, albo ją celowo zniekształca. Jak czytamy w konstytucji dogmatycznej „Pastor Aeternus” Soboru Watykańskiego I, „następcom Piotra Duch Święty został obiecany nie w tym celu, by na podstawie Jego objawienia podawali nową naukę, lecz aby przy Jego pomocy święcie zachowywali i wiernie wyjaśniali objawienie otrzymane przez Apostołów, to znaczy depozyt wiary” (nr 32).

 

Gdyby hipotetycznie doszło kiedyś do sytuacji popadnięcia przez papieża w herezję, to nie oznaczałoby, że ludzie muszą iść za tą herezją. Jak bowiem zauważył Innocenty III, „tym bardziej nie może się rzymski papież chlubić, ponieważ może być sądzony przez ludzi – a raczej, można wykazać, że już został osądzony, jeśli utraci swoją właściwość popadając w herezję; gdyż ten, kto nie wierzy, już został osądzony” („Sermo 4: In consecratione”).

 

4. Przeświadczenie o szkodliwości celibatu

 

Katolicy otwarci lubują się w przekonywaniu innych o nieaktualności celibatu. To także ich sposób na dostosowanie się Kościoła do świata zdominowanego przez rewolucję obyczajową. Tymczasem Pismo Święte i Tradycja chwalą celibat jako uprzywilejowany stan życia.

 

Pan Jezus Chrystus mówi wyraźnie: „Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19, 12). „Nikt nie opuszcza domu albo żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym – życia wiecznego” (Łk 18, 29–30).

 

Katechizm Kościoła Katolickiego uczy zaś: „Obie rzeczywistości: sakrament małżeństwa i dziewictwo dla Królestwa Bożego pochodzą od samego Pana. To On nadaje im sens i udziela koniecznej łaski, by żyć zgodnie z Jego wolą (Por. Mt 19, 3–12). Szacunek dla dziewictwa ze względu na Królestwo (…) i chrześcijańskie rozumienie małżeństwa są nierozdzielne i wzajemnie się uzupełniają. Kto potępia małżeństwo, pozbawia także dziewictwo jego chwały; kto natomiast je chwali, czyni dziewictwo bardziej godnym podziwu i chwalebnym. To, co wydaje się dobrem tylko w porównaniu ze złem, nie może być wielkim dobrem; ale to, co jest lepsze od tego, co wszyscy uważają za dobro, jest z pewnością dobrem w stopniu najwyższym” (KKK, nr 1620).

 

5. Bałwochwalcze ubóstwienie przyrody

 

Szczególnie dziś rozpowszechnionym błędem jest ekologizm. Jego zwolennicy mniej lub bardziej jawnie stawiają przyrodę na równi z człowiekiem. Błąd ten przyjęło wielu katolików otwartych skłonnych do bezkrytycznego przyjmowania przekonań modnych na świecie i dążenia do pożenienia ich na siłę z nauką Kościoła. Tymczasem ekologizm stoi w sprzeczności z katolicyzmem.

 

Zgodnie z katolicką Tradycją, w stworzonym przez Boga świecie panuje porządek hierarchiczny, w którym człowiek stoi powyżej zwierząt. Uczy o tym chociażby święty Tomasz z Akwinu, a w XX wieku prawdę tę przypomina Jan XXIII.

 

„Rozwój w dziedzinie nauk i wynalazków technicznych uczy nas wyraźnie, że zarówno w świecie istot ożywionych, jak i w dziedzinie sił przyrody panuje podziwu godny porządek, i że człowiek posiada taką władzę, dzięki której można go poznawać oraz wytwarzać odpowiednie narzędzia dla opanowania tych sił i posługiwania się nimi na własny pożytek. Postęp jednak w zakresie wiedzy i wynalazków technicznych ukazuje przede wszystkim nieskończoną wielkość Boga, który stworzył i wszechświat, i samego człowieka. Stworzył – jak powiedzieliśmy – wszechświat z niczego i wyposażył go wedle obfitości swej mądrości i dobroci. Dlatego święty Psalmista wielbi Boga: „O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi, a gdzie indziej: Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! Ty wszystko mądrze uczyniłeś”. Człowieka zaś stworzył Bóg: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam”, wyposażonego w rozum i wolną wolę i ustanowił go panem wszechrzeczy. Psalmista wyraził to w słowach: „Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy” (Jan XXIII, „Pacem in terris”, nr 2–3).

 

Z kolei Benedykt XVI krytykuje zarówno nadużycia w kwestii traktowania natury, jak i traktowanie jej jako tabu. „Wierzący rozpoznaje w przyrodzie cudowny efekt stwórczego działania Boga, z którego człowiek może odpowiedzialnie korzystać, aby zaspokoić swe uprawnione potrzeby – materialne i niematerialne – z poszanowaniem wewnętrznej równowagi samego stworzenia. Jeśli brak takiej wizji, człowiek traktuje naturę za nietykalne tabu, albo – przeciwnie – dopuszcza się wobec niej nadużyć. Obydwie te postawy nie są zgodne z chrześcijańską wizją natury, będącej owocem stworzenia Bożego” (Benedykt XVI, Caritas in veritate, nr 48).

 

O godności człowieka i jego wyższości nad zwierzętami czytamy przede wszystkim na kartach Pisma Świętego: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1, 27–28).

 

Pan Jezus podkreśla wyższość człowieka nad przedstawicielami świata zwierzęcego: „Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Mt 1, 31). Z kolei Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że „osoba ludzka, obdarzona duchową i nieśmiertelną duszą, jest jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego. Od chwili poczęcia jest ona przeznaczona do szczęścia wiecznego” (KKK, nr 1703).

 

Opracował dr Marcin Jendrzejczak

 

 

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W 73 NR. MAGAZYNU POLONIA CHRISTIANA

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie