Bundeswehra zmaga się z deficytami w uzbrojeniu i stanie osobowym. Według informacji „Spiegla”, niemiecka armia musi rewidować swoje plany zaangażowania w projekty NATO.
„Spiegel Online” poinformował, że dotarł do wewnętrznego pisma niemieckiego resortu obrony, którym kieruje od niedawna szefowa CDU, Annegret Kramp-Karrenbauer. Według wiedzy portalu, Bundeswehra nie jest w stanie wypełnić własnych założeń w kwestiach sprzętu i składu osobowego armii.
Wesprzyj nas już teraz!
W 2023 roku Niemcy mają przejąć dowództwo w natowskich siłach szybkiego reagowania w Europie, tak zwanej „szpicy”. Z pisma wynika, że pierwotnie planowano wyposażyć niemieckie oddziały uczestniczące w tym projekcie w nowy sprzęt. Okazuje się jednak, że będzie to niemożliwe; część uzbrojenia musi być „starszej daty”, część trzeba będzie pożyczać od innych jednostek.
Ponadto Bundeswehra zobowiązała się przed Sojuszem do wystawienia trzech w pełni wyposażonych dywizji do 2031 roku, każdej złożonej z ok. 20 tys. żołnierzy. Także to będzie niemożliwe. Trzecia z dywizji będzie osobowo „okrojona”. Dopiero w razie pilnej potrzeby jej skład zostanie dopełniony rezerwistami.
O problemach niemieckiej armii media donoszą od wielu lat. Część komentatorów uważa, że wypuszczanie przez Bundeswehrę informacji o swoich trudnościach może być elementem świadomego planu, którego celem jest gra na zwłokę przed NATO i unikanie wypełniania zobowiązań nakładanych przez Sojusz, zwłaszcza odkąd prezydentem USA został Donald Trump.
Źródła: spiegel.de, pch24.pl
Pach