23 listopada 2015

Niemieccy rodzice kontra lobby LGBT. Kolejne starcie

(REUTERS / FORUM)

Gdy Niemcy wraz z dziećmi wychodzą na ulice, by korzystając z przysługujących im praw zabrać głos w debacie publicznej, policja stawiana jest w pełnej gotowości, a na ulicach zobaczyć można radiowozy i oddziały konne. Wszystko po to, by rodzice mogli bezpiecznie przejść przez miasto, domagając się powstrzymania wprowadzania najnowszych zmian w programie nauczania ich własnych dzieci. Spotykają ich obelgi i ataki ze strony zwolenników „tolerancji”. Jak jednak podkreślają, nie dadzą się zastraszyć.

 

Od kilku lat organizacje LGBTQ współpracując z koalicjami socjaldemokratów i zielonych, rządzącymi w wielu niemieckich landach, próbują wtłoczyć do szkół perwersyjną „edukację” seksualną. W niektórych landach – Nadrenii Północnej-Westfalii, Berlinie, Nadrenii-Palatynacie – takie próby się już powiodły. W zgodzie z najnowszymi wytycznymi dzieci w ramach wszystkich przedmiotów, od pierwszej klasy aż po maturę, są zachęcane do aktywności seksualnej i akceptowania wszelkich praktyk – zwłaszcza tych nieheteroseksualnych (zob. „Genderowa dyktatura w działaniu”). Są także uczone  kwestionowania biologicznych różnic między kobietą a mężczyzną, a przy tym także własnej płci. Oczywiście, wszystko w imię przeciwdziałania dyskryminacji osób transpłciowych. W końcu wielu Niemców postanowiło powiedzieć stanowcze „dość”!

Wesprzyj nas już teraz!

 

Spokoju nie będzie


Blisko 200 tysięcy mieszkańców Badenii-Wirtembergii podpisało petycję pt. „Żadnych planów edukacyjnych pod dyktando tęczowej ideologii”. Od początku 2014 roku protestując na ulicach Stuttgartu Niemcy domagają się wycofania ze szkół perwersyjnego „Bildungsplanu”. Organizatorem manifestacji, wzorujących się na francuskim ruchu La Manif pour Tous, jest sojusz wielu prorodzinnych inicjatyw zawiązany pod egidą stowarzyszenia Familienschutz.

 

W pierwszych protestach w Stuttgarcie uczestniczyła mała grupka rodziców, odczytujących publicznie wytyczne z „Bildungsplanu”, zapowiadające … molestowanie dzieci od  pierwszej klasy  tematyką „różnorodnych” praktyk seksualnych. Od początku uczestnicy protestów byli brutalnie atakowani przez przedstawicieli środowisk LGBT, a media przedstawiały rodziców jako prawicowych podżegaczy i wichrzycieli prowokujących uliczne zamieszki. Od samego początku (aż po dziś dzień) władze nie podjęły z protestującymi rodzicami żadnych rozmów. Nie mówiąc już o rozpatrzeniu ich petycji.

 

11 października tego roku rodzice spotkali się na ulicach miasta już po raz ósmy, uczestnicząc w profesjonalnie przygotowanej manifestacji zorganizowanej pod hasłem „Stop seksualizacji naszych dzieci i ideologii gender”. Postulat obrony dzieci połączył tymrazem 5350 osób. Niemcy podkreślali, że małżeństwo – bez względu na plany homolobby – pozostanie małżeństwem: związkiem kobiety i mężczyzny. – Nie ustaniemy w naszych protestach i nie będzie w tym kraju spokoju, dopóki rząd nie przestanie poddawać dzieci  w przedszkolach i szkołach przymusowej seksualizacji! – mówiła z podium Gabriele Kuby.

 

Rodzice nie zamierzają wycofać się z walki. Gabriel Stängle, nauczyciel, który jako pierwszy obnażył naukową nędzę i ideologiczne zacietrzewienie nowego programu „edukacji” seksualnej, spotkał się ze zmasowaną nagonką ze strony mediów jak i… własnych przełożonych.  Przyznał gorzko,  że próbowano go wykończyć, zawodowo jak i społecznie. Organizatorka protestów – Hedwig von Beverförde – została w trakcie jednej z manifestacji dotkliwie poszkodowana przez jednego z „tolerancyjnych” kontrdemonstrantów. Sprawa trafiła do sądu i była przewlekana, a w końcu została umorzona.

Władze Badenii-Wirtembergii udzieliły niemieckim rodzicom wymownej odpowiedzi. Minister edukacji tego landu, Andreas Stoch, na łamach „magazynu „Christ und Welt” nazwał uczestników „Demo fur alle” „prawicowymi szczurołapami z fundamentalistycznych kręgów religijnych”. Państwowa stacja TV ARD, której widzowie są już przyzwyczajeni do drwin z rodziców sprzeciwiających się seksualizacji ich dzieci, określiła uczestników demonstracji mianem… „homofobicznych kut…ów”(!).

 

Z całą serią – także bardzo brutalnych – medialnych ataków spotkała się Gabriele Kuby, która jako pierwsza zaczęła w Niemczech ostrzegać przed konsekwencjami państwowej edukacji w duchu ideologii gender. W ostatnim czasie Kuby regularnie atakowało bawarskie radio Bayerischer Rundfunk, prezentując ją jako fundamentalistkę religijną i neonazistkę, zagrażająca demokracji. Mimo protestów i zażaleń ze strony słuchaczy, nie puszczono na antenie żadnego sprostowania i nadal emitowano kolejne szkalujące ją  audycje.

 

Rodzicielski ruch oporu


Mimo zmasowanej propagandy i ataków na liderów „Demo fur alle”, w protestach uczestniczy coraz większa liczba rodziców z dziećmi, ale i osób starszych, nauczycieli, przedstawicieli związków wyznaniowych czy organizacji studenckich. W demonstracjach coraz częściej udział biorą imigranci, także muzułmanie. Od początku protesty rodziców popierane są przez nową partię Alternatywa dla Niemiec, która prowadzi także własną kampanię przeciwko ideologii gender. Na manifestacjach w Stuttgarcie pojawili się także przedstawiciele konserwatywnej części CDU i bawarskiej CSU. Do sojuszu na rzecz ochrony dzieci dołączają kolejne stowarzyszenia; dziś jest ich już blisko trzydzieści. Do Stuttgartu przyjeżdżają ponadto przedstawiciele ruchów antygenderowych z innych krajów Europy – w tym z Francji, Polski (Inicjatywa Rodziców Stop Seksualizacji Naszych Dzieci), Włoch i Austrii  – potwierdzając, że  realizowany przez homolobby program posiada globalny charakter.

 

Dzięki protestom owy „Bildungsplan” nadal jeszcze nie został wprowadzony do szkół w Badenii-Wirtembergii. Po kilku pierwszych demonstracjach projekt „przypadkiem” został wycofany i przekazany do dalszych prac. W międzyczasie środowiska pedagogiczne zaczęły coraz ostrzej krytykować „pedagogikę różnorodności seksualnej”, jak i kilka innych, równie skandalicznych programów „edukacyjnych”. Podręcznik propagujący promowanie „różnorodności” skrytykował nawet… pełnomocnik rządu federalnego ds. nadużyć seksualnych wobec dzieci.

 

Rośnie liczba osób zdających sobie sprawę z tego, co tak naprawdę oznacza „gender mainstreaming”. W landzie Szlezwik-Holsztyn program edukacji seksualnej zatytułowany „Skrzynia skarbów do nauki prawdziwej różnorodności” został wycofany z placówek edukacyjnych. Także „przypadkiem” tamtejsze ministerstwo edukacji orzekło, że publikacja „nie nadaje się” do szkół.

 

„Wasze dzieci będą takie, jak my. Przerobimy je na queer!”


Środowiska LGBT dostrzegły, że ich interesy są w Niemczech poważnie zagrożone. Wiceprzewodnicząca landtagu Badenii-Wirtembergii – Brigitte Lösch – osobiście wzywała do zorganizowania kontrmanifestacji wobec „prawicowych podżegaczy” z „Demo fur alle”, a więc głównie wobec… rodziców z dziećmi. Wezwanie do działania opublikował największy w Niemczech portal LGBT – queer.de. W „walkę” – tak jak na poprzednich manifestacjach –  i tym razem zaangażowali się także bojówkarze z Antity.

 

„Obrońcy tolerancji” próbowali jak zwykle zagłuszyć przemówienia czytane na początku manifestacji z podium. Podnieśli wycie i krzyki, walili w bębny i skandowali hasła takie, jak: „Wasze dzieci będą takie jak my. Przerobimy je na queer”, (po niemiecku się rymuje) „Pierdolcie się wszyscy”, „Homofobia jest obrzydliwa”, „Masturbacja zamiast religii”.  „Kontrmanifestację”, poza anarchistycznymi bojówkarzami i politycznymi aktywistami lewicy, współtworzyli także mężczyźni w różowych sukienkach i kobiety obnażające swoje pośladki i piersi. W stronę rodziców i ich dzieci rzucali błotem z miejskiej sadzawki i kasztanami. Aby zapewnić rodzicom z dziećmi bezpieczne przejście, interweniowała policja.

W trakcie ostatniej manifestacji w Stuttgarcie B. Lösch – wiceprzewodnicząca krajowego landtagu – udostępniła lewicowym aktywistom LGBT … budynek teatru narodowego. Tak, by mogli zaprezentować rodzicom walczącym o własne dzieci, spuszczoną z dachu, gigantyczną, tęczową flagę, z napisem „różnorodność”. Tak w przypadku edukacji seksualnej wygląda „dialog społeczny” w Niemczech.

 

Ci sami zwolennicy „tolerancji”, którzy w Stuttgarcie atakowali demonstracje rodziców, uczestniczą w „Paradach Miłości” i „Christopher Street Days” – homoseksualnych imprezach, wspieranych przez media i lokalne władze. Z okazji tych „świąt postępu” wiele krajowych ministerstw wywiesza na swoich budynkach tęczowe flagi i wysyła na nie specjalne delegacje.

 

„Strzelajcie im między oczy, dopiero wtedy będą rzeczywiście martwe”


25 października w Berlinie – dwa tygodnie po ostatniej „Demo fur alle” – na scenie przy Lehniner Platz odbyła się premiera sztuki teatralnej „Fear” (Strach) w reżyserii Falka Richtera. Richter, wysłał razem na scenę aktorów trzymających sobie na twarzach  zdjęcia przedstawiające kobiety mające sprowadzać na Niemcy… groźbę odrodzenia się nazizmu. I to w czystej postaci.

 

Aktorzy prezentowali  kobiety uczestniczące w demonstracjach w obronie dzieci: Gabriele Kuby, Birgit Kelle, Beatrix von Storch (przewodniczącej Alternatywy dla Niemiec), Frauke Petry i Hedwig von Beverförde – głównej organizatorki „Demo fur alle”. Widzowie chłonęli sceny, w których makabryczne kreatury snują się po scenie wykrzykując nienawistne hasła.

Według zamysłu reżysera, Kuby grozi powrotem „katolickiego aparatu przymusu”, z kolei inne kobiety mają promować nazistowską bandę. Jako zombie, powinny gnić w grobie, zamiast tego wyszły na ulicę, by siać zniszczenie, grożąc przy tym „rezombizacją Zachodu”. Do widzów padają słowa: „Strzelajcie im między oczy, dopiero wtedy będą rzeczywiście martwe”.

 

Media wychwalają (!) Richtera od dawna za trafną diagnozę zjawisk społecznych.  Czy tym razem nie posunął się do podżegania do nienawiści? Czy nie zachęcał do łamania prawa?  Ależ absolutnie nie. Jego twórczość to przecież wysokich lotów sztuka finansowana z pieniędzy podatników.

 

W noc po premierze w Berlinie podpalono auto należące do Beatrix von Storch, zniszczono kilka biur Alternatywy dla Niemiec. W nocy z 30 na 31 listopada – pod biurem rodzinnej firmy Hedwig von Beverfoerde – podpalony zostaje samochód „Demo fur alle”. W płomieniach staje część budynku. Katolicki publicysta z Berlina, Josef Bordat, otrzymał pogróżki, bo… odważył się na swoim blogu skrytykować sprawców podpalenia. Antifa dumnie przyznała się na swojej stronie internetowej do podpalenia. „Niech ten Atak na Beverfoerde pokaże jasno, że  podżegaczy i ich politycznych partnerów można dosięgnąć, dostali to na co zasługują” – czytamy na linksunten.indymedia.org.

 

Hedwig von Beverfoerde oświadczyła po zamachu, że nie da się zastraszyć. Nie zamierza się też wycofać z kampanii w obronie dzieci, małżeństwa i rodziny. Obawia się jednak, że wskutek anarchii szerzącej się w Niemczech działanie „Demo fur alle” zostanie ograniczone.  – Jeśli państwo przestanie być gwarantem bezpieczeństwa obywateli wewnątrz kraju, dojdzie zapewne do otwartych prześladowań chrześcijan – tłumaczyła w rozmowie z portalem Kirche in Not.

 

Globalna rewolucja seksualna


Pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Frans Timmermans, zapowiedział podczas niedawnej Gali Równości w Brukseli, że Komisja „podejmie globalną walkę we wszystkich międzynarodowych gremiach, w których ma wpływy,  o prawa osób LGBTI”. A dokładniej, unijni biurokraci będą realizować interesy homolobby w „ONZ, w OBWE, w Radzie Europy i wszędzie tam gdzie prawa osób LGBTI nie zostały jeszcze zaakceptowanie”. – Jestem przekonany, że Komisja Europejska, będzie nadal nalegać, aby wszystkie kraje członkowskie UE uznały bez zastrzeżeń  małżeństwa  osób homoseksualnych. Przeznaczymy na to konkretne środki – podkreślał Timmermans. Nie jest do odosobniony przypadek.

Trwa globalna walka o redefinicję małżeństwa i likwidację wszelkich norm seksualnych. Dobrze zorganizowane lobby LGBT realizuje swoją strategię ciesząc się wsparciem światowych elit. Jest przy tym silniejsze od rządów wielu państw, na których potrafi wymuszać uległość. Dlatego też, naturalnie, to lobby nie znosi jakiegokolwiek sprzeciwu. Dlatego też „Demo fur alle” budzi tak wielką agresję.

 

Nasz apel kierujemy do rządów wszystkich landów. Demonstrujemy tutaj nie tylko w interesie Badenii-Wirtembergii, lecz całych Niemiec! Wysyłamy stąd sygnał dla całych Niemiec i dla całej Europy. Razem wyznaczamy kierunek ku małżeństwu i rodzinie! – podkreślała na zakończenie ostatniej demonstracji w Stuttgarcie H. von Beverfoerde. Data kolejnej manifestacji nie została jeszcze wyznaczona.

 

Magdalena Czarnik

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie