3 września 2019

[UWAGA, DRASTYCZNE TREŚCI] „Wyborcza” na froncie walki o „prawo do masturbacji”

(Credit Image: A© Jaap Arriens/NurPhoto via ZUMA Press)

[TYLKO DLA WIDZÓW DOROSŁYCH. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ] Historia stawania przez medium z ulicy Czerskiej w awangardzie seksualnej rewolucji jest długa i obszerna. Można odnieść wrażenie, iż na sympatię i ciepłe słowo ze strony redakcji „Wyborczej” może liczyć każda forma seksualnej aktywności niestanowiąca tzw. pożycia małżeńskiego. Kolejny front otwarty przez „Gazetę”, stanowi walka o upowszechnienie samomiłości.

 

„Samomiłość. Ekstaza to nie wstyd”, to temat jednego z wakacyjnych numerów tygodnika „Wysokich obcasów”, stanowiącego dodatek do „Gazety Wyborczej”. Warto zwrócić uwagę na sformułowanie „samomiłość”, robi ono bowiem furorę na feministycznych forach oraz w tzw. kręgach pozytywnej seksualności.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Artykuł jest zbiorem odpowiedzi udzielonych przez kobiety na ankietę wrzuconą przez Barbarę Pietruszczak, autorkę tekstu „na jedną z zamkniętych grup na Facebooku”. „Były w nim tylko dwa pytania – o imię i wiek. A poniżej pole do wypełnienia i opisania swojej historii związanej z masturbacją” – czytamy w WO. Całość artykułu dopełniają fotografie wykonane w ramach „Projektu O”, autorstwa Marcosa Albertiego. Brazylijski fotograf zaprosił do swojego studio ponad 20 kobiet i robił im zdjęcia podczas orgazmu osiągniętego przez masturbację. Kobiety na fotografiach pokazane są od pasa w górę.

 

Oczywiście WO nie poprzestało na publikacji kilku opowieści „randomowych” kobiet, znanych tylko z imienia i wieku. Na kolejnych stronach odnajdziemy rozmowę z Martą Pyrgies-Łukowską będącą jak czytamy „psycholożką i seksuolożką”. W wywiadzie znalazło się miejsce dla peanu na cześć damskiej masturbacji oraz zachęta, aby czytelniczki chciały podjąć wyzwanie „skonfrontowania z przekonaniami odnośnie do swojej seksualności, ze wstydem, strachem, niechęcią”.

 

Nie obeszło się również bez ataku na głoszoną przez Kościół naukę moralną. Na pytanie o osoby, które odrzucają masturbację z powodów religijnych, rozmówczyni WO odpowiada:

Jeżeli ktoś pragnie się masturbować, ale nie robi tego ze względu na zakaz religijny, to żyje w ogromnym konflikcie i cierpieniu. A to może się kłaść cieniem na życiu takiej osoby i jej funkcjonowaniu. A co w takim razie z walką człowieka skażonego przez grzech pierworodny z innymi wadami i pokusami? Czy także dla chwilowego spokoju i przyjemności powinien z tego zmagania rezygnować? W rozmowie pojawia się również, choć jedynie zasygnalizowany, problem dotyczący ciemnej strony masturbacji.  Marta Pyrgies-Łukowska przestrzega, że kiedy masturbacja „jest jedyną dostępną strategią radzenia sobie ze stresem, gdy staje się kompulsywna, to warto się temu przyjrzeć lub poszukać porady specjalisty”. I na tym koniec straszenia czytelniczek.

 

Dość osobliwie, a jednocześnie symptomatycznie dla współczesnego myślenia i postrzegania ludzkiej seksualności brzmi kończąca rozmowę konstatacja: „A przecież seksualność to bycie dla siebie dobrą, dawanie sobie czegoś dobrego i przyjemnego. I każdy może sobie dawać coś innego. Dla jednej kobiety to będzie spacer czy pyszna kawa. A dla innej masturbacja”.

 

Na internetowej stronie „Wysokich obcasów” odnajdziemy również komentarz Pauliny Reiter, zatytułowany Masturbacja, czyli „samomiłość”, to łatwo dostępne dobro – rozkosz jest ponad walką klas, każdą z nas na nią stać. Autorka nawiązuję w nim do wspomnianych już fotografii z Projektu O. Ukazane na nich kobieca ekspresja kojarzy się jej z twarzami świętych w ekstazie.

 

„Religijna ekstaza jest więc uznana przez naszą kulturę za coś pięknego, zaś ekstaza wywołana dotykaniem się – za coś wstydliwego, grzesznego, złego. A masturbacja kobieca to jeden z największych tematów tabu” – pisze Reiter. Komentarz kończy słowami: „Kobieta, która potrafi dać sobie sama rozkosz, jest kobietą wyzwoloną. Niezależną. Kobietą, która siebie poznała. Która potrafi sama zadbać o swoje potrzeby. Więc śmiało. Ręce pod kołderkę”.

 

Niestety jest czymś skandalicznym to, że po raz kolejny patologiczne zachowania w sferze intymnej są z tej sfery brutalnie wyciągane i ekshibicjonistycznie prezentowane na forum publicznym, gdzie z natury nie powinny być roztrząsane i pokazywane. Widać zatem wyraźnie, że kwestia masturbacji awansuje w feministyczno-libertyńskich kręgach z zagadnienia medyczno-psychologicznego do problemu społecznego. I niestety także religijnego, gdyż zawarta jest tam sugestia, która brutalnie i cynicznie zrównuje szczęście przeżyć katolickich świętych mistyków z biologiczną cielesną przyjemnością o jednoznacznie negatywnej ocenie moralnej. Mamy tu więc kolejną próbę deformacji religii przez swoistą „teologię wyzwolenia seksualnego”. Zatem nie można się dziwić, że całość sprawia wrażenie manifestu. Wszelkie skojarzenia z rewolucyjnymi majakami brodatego „mędrca” z Trewiru i jego mentalnych spadkobierców spod znaku rewolucji seksualnej są zatem uzasadnione.

 

W kontekście pojawiających się coraz częściej tego typu artykułów i wywiadów mających na celu promocję masturbacji, warto przypomnieć i podkreślić, iż według katolickiej etyki seksualnej świadomy i dobrowolny akt masturbacji jest grzechem ciężkim!

 

Paweł Tarnowski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie