Władze Hanoweru przyjęły „Zalecenia dotyczące doboru słów właściwego pod względem płciowym”. Odtąd w stolicy Dolnej Saksonii należy używać języka, który jest „inkluzywny” i wychodzi poza bipolarny podział na dwie płcie. „To tyrania” – nie ma wątpliwości katolicki publicysta Mathias von Gersdorff.
Jak podano na oficjalnej stronie miasta, wydane przed kilkoma dniami zalecenia „oddają sprawiedliwość wielości tożsamości płciowych”. Tekst jest zgodny między innymi z obowiązującym od 1. stycznia na terenie całej Republiki Federalnej prawem zezwalającym na wpisywanie tak zwanej trzeciej płci w dowodach tożsamości.
Wesprzyj nas już teraz!
„Różnorodność to nasza siła – implementacja tego podstawowego dla wizerunku naszego miasta przekonania także w doborze słów jest ważnym sygnałem i dalszym krokiem skierowania się ku wszystkim ludziom, niezależnie od ich płci” – powiedział hanowerski burmistrz, socjaldemokrata Stefan Schostok.
Nowe wytyczne będą zobowiązujące dla wszystkich pisemnych wypowiedzi hanowerskich urzędów, od e-maili, przez broszury aż po oficjalne dokumenty i teksty prawne. W regulacjach przyjęto, że o ile to tylko możliwe, jakiekolwiek zwroty wskazujące na płeć adresatów będą pomijane. W praktyce zamiast „lista uczestników” będzie się mówić w Hanowerze „lista uczestnictwa”; zamiast „wyborcy” „[osoby] wybierające” a zamiast „nauczyciele” „[osoby] uczące”.
Jeżeli nie będzie to możliwe, to słowom będzie towarzyszyć tak zwana „gwiazdka płciowa”. I tak słowo „kobieta” zapisane „kobieta*” oznacza, że idzie nie o kobiety w rozumieniu biologicznym, ale z jednej strony o wszystkich, którzy identyfikują się jako kobiety, z drugiej o tych, którzy mogą za kobiety uchodzić, ale ich właściwa tożsamość płciowa jest inna. Mówiąc krótko: że płeć jest umowna.
Genderowy język ma być używany także w mowie. Przy odczytywaniu tekstów genderową gwiazdkę zaznaczać się będzie w Hanowerze krótką przerwą po wypowiedzeniu danego słowa. Władze Hanoweru wskazują, że wprowadzane zmiany są owocem przyjęcia Europejskiej Karty Równości Mężczyzn i Kobiet w życiu lokalnym z 2006 roku.
Decyzję władz stolicy Dolnej Saksonii niezwykle ostro skomentował katolicki działacz i publicysta, Mathias von Gersdorff. Jak napisał na swoim blogu, mamy do czynienia z „genderową tyranią” i określenie to nie jest w żadnej mierze przesadzone. Obywatele Hanoweru zostali de facto zmuszeni do przyjęcia genderowego języka, a jeżeli będą z tym walczyć, to zostaną napiętnowani jako seksiści, homofobowie i kłótnicy.
„Hanower podjął wojenną kampanię propagandową mającą na celu przeforsowanie za pomocą państwowych instrumentów władzy nowej antropologii, nowego obrazu człowieka” – pisze Gersdorff. Miasto wprowadza tym samym „dziwaczną ideologią, której ludzie nie chcą i do której z tego powodu zostają przymuszeni”, dodaje. Jak wskazuje autor, „podobna dyktatorska polityka językowa znana była dotąd tylko z dawnego Związku Sowieckiego”.
„Bez przymusu nie da się przeforsować genderyzmu. Stąd twierdzę: tak, to co jest tu wprowadzane, jest wprowadzaniem tyranii” – kończy Gersdorff.
Źródło: hannover.de, mathias-von-gersdoff.blogspot.de
Pach