23 października 2012

„Ecclesia in Medio Oriente” – przemilczana adhortacja

(W trakcie spotkania Benedykta XVI w wiernymi w pobliżu Bejrutu. Fot. Eidon/Maxppp/Forum)

Światowe media zmarginalizowały znaczenie wizyty apostolskiej Ojca Świętego Benedykta XVI w Libanie. Ponadto, jeden z ważniejszych ostatnio wydanych dokumentów Stolicy Apostolskiej został przemilczany. W przypadku adhortacji “Ecclesia In Medio Oriente” komentatorzy zastosowali zasadę “nabrania wody w usta”, w odróżnieniu od stosowanych często wściekłych napaści na działalność Ojca Świętego. Tym razem postanowiono zbagatelizować fenomen, jakim było odwiedzenie przez Papieża chrześcijan i muzułmanów na Bliskim Wschodzie. Ostatnie wydarzenia w Bejrucie pokazują dość jasno, do czego może doprowadzić taka nieodpowiedzialna postawa mediów i licznych środowisk antychrześcijańskich.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Benedykt XVI był właściwie jedyną osobą, która odważnie zaangażowała się w proces pokojowy na Bliskim Wschodzie. Nie tylko zza biurka lub, jak często ironicznie wskazują adwersarze Papieża, z balkonu na placu św. Piotra, ale bezpośrednio i to w miejscu niebezpiecznym, gdzie wybuchają bomby, dochodzi do zamachów, a w sąsiednim kraju toczy się krwawa wojna domowa. Zamieszki i walki uliczne w Bejrucie z ostatnich dni wskazują, jak dalekowzroczna jest dyplomacja Watykanu i jaka poważna indolencja ONZ.

 

Kilka słów o adhortacji

 

Dla interesującego nas tu zagadnienia i problemu prześladowań chrześcijan w świecie islamu, w dokumencie posynodalnym najważniejszymi punktami są te od 23. do 36. Dogłębna analiza każdego z punktów wymagałaby oddzielnego i obszernego artykułu, dlatego tekst ten ma raczej służyć do wymienienia najważniejszych wątków zawartych w Adhortacji oraz do zachęcenia wszystkich zainteresowanych do pochylenia się nad tym wybitnym dokumentem.

 

Chrześcijanie byli przed muzułmanami i mają niezbywalne prawa do egzystencji

 

Zapominamy dość często, co Ojcowie Synodalni podkreślają w Adhortacji, a mianowicie, że chrześcijaństwo istniało przed islamem, że Kościół nie znalazł się tu z przypadku i należy mu się (uzasadnione historycznie i religijnie) miejsce na tym terenie. Wyznawcy Chrystusa mają pełnię praw do życia w swoich ojczyznach, jako pełnoprawni obywatele, a nie ludzie drugiej kategorii. Ich wkład w społeczeństwo i rozwój regionu jest niepodważalny, budowa szkól i szpitali, zarządzanie najważniejszymi instytucjami nie mogą zostać pominięte w podkreślaniu godności każdej osoby ludzkiej. Chrześcijaństwo uczy poprzez osobę Jezusa Chrystusa, czym są podstawowe prawa ludzkie, niezależnie od pochodzenia, przekonań religijnych i wyborów politycznych.

 

Wolność religijna szczytem wszystkich wolności

 

W punkcie 26. Papież mówi o świętości i niezbywalności prawa do wolności religijnej, co wiąże się ze swobodą kultu i, oczywiście, ze swobodą sumienia. Nie ma tu zatem miejsca na przymus i przemoc zniewolenia religijnego. Wolność religijna obejmuje też swobodę wyboru religii, którą uważa się za prawdziwą, i publiczne wyrażanie swojej wiary. Możliwe musi być swobodne wyznawanie i ukazywanie swojej religii oraz jej symboli, bez narażania swojego życia i wolności osobistej. Wolność religijna jest zakorzeniona w godności osoby. Zapewnia ona wolność moralną i sprzyja wzajemnemu szacunkowi.

 

W kolejnych punktach dokument omawia zagadnienia nietolerancji, uprzedzeń, ksenofobii i laicyzacji, która to również jest obecna na Bliskim Wschodzie. W końcu, Adhortacja poświęca sporo uwagi palącemu problemowi migracji chrześcijan, którzy w wyniku dyskryminacji ekonomicznej, w efekcie czystek religijnych, prześladowań i konfliktów muszą opuszczać swoje domy, a obecność i wpływ starożytnego Kościoła niknie w oczach.

 

Co z konwertytami? Treści ukryte

 

Czego w papieskim dokumencie zabrakło prima facie? Jednego dość ważnego wątku i, jak się okaże, jest to przy powadze tego problemu dość zrozumiałe. Powiem więcej, musiało go zabraknąć, w sensie wypowiedzi explicite, choć oczywiście jest on obecny w punktach od 31-36. Otóż, należy pamiętać, że Kościół i tradycyjne, historyczne wspólnoty chrześcijańskie na Bliskim Wschodzie, i szerzej, w świecie islamu są zakładnikami tej religii. Chrześcijanie „z dziada pradziada” traktowani są na ogół jak ludzie drugiej kategorii, ale zasadniczo, “oprócz” codziennej dyskryminacji, utrudniania im życia, stałej presji, izolacji w podziale dóbr materialnych i kulturowych, w sposób ograniczony, pozwala im się uczestniczyć w kulcie i żyć swoją wiarą. Inna jest zaś sytuacja tych, którzy będąc od pokoleń muzułmanami, w pewnym momencie swojego życia wybrali Jezusa i chcą podążać Jego drogą, porzucając drogę Mahometa. To los często tragiczny. W islamie nie ma, ex definitione wolności religijnej i wolności sumienia. Jeżeli urodziłeś się muzułmaninem, musisz muzułmaninem umrzeć. Nie ma innej drogi. Za zmianę religii grozi kara śmierci. To zapis koraniczny.

 

Dlatego życie konwertytów wymaga wielkiej odwagi, są oni napiętnowani, pozbawiani własności, rodziny, są wydziedziczani, bici, poniżani, a nawet mordowani (tzw. sądy honorowe). W omawianym tu szkicowo dokumencie nie ma punktu poświęconego wprost polityce, sposobom pomocy i działaniom na rzecz konwertytów w ramach struktur Kościoła. Wiem z bezpośrednich doniesień od informatorów międzynarodowego Dzieła chrześcijańskiego Open Doors, że zdarza się nadto często, iż ci, którzy zmienili wiarę z islamu na chrześcijaństwo, w pierwszej kolejności szukają swojego miejsca w tradycyjnych wspólnotach chrześcijańskich. Niestety, nie zostają przyjęci, ze względu na istnienie poważnego ryzyka zemsty i gniewu ze strony muzułmanów. Liderzy wspólnot – i nie dziwię się nawet temu – niechętnie rozmawiają z neofitami aby nie ściągnąć prześladowań na swoje grupy. Konwertyci muszą więc żyć odtąd w ukryciu, bez pomocy wspólnoty, szukają po omacku sobie podobnych banitów, gdzieś w wielkich aglomeracjach miejskich, gdzie najłatwiej się zanurzyć i zniknąć w głębinach anonimowości. Dlatego Papież w sposób zawoalowany pisze o konieczności pomocy i solidarności między katolikami, o posłudze duszpasterskiej oraz aby chrześcijanie różnych denominacji byli sobie nawzajem wsparciem.

 

Rozumiem, oczywiście, to świadome milczenie dokumentu. Nie jest ono zresztą, powtórzę, całkowite, bo Papież dość wyraźnie wypowiada się na temat konieczności uwolnienia sumienia mieszkańców świata islamu. Nie mógł jednak powiedzieć wprost, że zaleca i zachęca do pomocy konwertytom, wówczas naraziłby ich na jeszcze większą zemstę i prześladowanie. Na tym polega mądrość Ojca Świętego. Działa delikatnie i odpowiedzialnie na wrogim prawdziwej wierze terenie. Wiele zła uczyniła bowiem chrześcijanom z Bliskiego Wschodu nieodpowiedzialność struktur i instytucji Okcydentu.

 

Co dalej?

I na koniec słowo o ostatnich wydarzeniach w Libanie. Komuś bardzo zależało na tym, aby storpedować próbę rozwiązania konfliktu przez Benedykta XVI i dokonać destrukcji wykonanego trudu zbliżania do siebie muzułmanów i chrześcijan. Absurd tej sytuacji polega na tym, że de facto konflikt na Bliskim Wschodzie istnieje pomiędzy walczącymi ze sobą ugrupowaniami muzułmańskimi, wewnątrz religii jaką jest islam. Niemniej, uderzono z całej mocy, zabijając libańskiego szefa wywiadu, sunnickiego generała Wissama al-Hassana. I Bejrut zapłonął. Miejsce dziesiątków tysięcy uchodźców chrześcijańskich z Iraku i Syrii, wręcz ostatni bastion pokoju na Bliskim Wschodzie, wkroczył w niebezpieczną fazę. Wojna domowa w Syrii rozlewa się na sąsiedni kraj. Jest to tym bardziej tragiczne, że w tej chwili maleńka wspólnota chrześcijan w tym regionie może uciekać tylko do Libanu, dalej jest już morze.

 

Co nastąpi teraz? Rysuje się bardzo pesymistyczny scenariusz, którego cele są dość widoczne. Radykalizacja islamu dokonywana rękami dwóch islamskich mocarstw, Arabii Saudyjskiej i Iranu, w ich bezwzględnej, toczonej w ramach jednej religii wojnie o wpływy sunnickiej i szyickiej odmiany islamu, może doprowadzić do wybuchu najkrwawszego konfliktu w Ziemi Świętej. I Papież robi wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Wydaje się jednak, że jest w tych działaniach osamotniony.

 

 

Tomasz M. Korczyński

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie