Żyć wiarą, to znaczy poglądy i zasady ukształtowane w świetle wiary zamienić w czyn, wprowadzić w życie codzienne. Wiemy z doświadczenia, że od postanowień i zasad daleka droga do czynu i że, niestety, nie zawsze ją znajdujemy. Jakże często musimy wyznać z Apostołem: „Łatwo mi chcieć, ale, by dobro wykonać, nie znajduję sposobu” (Rz 7, 18).
Kiedy całe nasze postępowanie unormujemy według zasad wiary, a wiara stanie się jakby glebą urodzajną, w której życie nasze zapuściło korzenie i czerpie z niej soki żywotne, wtedy dopiero można powiedzieć, że „żyjemy wiarą” (Gal 3,11). A żyjąc wiarą, dorastamy w pełni do wymagań Chrystusa. „Błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego i strzegą go” – mówi Zbawiciel (Łk 11, 28). Św. Paweł powtarza to samo: „W Chrystusie Jezusie znaczy coś wiara przez miłość czynna” (Gal 5, 6). Św. Augustyn wyraża to tak: „Kochajcie to, w co wierzycie! Głoście, co kochacie!”
A co mówi Pan Jezus o wierze bez uczynków? „Każdy, kto tych słów moich słucha i nie wypełnia ich, stanie się podobny mężowi głupiemu, który zbudował dom swój na piasku. I spadły deszcze i wezbrały rzeki, i powiały wichry i uderzyły na ów dom: i runął, a upadek jego był wielki” (Mt 7,26-27). Wiara bez uczynków jest według św. Jakuba apostoła – martwa, nieużyteczna; nie zbawi człowieka, lecz ściąga odpowiedzialność i karę (2, 14-25). „Sługa, który znał wolę pana swego, a nie uczynił według woli jego, srodze ukarany będzie” (Łk 12, 47).
Światu także wiara martwa nie zaimponuje – gardzi nią, utwierdza go ona w niewierze, bo nie ma w sobie nic z mocy Bożej. Rozdźwięk między wiarą a życiem jest poważnym niebezpieczeństwem dla trwałości wiary. I odwrotnie, nic tak dodatnio na wiarę nie wpływa, jak życie z wiary. Owocem żywej wiary jest – według św. Piotra – „pełne poznanie Pana naszego Jezusa Chrystusa” (2 P 1,8).
O. Bernardyn Goebel OFMCap. Przed Bogiem. Rozmyślania na wszystkie dni roku, t. II, Wyd. O.O. Karmelitów Bosych, Kraków 1965, s. 191-192.