26 marca 2018

Zmiany w administracji Donalda Trumpa. „Jastrzębie” biorą wszystko

(Mike Pompeo w towarzystwie Donalda Trumpa fot. REUTERS/Jonathan Ernst /Forum)

Po miesiącach nasilającego się napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Koreą Północną, Kim Dzong Un zaproponował bezpośrednie spotkanie z prezydentem Donaldem Trumpem. Jednocześnie doszło do zmiany sekretarza stanu Rexa Tillersona (o planach jego zastąpienia portal Pch24.pl pisał już kilka miesięcy temu) na „największego jastrzębia spośród jastrzębi,” czyli Mike’a Pompeo. W czwartek prezydent Trump ogłosił, że doradcę ds. bezpieczeństwa gen. McMastera zastąpi inny „jastrząb” John Bolton, zwolennik militarnego rozwiązania problemu Korei i Iranu. Zmiany te mają dużo większe znaczenie niżby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.

 

Mike Pompeo, były szef CIA, reprezentujący twarde stanowisko wobec Iranu, ma wynegocjować dobre warunki porozumienia z Koreą Północną i uniknąć błędów poprzednich administracji. Decyzja Trumpa zaskoczyła co niektórych analityków i wzbudziła niepokój nie tylko w Iranie, ale także w Japonii. Biały Dom wstępnie zgodził się na spotkanie z północnokoreańskim dyktatorem w nadziei na powstrzymanie nieodpowiedzialnego zachowania Kim Dzong Una. Podobne działania podjęto po cichu w 2012 r. względem Iranu. Negocjacje kontynuowano publicznie od 2013 r. do 2015 r., gdy nastąpiło podpisanie porozumienia o zaprzestaniu wzbogacania uranu i rozwijaniu broni nuklearnej. Umowa ta pozwoliła na zniesienie przez kraje UE sankcji gospodarczych, ściągając tym samym do Iranu inwestycje największych światowych koncernów. Być może z tego samego powodu Koreańczycy postanowili wszcząć negocjacje z Amerykanami, licząc na poluzowanie sankcji i środki, które pomogą im przezwyciężyć dramatyczną sytuację ekonomiczną. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Urzędnicy Białego Domu twierdzą, że jak dotąd nie ma planów kompleksowych rozmów z reżimem Kim Dzong Una, ale całkowita i weryfikowalna denuklearyzacja Półwyspu Koreańskiego pozostaje głównym celem wszelkich amerykańskich inicjatyw. Trump poprzez ostatnie swoje decyzje personalne wydaje się zbierać mocny zespół w celu „uporania się” z problemami Korei Północnej, Iranu czy Chin.  W tym kontekście zmiana na stanowisku szefa amerykańskiej dyplomacji ma ogromne znaczenie. Dzieje się to w czasie, gdy Iran wyraźnie wzmacnia się, prowokując Waszyngton m.in. polityką w Iraku i Syrii, a także decyzjami o rezygnacji z „petrodolara.” Kilka tygodni temu Teheran zezwolił na transakcje w innych walutach za ropę irańską.

 

Również kilka dni temu Republikanin, który stoi na czele Komisji Spraw Zagranicznych Senatu Bob Corker zapowiedział, iż kandydat prezydenta Donalda Trumpa na Sekretarza Stanu, Mike Pompeo spotka się z trudnymi pytaniami dotyczącymi Korei Północnej oraz Iranu, zanim ostatecznie zostanie zatwierdzony na to stanowisko. – Będą poruszane trudne problemy, takie jak Iran, Korea Północna, wiele rzeczy i zamierzam z nim porozmawiać prywatnie o tym – oznajmił tuż przed spotkaniem z byłym szefem CIA.

 

Już po spotkaniu stwierdził, że był „pod bardzo, bardzo dużym wrażeniem” kandydata. Decyzja o ostatecznej nominacji zapadnie po przesłuchaniu 12 kwietnia br. Jeden z 11 republikańskich członków komisji, senator Rand Paul, już ogłosił swój sprzeciw wobec nominacji, obawiając się, że Pompeo poprze wojnę z Iranem.

 

Chociaż Pompeo był wspierany przez dwie trzecie Senatu na początku zeszłego roku, kiedy Trump nominował go na szefa CIA, zatwierdzenie jego kandydatury na szefa amerykańskiej dyplomacji tym razem może być bardziej skomplikowane. Były dyrektor CIA od samego początku nie ukrywał, że Iran, a nie Korea Północna stanowi największe zagrożenie dla USA i świata w ogóle, uznając Teheran za „rozsadnik terroryzmu”. W grudniu ub. roku, gdy już głośno mówiono o możliwości powołania go na stanowiska Sekretarza Stanu, wysłał list do najwyższego irańskiego urzędnika wojskowego, przywódcy Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generała Qassem Soleimani, ostrzegając, że USA  pociągną Teheran do odpowiedzialności za wszelkie ataki przeprowadzane na interesy USA w Iraku. Listu generał nawet nie otworzył.

 

Pompeo twierdził, że Iran pracuje nad wzmocnieniem swoich wpływów na całym Bliskim Wschodzie. Jako republikański kongresman z Kansas był bardzo krytyczny wobec irańskiego porozumienia nuklearnego, które Stany Zjednoczone i inne mocarstwa negocjowały z Teheranem, by znieść sankcje w zamian za ograniczenie rozwoju programu nuklearnego. Irańczyk Mohammad Mohammadi Golpaygani, szef sztabu najwyższego przywódcy kraju, oznajmił, że Soleimani zignorował ten list. Niedawno, kiedy … szef CIA za pośrednictwem jednego ze swoich kontaktów w regionie wysłał list do gen Soleimani, usłyszałem od generała: „Nie otrzymałem ani nie przeczytałem listu. Nie mam nic do powiedzenia tym ludziom”- przekazał Golpaygani.

 

Pompeo – w przeciwieństwie do Rexa Tillersona – dobrze dogaduje się z Donaldem Trumpem. Prawie codziennie dostarczał prezydentowi informacji wywiadowczych. Potrafił także odpowiednio reagować na jego zachowanie. Odnośnie Korei Północnej stwierdził, że wywiad amerykański na temat postępu programu nuklearnego Pjongjangu jest dobry. „Myślę, że mamy dość dobre zrozumienie zakresu i skali ich programu, i jak daleko robią postępy w kierunku niezawodnego dostarczania tego systemu przeciwko Stanom Zjednoczonym” – powiedział kilka tygodni temu. Dodał, że amerykańskie agencje wywiadowcze uważają, iż przywódca Korei Północnej, Kim Dzong Un, nie ma pojęcia, jak „słabą” pozycję ma w kraju i na świecie. „Ci, którzy go otaczają, nie mówią mu prawdy o sytuacji, w jakiej się znajduje, jak jest niepewna jego pozycja w dzisiejszym świecie. Prawdopodobnie nie jest łatwo przekazać Kim Dzong Unowi złe wiadomości” – stwierdził.

 

Już w grudniu szef CIA zaznaczył, że USA mają nadzieję, iż ekonomiczne i dyplomatyczne działania wraz z presją ze strony Chin rozwiążą zagrożenie nuklearne „w sposób, który nie będzie wymagał wojskowego rozwiązania, którego nikt nie chce”. Pompeo chwalił także tweedy Trumpa – krytykowane przez poprzedniego szefa CIA – że „pomogły agencjom wywiadowczym”. Przekonywał, iż dzięki tym tweedom „nasi przeciwnicy zareagowali na nie w sposób, który był dla nas pomocny w zrozumieniu problemów związanych z dowództwem i kontrolą, kto słucha wiadomości, jak te wiadomości oddziałują na cały świat”.

 

Pompeo to jeden z najbardziej zdeklarowanych wrogów Iranu

Abstrahując od polityki przyjętej wobec Iranu, Mike Pompeo to jeden z najbardziej zdeklarowanych przeciwników Iranu. Opowiada się za ostrym podejściem wobec Teheranu. Część analityków wiadomość o desygnowaniu go na stanowisko Sekretarza Stanu mocno zaniepokoiła. Obawiają się oni, że były szef CIA faktycznie wycofa USA z irańskiego porozumienia nuklearnego i w ostateczności zaostrzy kurs wobec Teheranu. W ubiegłym roku Pompeo uznał porozumienie z Iranem za „katastrofalne”. Wcześniej, jeszcze jako kongresmen z Kansas, domagał się rozwiązania militarnego. W 2014 r. tłumaczył, że USA potrzebowałyby około „2 tys. nuklearnych ładunków, by zniszczyć irański potencjał jądrowy”. – To nie jest zadanie niewykonalne dla sił koalicji – przekonywał.

 

Stephen Miles, dyrektor Win Without War, koalicji antywojennych aktywistów, nazwał nominację Pompeo „naprawdę złym sygnałem”. – Mike Pompeo od lat jest przeciwnikiem tej umowy – mówił portalowi al-monitor.com. Jego zdaniem, były szef CIA nie zmienił stanowiska, przynajmniej nic na to nie wskazuje. – Z naszej perspektywy jego poglądy są już dyskwalifikujące – tłumaczył.

 

Miles i jego koalicja ma lobbować przeciwko nominacji Pompeo, który jest także zwolennikiem stosowania tortur i daleko posuniętej inwigilacji. Demokraci wskazują, że nowy kandydat  na szefa amerykańskiej dyplomacji musi naprawdę porządnie natrudzić się, by przekonać do swojej osoby senatorów Partii Demokratycznej. – Ma wiele pracy do zrobienia, by uzyskać demokratyczne głosy – mówił senator Chris Murphy, który zasiada w Komisji Spraw Zagranicznych. – Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy jest człowiek na stanowisku Sekretarza Stanu, który postrzega potęgę Ameryki wyłącznie przez pryzmat potęgi militarnej i tajnych działań – dodał.

 

Pompeo wezwał Stany Zjednoczone do wycofania się z umowy z Iranem w dniu, w którym Trump mianował go dyrektorem CIA w listopadzie 2016 roku. Ze swej strony Trump wyraźnie powoływał się na sprzeciw Tillersona wobec anulowania umowy jako powód zastąpienia go Pompeo. – Właściwie dogadywaliśmy się, ale nie zgadzaliśmy się co do tego – oznajmił prezydent, ogłaszając dymisję Tillersona. – Z Mike’em … mamy bardzo podobny proces myślenia – dodał Trump.

 

Pompeo chwalą inni „jastrzębie” z kongresu. Sen. Tom Cotton (R-Ark), który konsultuje się z Białym Domem i Sen Bob Corker (R-Tenn) zauważyli, że były szef CIA dzięki przekazywanym danym wywiadowczym przyczynił się do zajęcia przez Trumpa ostrego stanowiska wobec Iranu. Teraz „będzie przyczyniał się do tego z politycznego punktu widzenia w Departamencie Stanu”. Podobnie uważa senator Marco Rubio (R-Fla), który wezwał Trumpa do rozważenia wyjścia z porozumienia. Powiedział, że „entuzjastycznie poprze” nominację Pompeo.

 

Mike Pompeo to były kongresmen trzech kadencji. Urodzony i wychowany w południowej Kalifornii ukończył Akademię Wojskową w West Point z pierwszym wynikiem. Pięć lat służył w armii. Po ukończeniu Harvard Law School prowadził dwie firmy w Kansas. Konserwatywny Pompeo stał się znany ze swojej jastrzębiej postawy w kwestii bezpieczeństwa narodowego, w tym sprzeciwu wobec porozumienia nuklearnego Iranu i wspierania programów inwigilacyjnych.  

 

Od stycznia 2017 r. kierował agencją CIA. „Jako dyrektor CIA, Mike zdobył uznanie członków obu partii, wzmacniając nasze zbieranie informacji wywiadowczych, modernizując zdolności obronne i ofensywne oraz budując bliskie więzi z naszymi przyjaciółmi i sojusznikami w międzynarodowej społeczności wywiadowczej” – podał 13 marca w oficjalnym komunikacie Biały Dom. „Będzie kontynuował nasz program przywracania pozycji Ameryki w świecie, wzmacniając nasze sojusze, konfrontując się z naszymi przeciwnikami i dążąc do denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego” – dodano.

 

Nowy zespół przed negocjacjami z Koreą Północną

Prezydent podjął decyzję o wprowadzeniu zmiany w celu utworzenia nowego zespołu przed planowanym szczytem z koreańskim przywódcą Kim Dzong Unem na wiosnę. Pompeo w CIA ma zastąpić Gina Haspel, pierwsza kobieta, która będzie pełnić tę funkcję. Jako szef CIA, Pompeo dostarczał codzienne raporty wywiadowcze prezydentowi Trumpowi w sprawach związanych z zagrożeniem nuklearnym ze strony Korei Północnej, cyber-wojny z Chinami i Rosją oraz działalnością terrorystyczną rozprzestrzeniającą się na Bliskim Wschodzie. Zreorganizował biurokrację w agencji, polecił rozszerzyć zakres tajnych operacji oraz programów szpiegowskich. Wcześniej krytykował sposób postępowania administracji Obamy i Sekretarz Stanu Hillary Clinton w związku z aferą w Bengazi w 2012 r., uznając ją za gorszą pod pewnymi względami niż skandal Watergate. W 2015 r., gdy wybuchła afera z powszechnym podsłuchiwaniem przez wywiad amerykański swoich obywateli i nie tylko, nalegał, by kraj nie niszczył cennego narzędzia do walki z terroryzmem. W styczniu napisał artykuł w „Wall Street Journal”, gdzie stwierdził, że „solidny nadzór czerpiący z rozmaitych technicznych i ludzkich danych wywiadowczych poparty rygorystycznym badaniem wszystkich potencjalnych klientów, jest najlepszym sposobem na złagodzenie zagrożeń”.

 

Sprzeciwiał się także zamknięciu więzienia dla terrorystów w Guantanámo. Obserwując zatrzymanych podczas strajku głodowego w trakcie wizyty w 2013 roku kongresmen zauważył, że wielu „przybrało na wadze”. Zawsze bronił służb wywiadowczych, w szczególności CIA. W 2014 r. po ukazaniu się raportu senackiej komisji ds. wywiadu na temat tortur CIA wydał oświadczenie, które brzmiało następująco: „Nasi mężczyźni i kobiety, których zadaniem było zapewnienie nam bezpieczeństwa w następstwie wydarzeń z 11 września 2001 r. – nasi wojskowi i nasi wojownicy wywiadu – są bohaterami. (…) Ci mężczyźni i kobiety nie są oprawcami. Są patriotami. Jeśli jakakolwiek osoba działałaby poza ramami prawnymi programu, oczekiwałbym, że będzie ścigana zgodnie z prawem”.

 

Pompeo bronił także żywności genetycznie modyfikowanej (GMO), uważając, że nie ma wiarygodnych dowodów na to, iż żywność wyprodukowana dzięki zastosowaniu biotechnologii stanowi ryzyko dla naszego zdrowia i bezpieczeństwa. Krytykowano go za wspieranie korporacji Monsanto i ignorowanie praw konsumentów. Jednocześnie kwestionował rzekome globalne ocieplenie, wskazując, że naukowcy w zakresie „zmian klimatycznych” są bardzo podzieleni. Jedni mówią, że jest ocieplenie, inni, że jest ochłodzenie, a jeszcze inni, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat panują stabilne warunki.

 

Decyzja prezydenta USA Donalda Trumpa o zastąpieniu Sekretarza Stanu byłym dyrektorem CIA, pojawiła się w czasie ważnych wyzwań polityki zagranicznej dla Waszyngtonu. Jako główny dyplomata Ameryki, Pompeo będzie musiał stawić czoła kilku delikatnym dylematom na Bliskim Wschodzie, w tym kryzysowi z udziałem Kataru oraz trudnym relacjom Waszyngtonu z Turcją i Iranem, nie mówiąc o Korei Północnej czy Chinach. Jego nominacja wywołuje optymizm w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, wrogo nastawionych do polityki Turcji i Kataru. Pompeo nazwał bowiem Turcję i Iran „totalitarnymi dyktaturami islamistów”. Przed planowanym szczytem z przywódcą Korei Północnej toczą się negocjacje za pośrednictwem dyplomacji południowokoreańskiej i szwedzkiej dotyczące uwolnienia trzech Amerykanów przetrzymywanych w Korei Północnej.

 

Bolton za gen. McMastera

W czwartek Biały Dom ogłosił także, że doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Gen. H.R. McMaster odejdzie w połowie kwietnia i zostanie zastąpiony przez byłego ambasadora USA Johna Boltona. „Jestem wdzięczny prezydentowi Donaldowi J. Trumpowi za możliwość służenia mu i naszemu narodowi jako doradca ds. bezpieczeństwa narodowego. Jestem wdzięczny za przyjaźń i poparcie członków Rady Bezpieczeństwa Narodowego, którzy pracowali razem, by zapewnić prezydentowi najlepsze opcje ochrony i rozwoju naszych interesów narodowych” – napisał w oświadczeniu generał.

 

„Pomógł rozwinąć naszą amerykańską strategię bezpieczeństwa narodowego, ożywić nasze sojusze na Bliskim Wschodzie, zniszczyć ISIS, doprowadzić Koreę Północną do stołu i wzmocnić dobrobyt naszego narodu. Ta praca i te osiągnięcia zapewnią, że Ameryka będzie czerpać korzyści ekonomiczne i militarne. Dziękuję generałowi McMasterowi i jego rodzinie za ich służbę. Życzę im wszystkiego najlepszego” – stwierdził Trump.

 

Szef sztabu Białego Domu John Kelly podkreślił, że McMaster  „służył z honorem podczas całej swojej kariery w amerykańskiej armii i jako doradca ds. bezpieczeństwa narodowego. Wprowadził i utrzymał dyscyplinę oraz energię w naszym kluczowym procesie decyzyjnym między agencjami”. Jeden z urzędników Białego Domu komentował, że Trump i McMaster „wspólnie się zgodzili”, iż oficer wojskowy zrezygnuje ze stanowiska i przejdzie na emeryturę. Obaj mieli o tym rozmawiać od jakiegoś czasu. Obaj uznali także, że trzeba skompletować nowy zespół przed negocjacjami z Koreą.

 

Bolton, który był podsekretarzem stanu ds. kontroli zbrojeń i bezpieczeństwa międzynarodowego w latach 2001-2005, jest uważany za twardogłowego interwencjonistę w sprawach polityki zagranicznej i obrony. Ostatnio opowiadał się za prewencyjnym uderzeniem w Koreę Północną i wycofaniem się z porozumienia nuklearnego z Iranem. W wywiadzie dla Fox News, gdzie był stałym komentatorem stwierdził, że doradca ds. bezpieczeństwa narodowego powinien upewnić się, iż „prezydent ma pełny zakres przedstawionych mu opcji”. Ale kiedy już decyzję podejmie, to doradca ds. bezpieczeństwa narodowego powinien być głównym jej wykonawcą, a nie próbować ją przemilczeć, jeśli mu się ona nie podoba. Bolton „jest jednym z najsilniejszych głosów i ekspertów w zakresie pełnego zakresu problemów bezpieczeństwa narodowego i wyzwań stojących przed krajem” – napisano w oświadczeniu Białego Domu.

 

Były przedstawiciel USA przy ONZ od dawana jest postacią polaryzującą w Waszyngtonie i niemal natychmiast po ogłoszeniu decyzji prezydenta pojawiła się silna reakcja emocjonalna na jego kandydaturę. Szef organizacji Truman Project specjalizującej się w sprawach bezpieczeństwa narodowego i polityki zagranicznej Michael Breen stwierdził, że „niezmienna reakcja Johna Boltona, publiczna i niezwykle bezwstydna na niemal każdy międzynarodowy kryzys – w tym w Iraku w 2002 r. i  Iranie oraz w Korei Północnej wzywająca do wojny” dyskwalifikuje go jako doradcę prezydenta. Tłumaczył, że Bolton „nie ma kontroli nad popędami, osądu i doświadczenia w zakresie bezpieczeństwa narodowego”.

 

Ernie Bower z Center for Strategic and International Studies napisał na Tweeterze w czwartek: „To był druzgocący dzień dla Stanów Zjednoczonych, gdy straszący prezydent odtrącił doradcę, eksperta, zapoczątkowując globalną wojnę handlową i zastępując powszechnie szanowanego generała sfrustrowanym prawicowym jastrzębiem”. Inni jednak chwalili Boltona. James Carafano z konserwatywnej Heritage Foundation stwierdził, że Bolton będzie silnym doradcą administracji Trumpa, która musi określić przyszłość irańskiego porozumienia nuklearnego i możliwości, jakie pojawiają się w związku z rozmowami z Koreą Północną. Bolton będzie próbował również zreformować ONZ.

 

Gen. McMaster ostro starł się z prezydentem w ostatnim czasie w sprawie irańskiego porozumienia nuklearnego i polityki wobec Afganistanu. Kongresmeni z Partii Demokratycznej, a także niektórzy Republikanie są pełni obaw, jeśli chodzi o kandydaturę Boltona. Jednak ci, którzy z nim pracowali uważają, że „jest profesjonalistą”, „zna kluczowych graczy, procesy i problemy”. Mark Sedwill, brytyjski doradca ds. bezpieczeństwa narodowego wychwala Boltona jako „wielkiego amerykańskiego patriotę, wielkiego sojusznika [i] wielkiego przyjaciela”.

 

W ostatnim miesiącu administrację opuścili: Sekretarz Stanu Rex Tillerson, główny doradca ekonomiczny Gary Cohn związany z bankiem Goldman Sachs, dyrektor ds. komunikacji Białego Domu Hope Hicks.  Zmiany te – według niektórych analityków – świadczą o tym, że Trump pozbywa się ludzi, którzy nie zgadzali się z nim w wielu kwestiach i zamiast tego wprowadza tych, którzy mają podobne preferencje polityczne. Desygnowanie Boltona i Pompeo wskazuje na zmianę podejścia do polityki zagranicznej.

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie