James Bascom na łamach portalu „Return to Order” opisuje różnicę między mentalnością Hollywood a mentalnością krzyża. Ta pierwsza opiera się na pogoni za przyjemnością, a prowadzi do cierpienia. Natomiast ta druga polega na akceptacji cierpienia i paradoksalnie prowadzi do głębokiego szczęścia.
Duch Hollywood jest duchem moralnej degeneracji. Jednak nie chodzi tylko o przejawy „zwykłej” niemoralności. Znacznie bardziej niepokojąca jest mentalność negująca grzech pierworodny i jego skutki. Według tej mentalności celem życia na ziemi jest materialna przyjemność. W tym świetle cierpienie jawi się jako najgorsze zło. To zaś musi zostać przezwyciężone za wszelką cenę. W efekcie zwolennicy tej mentalności pokładają ufność w nauce, medycynie i technologii. Te mają przynieść ulgę w rozlicznych bolączkach.
Wesprzyj nas już teraz!
Owa mentalność, określona przez publicystę mianem „ducha Hollywood”, przeniknęła głęboko do naszej kultury. Czy jednak daje ona szczęście? Nie. Wszak aktor komediowy Robin Williams, wcielenie optymizmu i światowego sukcesu, powiesił się. Świat był zszokowany. Następnie jednak coraz więcej faktów z jego życia wychodziło na jaw. Okazało się, że „posiadający wszystko” aktor był narkomanem pogrążonym w depresji.
Zdaniem publicysty, pokolenie Amerykanów żyjących w XXI stuleciu jest najbardziej nieszczęśliwym i dysfunkcyjnym pokoleniem w historii. Dość powiedzieć, że w 2011 roku w Stanach Zjednoczonych samobójstwa stały się drugą najczęstszą przyczyną śmierci nastolatków. Ponad 60 proc. przypadków śmierci wskutek użycia broni wynika z samobójstwa (oczywiście depresja to problem także w Polsce).
Tymczasem nauka Kościoła katolickiego jest odemienna. Zgodnie z nią śmierć i cierpienie stanowią konsekwencję grzechu pierworodnego. Wskutek niego wszystkich ludzi cechuje skłonność do grzechu, nieuporządkowania i zła. Po upadku grzechowym skażona natura ludzka potrzebuje cierpienia. Bez niego bowiem nie potrafi ćwiczyć się w cnocie i osiągnąć prawdziwego szczęścia. Poświęca się matka dla dobra dziecka, a żołnierz dla swej ojczyzny.
O uwagach Jamesa Bascoma warto pamiętać przy okazji rozpoczętego niedawno nowego roku. Część osób liczy na szybkie i bezbolesne spełnienie marzeń. Tymczasem droga do prawdziwego szczęścia biegnie często przez „krew, pot i łzy”. Jednakowoż to właśnie ta trudniejsza droga prowadzi do szczęścia – zarówno doczesnego, jak i wiecznego.
Źródło: returntoorder.org / komentarz własny pch24.pl
mjend