11 lipca 2014

Czy horror może przynieść coś dobrego? Czy chorobliwa fascynacja złem, coraz bardziej powszechna we współczesnym świecie, jest w stanie kogoś skłonić do modlitwy? To zaskakujące, ale wiele wskazuje na to, że… tak.


Scott Derrickson wydawać się może typowym przedstawicielem zachwycającego się złem Hollywood. Trudno oczywiście powiedzieć z czego ta fascynacja wynika, czy z chęci pokazywania fizycznego działania Złego, czy przeciwnie – Derrickson jest filmowcem chcącym obrazować raczej walkę ze złem. Tak czy inaczej, w jego filmach widzimy to, o czym nierzadko opowiadają księża egzorcyści. Pokazuje nam opętanie, zwracając jednak uwagę nie tylko na jego zewnętrzny, spektakularny dla scenarzysty aspekt, ale i na wewnętrzne czynniki sprzyjające działaniu Złego.

Wesprzyj nas już teraz!

Najszerzej znane dzieło Derricksona to „Egzorcyzmy Emily Rose”. Szatanem zajmował się też w kilku innych produkcjach. „Zbaw nas ode Złego” to jego najnowsze dziecko. Łączy w nim dość sztampowe schematy horroru i kryminału. Ważniejszym jednak niż straszące nas ohydztwa jak w każdym horrorze wyskakujące zza pleców, w pokoju śpiącego dziecka, zza okna czy z lustra, jest przekaz filmu.

Tylko katolik może rozprawić się z Szatanem

Produkcja po raz kolejny udowadnia, że by zająć się tematem egzorcyzmów i opętania, konieczne jest stworzenie obrazu katolickiego kapłana. Jedynie taki duchowny będzie bowiem dla widza wiarygodny. Bo któż inny miałby wypędzać Demona? Niewierzący w moc wody święconej pastor? Rozśpiewany baptysta? A może anglikanin, niewyrzekający się przy chrzcie Szatana i grzechu?

W „Zbaw nas ode Złego” mamy do czynienia z niezbyt oryginalnym zestawieniem kapłana z gliniarzem. Brak innowacji można wyjaśnić autentyczną inspiracją reżysera i scenarzysty – film powstał bowiem na podstawie książki byłego policjanta, któremu w jednej ze spraw towarzyszył ksiądz. Policjant jest u Derricksona typowym szeryfem (niezbyt porywający Eric Bana), pragnącym sprawiedliwości i poświęcającym dla tej idei rodzinę. Kapłan (w tej roli niezły Edgar Ramirez)  to natomiast ekscentryczny jezuita, niezakładający sutanny czy koloratki, sam siebie nazywający księdzem-tajniakiem. Każdy jednak, kto obruszy się na długie, kręcone włosy i zarost księdza, niech poczeka do scen egzorcyzmów i zastanowi się, kogo w tych momentach przypomina mu aktor.

Horror z niespodzianką

Historia jest dość oczywista. Policjant nie radzi sobie ze sprawą opętania, sądząc, iż obserwowani przezeń ludzie to osoby chore psychiczne. Nieoczywistym okazuje się dopiero to, co głębiej. W prostym na pierwszy rzut oka horrorze padają fundamentalne pytania o zło i dobro, rozróżnia się zło wynikające z grzechu od zła pierwotnego – szatana. W hollywoodzkim filmie jako najgorszy rodzaj zła wskazane jest zabicie dziecka przez matkę. To wiele mówi w dobie promocji aborcji.

Film Derricksona to z pozoru tylko kryminalny horror, ale to dzięki niemu przypominamy sobie, że Zły zna nasze  grzechy i że bez spowiedzi jesteśmy znacznie bardziej podatni na jego działanie. Co ważne, reżyser nie ukazuje tego w sposób oczywisty – owym otwartym na złowieszcze działania szatana wcale nie jest opętany bohater, ale ktoś zgoła inny. W „Zbaw nas ode Złego” zastosowano również figurę ojca, jako obrońcy rodziny. Nie tylko przed zagrożeniami „współczesnego świata”, ale i przed złym duchem. Będąc ojcem, warto o tym obowiązku pamiętać.

Ważnym elementem tej produkcji jest też warstwa dźwiękowa, mająca olbrzymie znaczenie dla fabuły. Często ma ona niewiele wspólnego z muzyką. Ta jednak również jest istotna – zabrzmiał bowiem zespół „The Doors”, znany z satanistycznych inspiracji. Reżyser wyraźnie, zwłaszcza podczas napisów końcowych, daje nam do zrozumienia, że w dzisiejszym plastikowym świecie dostrzega zagrożenie duchowe również w twórczości popularnych zespołów rockowych.

Czy horror może skłonić do modlitwy?

Trudno jest polecać horror. Może budzić wątpliwości, czy wydawanie pieniędzy tylko po to by się czegoś bać, ma jakikolwiek sens. Budzi to również kłopot natury duchowej. A film jest dobrze nakręcony, w trakcie seansu można się solidnie przestraszyć. Na domiar złego, nie można zapominać, że na filmy tego typu nierzadko z niecierpliwością czekają fascynaci zła. Choć wychodząc z kina usłyszałem od jednego z widzów, że musi się czym prędzej pomodlić.

Film „Zbaw nas ode Złego” przypomina przede wszystkim, że ostatnie słowa modlitwy „Ojcze nasz” wypowiadamy nie po to, by uchronić się od chorób czy wypadków losowych. Prosimy Ojca również o uwolnienie od zła pierwotnego. Ode Złego.

 

 

Krystian Kratiuk


Zbaw nas ode Złego (Deliver us from Evil). 
Reż. Scott Derrickson. Scenariusz: Paul Harris BoardmanScott Derrickson. W rolach głównych: Eric Bana, Edgar Rodriguez. Czas trwania: 118 minut.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram