19 października 2017

Zaskakująca oferta polskiej zbrojeniówki. Czy doczekamy się nowoczesnego czołgu?

(fot. fot. st. chor. Rafał Mniedło(11DKPanc)/MON)

Polski czołg nie musi powstawać „od zera”. Wieloletnie marzenia i koncepcje stworzenia nowej maszyny bojowej, która miałaby zostać zbudowana w polskich firmach, skonfrontowane zostały z ciekawą alternatywą. Zaprezentowane w trakcie tegorocznej kieleckiej wystawy MSPO ofertowe prototypy czołgów autorstwa Zakładów Bumar-Łabędy to szansa na wykorzystanie tego, co miało już trafić na złom – pojazdów T-72M1.

 

Wojna hybrydowa, która wybuchła na wschodzie Ukrainy w 2014 roku, dowiodła, iż czołgi pozostają podstawowym elementem lądowych sił zbrojnych każdego szanującego swą niepodległość państwa. Polskie doświadczenia z tym rodzajem broni po 1989 roku dają obraz stosunkowo niedużych zmian, szczególnie w porównaniu z kontrowersyjnymi decyzjami dotyczącymi innych obszarów wojskowości, kładących się współcześnie cieniem na stanie uzbrojenia polskiego wojska.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W warunkach przystąpienia Polski do Paktu Północnoatlantyckiego wycofanie w latach 1999-2001 poradzieckich czołgów z rodziny T-55 oraz ograniczenie eksploatacji nie mniej wysłużonych T-72M1 zostało poprzedzone nieśmiałymi decyzjami konstruktywnymi. Najpierw polskimi zasobami podjęto próbę głębokiej przebudowy 232 czołgów ze standardu T-72M1 do wersji oznaczonej jako PT-91 „Twardy”. Następnie zawarto szereg porozumień z Republiką Federalną Niemiec o odkupieniu czołgów Leopard 2A4 i Leopard 2A5 – w łącznej liczbie 249 egzemplarzy.

 

Kiedy zatem polskie władze „otrzeźwiały” po dekadach koncepcyjnego zastoju w zakresie modernizacji i rozbudowy wojsk lądowych, nastąpił wysyp pomysłów, koncepcji i projektów wzmocnienia potencjału obronnego (pisaliśmy o tym w magazynie „Polonia Christiana” piórem Adama Kowalika). Nowa strategia rozbudowy Sił Zbrojnych RP ma oznaczać także więcej sprawnych, nowoczesnych czołgów w szeregach polskich dywizji. Ale jakich? Na to pytanie odpowiedź wciąż pozostaje otwarta.

 

Jeden z kierunków, dla którego przewidziano rychłą realizację, oznacza modernizację i „polonizację” technologii czołgu Leopard 2 do standardu oznaczonego jako 2PL. Resort obrony pod kierownictwem Antoniego Macierewicza postawił w tej sprawie na jak największą samodzielność polskiego przemysłu zbrojeniowego, nawet kosztem potencjalnych korzyści ekonomicznych. Jak bowiem informuje portal Defence24, Europejska Agencja Obrony, mająca koordynować i współfinansować na dużą skalę projekty wojskowe, będzie realizować modernizację Leopardów 2A4 do standardu 2A7 i nie przewiduje przy tym żadnych kroków w odniesieniu do polskich czołgów. Rozpoczęty przez EDA program ma skupiać państwa zainteresowane modernizacją i odkupieniem od innych podmiotów czołgów marki Leopard, ale tylko we wspomnianej konfiguracji 2A7.

 

Sprawa Leopardów to jedno. Ale zdumienie wielu obserwatorów wzbudził w 2013 roku zaprezentowany przez OBRUM projekt zupełnie nowego polskiego czołgu wsparcia bezpośredniego PL-01. Pokazany na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach model był jedynie makietą i wymagał rozbudowania koncepcji do postaci programu produkcyjnego, czego jednak przez cztery lata nie uczyniono. Efektowna makieta pozostała jedynie futurystycznym owocem konkursu projektowego, choć resort obrony ustami wiceministra Tomasza Szatkowskiego wciąż wspomina o możliwości budowy czołgu „nowej generacji” w ramach linii rozwojowej o kryptonimie „Gepard”.

 

Nie wiadomo także, jaki los czeka najstarsze w krajowym asortymencie czołgi T-72M1 oraz ich polską odmianę. Choć w 2016 roku MON informował, iż nie planuje się modernizacji tych czołgów, głównie ze względu na awaryjność systemu kierowania ogniem i słabą dostępność części zamiennych, sytuacja z upływem czasu może się radykalnie zmienić. Program „Gepard” jest wciąż w powijakach, a plany zakupowe dotyczące kolejnych partii Leopardów napotykają na kolejne przeszkody.

W ten moment dezorientacji i swoistego paraliżu decyzyjnego wstrzeliły się doświadczone w produkcji czołgów Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy S.A., które na tegoroczny MSPO w Kielcach przywiozły dwa interesujące prototypy. O ile pierwszy z nich, oznaczony jako model PT-91M2 przypomina wyglądem istniejące modele „Twardego”, o tyle druga zaprezentowana konstrukcja stanowi już niezwykle kuszącą i odważną propozycję stworzenia z poradzieckiego sprzętu czołgu aspirującego do wypełniania zadań, jakim mogą sprostać Leopardy.

 

Obu koncepcjom przyjrzeli się z bliska dziennikarze „Nowej Techniki Wojskowej”. Wersja PT-72M2 powstawała właściwie od dekady. Wspólnym mianownikiem dokonanych w niej zmian jest oparcie modernizacji w maksymalnym stopniu o podzespoły krajowe. Czołg ten ma być przede wszystkim maszyną sterowaną cyfrowo, z dużą liczbą elementów wymienionych lub wyremontowanych. Poprawiono w nim zawieszenie i wymieniono system gąsienicowy. Wyremontowano i usprawniono silnik, którego moc została nieznacznie zwiększona (z 780 do 850 KM).

 

Jak zauważa Tomasz Kwasek z „Nowej Techniki Wojskowej”, kostruktorzy czołgu zapewnili mu wzrost poziomu ochrony balistycznej dzięki dodatkowemu pancerzowi ERAWA I i ERAWA II trzeciej generacji, a także poprawę ochrony przeciwminowej. Nowa gładkolufowa 125-mm armata 2A26M lub 2A46 wraz z nowym systemem obsługi mają wyeliminować dotychczasowe problemy zebrane w czasie poligonowych doświadczeń. Gliwickie zakłady zaproponowały także nowoczesny zestaw przyrządów obserwacyjnych dla załogi, dodatkowy agregat zasilający z silnikiem spalinowym (o mocy do 15 kW) oraz cały szereg usprawnień zwiększających komfort i bezpieczeństwo żołnierzy.

 

Drugi zaprezentowany w Kielcach model to propozycja czołgu PT-17, stanowiąca rozwinięcie konceptu PT-16, zaprezentowanego rok wcześniej. Zastosowano w nim większość gotowych rozwiązań, podnosząc znacząco poziom unowocześnienia całej konstrukcji, ale kosztem rozłożenia produkcji poszczególnych elementów na przedsiębiorstwa z Polski i innych krajów – głównie z Ukrainy.

 

Założeniem tak głębokiej modernizacji czołgów T-72M1 jest wyeliminowanie wszystkich głównych słabości przestarzałej konstrukcji. Demonstracyjny PT-17 otrzymał większone w stosunku do PT-91 opancerzenie i zupełnie nowy silnik S-1000R o mocy 1000 KM z automatyczną skrzynią biegów Renk ESM 350M. Powtórzono tu dodatkowy zespół prądotwórczy o mocy do 15 kW zamontowany wspólnie z układem klimatyzacji z kompresorem.

 

Najciekawszym elementem nowego „Twardego” jest nowa wieża pojazdu, z armatą i układem załadowania, dostarczona przez ukraiński holding UkrOboronProm. Gładkolufowa armata KBM-2 kalibru 120 mm ma mieć zdolność do oddawania od 5 do 9 strzałów na minutę. Jest też wiele innych specjałów, w tym produkowane w ZM Tarnów S.A. karabiny maszynowe wzmacniające siłę rażenia czołgu, czy też nowoczesny system samoosłony z głowicami SSP-1M Obra-3 i dwa bloki po sześć wyrzutni 902W dla granatów kalibru 81 mm. Zainteresowanym dokładną specyfiką oferowanego przez Bumar-Łabędy czołgu polecamy artykuł wspomnianego red. Kwaska w bieżącym numerze „Nowej Techniki Wojskowej” (10/2017).

 

Czołg PT-17 to już nie kosmetyka – to prawdopodobnie stosunkowo niedroga i realna alternatywa dla trudnych negocjacji w zakresie zakupu maszyn i pozyskania technologii produkcyjno-serwisowych niemieckich Leopardów. To także oferta zbudowania na bazie trzymanych w magazynach ponad 500 egzemplarzy T-72M1 polskiego czołgu, który realnie zwiększy wartość bojową istniejących dywizji pancernych, a w dalszej perspektywie umożliwi stworzenie kolejnych. Czy urzędnicy Antoniego Macierewicza dostrzegą tę szansę?

 

Tom

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie